WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 30 lipca 2013

Duftart - Wersja Nowoczesna - Premiera

Szanowni Państwo.
Mam przyjemność przedstawić Pierwszy Obraz Duftartu Nowoczesnego.
Czy jest skończony?
Nie wiem.
Na teraz - tak, ale zastrzegam sobie prawo (co niniejszym czynię regułą) do zmian, ilekroć mi się coś odwidzi. Co za ulga!

W związku z tym, mottem dzisiejszej premiery niech będą słowa - "Nic nie jest takim, jakim się wydaje".
Zakamuflowany narcyzm każe mi przedstawić zdjęcie w tym duchu.


Wspomniałam, że obraz zatytułowany Odeur 53 został stworzony do jednego z moich ulubionych zapachów. Właściwie są to perfumy niewiele mające wspólnego z pachnidłami w powszechnym rozumieniu.
Bowiem pozornie świeże, transparentne i oczywiste, nie przypominają niczego konkretnego, występującego w naturze. Owszem, jakieś znane echa pobrzmiewają, jednak ogólnie Odeur 53 Comme des Garcons (bo jest też 71 - zupełnie inny) można zaliczyć do zapachów ABSTRAKCYJNYCH.


Krótko mówiąc, pasował jak ulał do mojego obrazu, nowofalowego - czyli nie dość, że duftartowskiego, to jeszcze z nowoczesnym stylu.
Więc :
nowoczesny zapach = abstrakcyjny
nowoczesny obraz = abstrakcyjny.

A co jest najbardziej abstrakcyjne w sztuce? Suprematyzm - abstrakcja ekstremalna, radykalna. Pojęcie wymyślone przez Kazimierza Malewicza, który twierdził w nim, że istnieje przewaga (a więc supremacja) form niespotykanych w naturze (i odczuć nimi wywoływanych) nad przedstawieniowością.
Najsłynniejszy obraz, z 1915 roku - Czarny Kwadrat Na Białym Tle (jako, że linie proste i kwadraty w naturze nie występują - jego zdaniem). Co prawda dziełem Malewicza jest też Czarne Koło (a przecież to figura bardzo powszechna w naturze) - ale o tym mówi się mniej. Wcale, w porównaniu z Kwadratem.
Liczy się ON i basta.

Tak więc nie ma się co dziwić, że ja wzięłam, że tak powiem, w obroty, koło. Żeby pokazać inny wymiar tego rodzaju malarstwa.
Posiadam taką właściwość, że dla mnie nie ma abstrakcji.
Tak, neguję jej istnienie. W swoim odbiorze.
Bo...wszystko mi się z czymś kojarzy, a więc "czyste piękno" w rozumieniu Malewicza jest dla mnie niedostępne.

Dlaczego "nic nie jest takie, jak się wydaje"?
Ano...po pierwsze - biel nie jest bielą.


Domieszałam do niej sporą dawkę żółtego (yellow naples deep), żeby uniknąć efektu bieli pasty do zębów.
Pierwsza warstwa jest z mniejszą ilością domieszek, druga i trzecia - z większą.
Ponieważ dodatkowo "szorstkowałam" powierzchnię (Gucio był bardzo zainteresowany), więc nie ma mowy o płaskiej gładkości.

Koło. Tylko...które? Czarne, na wierzchu? Czy pólprzejrzyste, pod spodem? A może ledwo widoczne trzecie? To najgłówniejsze jest jakby przesuniętą pokrywą, ale co zakrywa...?
No dobra, mogę to Wam w zaufaniu powiedzieć - nie wiem.




Czarny kształt nie dość, że sam jest wypukły, z nierównościami, to "wtapia się", "wchodzi" w tło dzięki precyzyjnemu (nie będę pisać, ile godzin i znoju w upał mnie to kosztowało) cieniowaniu ołóweczkiem marki Koh - I - Noor.
Ale i tak dużo dłużej myślałam, niż tworzyłam ten obraz.

Uwodzi mnie piękno kształtów. Linii. Secesja, japońszczyzna.
Dlatego obok koła pociągnęłam kreskę (cienkim pędzelkiem z farbą - dwa zawały min.).
OCZYWIŚCIE nie prostą.
Tylko taką, która może zdarzyć się w naturze.



Nie chciałam też, żeby była równej grubości - dzięki nierównomiernej szorstkości powierzchni naturalne stały się przetarcia.

I na koniec - gwiazda obrazu.
Pełni wiele ról - po pierwsze, pasuje do zapachu, który czasem niepokojąco wali stęchlizną i jakąś nawet zupą typu rosół. Nie cały czas - zdarzają się takie chwile, podobnie krótkotrwałe, jak przelot muchy.
Druga kwestia - umieszczenie owada w tej minimalistycznej kompozycji, odbiera jej siłę abstrakcyjnego działania.
Dla mnie to i tak nie ma znaczenia - bo widzę zaćmienie słońca i źdźbło trawy.
I wreszcie po trzecie.
Nie da rady, żebym długo była na serio.
Moje przekleństwo na akademiach, w filharmonii, w kościele.


Cały obraz pokryłam fiksatywą jedwabny półmat. Przy okazji utrwalił się ołówek.


Już nie zwlekam. Jestem przejęta.
Szanowni Czytelnicy.
Proszę bardzo - całość - na dziś.


I już się chowam - na zdjęciu z lustrami, w ciemności.
Nic nie jest takim, jakim się wydaje.


Na koniec zapowiadam, że moje Koło jest częścią tryptyku - następne prace to portrety - CdG 2 i Kleju.

PS. Ktoś, kogo opinie cenię, powiedział o moim Kole z Muchą - "Noc zasłania dzień"

38 komentarzy:

  1. A mnie się podoba :)
    I wcale a wcale nie wydaje mi się abstrakcyjny. Odoeur 53 nie znam, sam obraz kojarzy mi się z jakimś bardzo przestrzennym zapachem, niekoniecznie świetlistym, raczej gęstym (czarne słońce). A sam obraz... kontemplacyjny? Dla mnie tak.
    Choć kółko z amebą też mi się podobało. Skojarzenia miałam inne: nieregularny jasny kształt na czarnym: pieczątka ;)
    Pachnącego wieczoru,
    tri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się bardzo cieszę! Zapach jest przestrzenny, taki, wiesz, przenikający, choć nie przenikliwy. Czy gęsty...nie wąchałam go pod tym kątem (ale lubię "smary" i mam - na ich tle 53 jest leciutki).
      Minimalizm dla mnie zawsze jest kontemplacyjny.

      Usuń
  2. I przez tę zmianę faktur i odcieni obraz żyje. Im dłużej patrzę, tym bardziej mi się podoba :)
    Będzie też wersja kolorystycznie "odwrotna"? Zza nocy dzień?
    Pozdrowienia serdeczne,
    tri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy umieszczam gładką, dużą płaszczyznę, praktycznie jednokolorową, zawsze dbam o to, żeby faktura, kolor był złożony. Inaczej robi się nie malarstwo, tylko "wycinanka" (jak w komiksach, jak ich wiele teraz jako obrazy).
      Z pewnością Klej będzie jaśniejszy. Owszem, myślałam o negatywie, ale nie do końca.

      Usuń
    2. Im bardziej Prosiaczek zaglądał przez okienko, tym bardziej tam Puchatka nie było.

      Usuń
  3. Moje skojarzenie było od razu: The Ring/Krąg, jest studnia, jest włos i jest mucha :)
    Asiula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mein Gott. Widziałam niedawno oryginalną wersję.
      Kolorystycznie widziałabym Ring w postaci obrazu w zupełnie innej kolorystyce. A włos jest z pędzla, syntetyk. Ratuję się, jak mogę :)

      Usuń
    2. Kurde. Doczytałam dopiero po napisaniu komentarza niżej. Słowo daję - nie wcześniej.
      Asiula - dzięki. Jest mi lżej. :)

      Usuń
    3. No to Klaudio narozrabiałyśmy :). Ale to przecież nie jest złe skojarzenie moim zdaniem... w każdym razie absolutnie nie było moim zamiarem obrzydzanie czegokolwiek :(

      Asiula.

      Usuń
  4. Przeraża mnie ten obraz. Nie wiem, czemu. Przecież to "tylko" abstrakcja z muchą.
    A ja widzę studnię z "Ringu" tylko jeszcze bardziej upiorną, bo z przewrotnie odwróconymi barwami. Jak gdyby uwięziona w niej istota wyła za ciemnością, nie światłem.
    Koszmar.
    Inna kwestia, że od ponad dwóch tygodni codziennie mam koszmary i boję się spać. Może stąd to skojarzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz. Chyba obraz został mi obrzydzony.
      Są cienie i blaski malowania "online" - tym razem niestety...więcej cieni.
      Mam już parę pomysłów na odczarowanie obrazka.
      Mnie się śniło, że Parabelka sprzątnęła mi sprzed nosa Chloe Intense po okazyjnej cenie.

      Usuń
    2. Przykro mi, ze stałam się "cieniem" tym razem. Ale tak., jak napisałam na FB: skoro obraz przemawia, budzi emocje i skojarzenia, to chyba znaczy, że dobry. Nie mogłabyś spróbować potraktować tego jak komplement? ;)

      Usuń
    3. Sabb, bardzo dobrze się stało! Nawet nie wiesz, co szykuję.
      U mnie wszystko prawie może stać się okazją do poszukiwań - jak wiesz, dzięki komentarzom blog żyje!

      Usuń
  5. Tak. Ten obraz jest zdecydowanie niszowy. Jako osoba nie należąca do wąskiego kręgu odbiorców (zapachowcy)być może nie powinienem się wypowiadać.
    Ale jednak.
    Ta mucha nie jest przeurocza (Mucha) czy ciekawska (Mucha w zupie). To jest mucha, która zdecydowanie poszukuje zepsutego mięsa.
    Odnośnie kompozycji: jakoś uwiera mnie ta kreska. Nie dlatego, że jest. Może powinna inaczej biec? Nie wiem.
    I koło. Poskutkowało skojarzeniem z równo wyciętym otworem w jakiejś płaszczyźnie.
    Ale dla kojarzących wspomniany przez artystkę zapach ten obraz może być wiarygodna ilustracją.
    Ogólnie: Może być. :)
    Jednak bardzo bym się zastanawiał, czy jest to liryczna abstrakcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Masz rację, liryzmu tu troszkę mało.
      Mucha mięsna? no cholera jasna.
      Na wystawie pod obrazami będzie można powąchać zapach, do którego został namalowany, jednak dla mnie ważne jest, alby praca funkcjonowałam też sama w sobie.

      Ogólnie - trzeba przemalować. Nie mogę się wyzwolić ze skojarzeń z Ringiem i do tego jeszcze mucha poszukująca zepsutego mięsa. Ohyda.
      A taki był kontemplacyjny obrazek.

      Usuń
  6. Chociaż nie... Narysowanie linii w postaci krzywej oraz zdjęcia z jej zbliżeniem spowodowały zweryfikowanie stanowiska, że jest to płaszczyzna. Zdecydowanie jest to jakaś forma wypukła.

    Natomiast zostawiając abstrakcję na boku i przyjmując tezę, że jest to fragment łąki w momencie zaćmienia słońca, myślę, że należałoby zmienić układ barw. Fragment słońca jaśniejszy, a tło ciemniejsze. Nad źdźbłem bym się zastanowił. Natomiast mucha... Mucha jest w porządku.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzywa linia to pikuś.
      "Łąka" taka pokrętna też do mnie przemawia.
      Natomiast to ten otwór, w kierunku którego zresztą leci mucha, decyduje o przerażającym charakterze obrazu. Jeszcze, żeby mnie chyba dobić, przyszło do mnie skojarzenie z Powstaniem Warszawskim i przedzieraniem się kanałami.
      Nie zostawię tego tak (chyba?).

      Usuń
    2. Tymi kanałami rozbawiłaś mnie do łez.:D

      Usuń
    3. Rozbawiło mnie skojarzenie zapachu z kanałami.
      Dla Powstania Warszawskiego mam należyty szacunek.

      Usuń
    4. Ano właśnie. Jeszcze i to. Zapach nie jest kanałowy.
      Czyli mucha zostaje - co do reszty...nie mam pojęcia
      A ja już wczoraj zmieniłam pokój (umeblowanie) na dostosowany do małych obrazków. Znów mnie czeka wyciąganie stołu.

      Usuń
  7. Jeszcze jedno: Mucha namalowana jest w pozycji stojącej, bądź kroczącej. Stad skojarzenie powierzchni.
    Jeżeli to ma być łąka, proponowałbym ujęcie jej w locie. Wówczas myśl, iż jest zdeterminowana by w ulubionym miejscu złożyć jaja nikomu nie przyjdzie do głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie...zaczynam myśleć, że larwy to nic złego. Jako namiętna wędkarka korzystam często z białych robaczków.
      Aż tak nie będę przemalowywać...niech sobie zostanie taka lądująca

      Usuń
    2. Lądująca też ma jeszcze rozłożone skrzydełka.:)
      Ale wola Artysty jest święta. Nie nam z nią dyskutować.

      Usuń
    3. Nie, no masz rację. Po prostu nie chcę się wdawać w przerabianie jej. Niech sobie zostanie taka. Sztuczna. Hiszpańska. Na warsztat pójdzie koło.

      Usuń
    4. Zapach. Hiszpańska. Tak. To jest to! :D

      Usuń
  8. A mnie się obraz kojarzy z japońskimi kamiennymi ogrodami - minimalizm , abstrakcja i kontemplacja . Muchy mięsne mają charakterystyczny metaliczno-opalizujący pobłysk , a to jest zwyczajna poczciwa musca domestika , która rano człowieka budzi siadając mu na nosie ;)Mnie się obraz bardzo podoba i już żałuję , że został przemalowany :(

    I nie podkupię Ci Chloe Intense - jeszcze mam :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak. Tak też można było obraz odebrać. Minimalizm - tak, abstrakcja - też (tylko ta mucha), kontemplacja - rzecz bardzo indywidualna.

    OdpowiedzUsuń
  10. A czy mucha nie może być abstrakcją , jeśli zostanie umieszczona w nie-muszym otoczeniu ? Moim zdaniem jak najbardziej może . Co do kontemplacji - może źle sie wyraziłam , powinnam raczej użyć słowa "medytacja" .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mucha miała być akcentem zadrażniającym abstrakcyjność - kocham takie zabawy.
      Realny obiekt (cik) w obcym otoczeniu od razu je czyni bardziej przystępnym (ale ja lubię muchy - na odległość).

      Usuń
  11. A w ogóle to chciałam powiedzieć ,że strrrasznie podoba mi się zdjęcie z lustrami :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ta czerwona kurteczka...:)

      Usuń
    2. A dziękuję, kurteczka z prawdziwej skóry, w darze od Karoli (cmok), zdjęcie troszeczkę witkacowskie

      Usuń
  12. Mnie obraz skojarzył z abstrakcją organiczną i z Karolem Hillerem. Tzn wcześniejsza wersja w poprzednim poście. A teraz bardziej z tym http://msl.org.pl/pl/kolekcja-sztuki/artysta/karol-hiller/.
    Bez muchy jest abstrakcyjnie i hillerowo.
    Mucha wprowadziła narrację. Jakby dreptała po grafice osłoniętej szybą.
    Czarne koło jak zaćmienie słońca oglądane przez szybę. A po szybie drepce mucha. Dla mnie ona nie leci w głąb obrazu, nie jest jego częścią, ona sobie na nim przysiadła.I mam problem z odbiorem (perspektywą).

    Bez muchy - abstrakcja. Z muchą tworzy się historia, jakieś opowiadanie. (Byłby fajny plakat)
    Zapach pamiętam, i nie czuję nic muszego (muchę ciągnie do nadpsutego, woni klozetowych, i nawozu. A tego w odeur 53 nie wyczułam. A może się mylę i jest coś takiego?
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koncepcja z szybą bardzo mi się podoba - uzasadnia pozycję muchy PONAD resztą.
      Jest w tym zapachu uzasadnienie muchy - ten stęchły rosołek, czasem.

      Usuń
  13. A ja bym ten obraz bardzo chętnie widziała u siebie na ścianie. Ale ja nie studnię, a zaćmienie słońca widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tak, jak ja - zanim nie dowiedziałam się o Ringu. Obraz nie jest duży - 70 na 50, dodam kusząco.

      Usuń