WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 26 stycznia 2013

Szkice obyczajowe

Nareszcie nadszedł dzień, w którym postanowiłam odzyskać siły ( i mogłam sobie na to pozwolić) - czyli spać i jeść. Obudził mnie Wojtek, telefonujący do sklepu z akcesoriami elektronicznymi.

W piątek przyszła stamtąd, zamówiona przez W., stacja pogody. Wybierana starannie, z ładnym, czytelnym ekranem, podświetlana na niebiesko. W nocy okazało się, że dolną część trzeba zalepić nieprześwitującą taśmą, bo stacja iluminuje jak dwie choinki w chińskich lampkach i skąpani jesteśmy jakby w kosmicznym świetle.Poza tym, mimo dołączonej instrukcji obsługi, nijak nie mogliśmy dojść, co oznaczają niektóre obrazki i cyferki.


Do mojej budzącej się świadomości przenikała treść rozmowy, Wojtek miał głos zmysłowo aksamitny (jak zawsze, kiedy mówi cicho, ale wyraźnie).

"Stałem się posiadaczem państwa wyrobu o wdzięcznej nazwie SP 128.
I...mam powtórzyć? Nie zrozumiała pani? Mam od was stację pogody - SP - Stację Pogody, tak, numer 128. Problem polega na tym, że w instrukcji nie ma ani słowa o tym, jak odczytywać dane na ekranie.Mówić jaśniej? NIE WIEM, CO JEST NA EKRANIE. To prostokącik świecący z przodu.
NIE! Proszę mnie nie przełączać do działu reklamacji! Niechże pani posłucha, o czym mówię.
Nie, nie chcę zwrócić stacji. Potrzebuję objaśnień.
Pracuje u was orzeł, który dokładnie napisał, na trzech stronach, jak podłączyć, ale nie wiedział, jak opisać ekran. Nie, proszę pani, nie wiedział, bo jakby wiedział, to by to było w instrukcji, skoro umieszczeniu wtyczki i czujnika poświęcił sześć akapitów drobnym maczkiem. AKAPITÓW!
Dobrze, zostawmy to.
Czy ma pani kogoś, kto mógłby mi udzielić takich informacji?
Na przykład, co oznaczają cyfry z prawej strony i ruszające się nad nimi paseczki.
I dlaczego, choć mamy duże zachmurzenie, na stacji jest słońce jak byk. Bez chmur. Tak, nie ma słońca, a według stacji jest.
Czy pani ma swiadomość, że mogłem wyjść wyrzucić śmiecie w podkoszulku i laczach i się przeziębić?
Tak, dobrze pani słyszała, w laczach.
Słucham? Podać komórkę? Zadzwoni do mnie ktoś inny? Dobrze."

Tymczasem ja, już całkiem rozbudzona, patrzyłam na Wojtka okrągłymi oczami.
"Wiesz, Justysiu, co mi powiedziała na koniec? Że skontaktuje się ze mną inna osoba, bo ona sama cały czas próbowała się domyślić, o czym chcę z nią rozmawiać. A najwyżej, jak nikt nie zadzwoni, to wszystko, czego nie rozumiem, pozaklejam taśmą."

Przy śniadaniu wspominaliśmy wczorajszy Dzień Babci i Dziadka w przedszkolu, na który zaproszono dziadków, niestety, na 10tą rano. A moja Mama lubi sobie pospać i przed 13stą do Niej nie dzwonię nigdy.
Przy okazji każdej rozmowy, pytała na koniec, jakby chciała, żeby ją smagnąć biczem "Justysiu, przypomnij mi, o której jest ta uroczystość? Nie przesunęli godziny?".
W przedszkolu pojawiła się w towarzystwie Taty, ubrana w bardzo wiele ciepłych warstw (pewnie znowu jakaś pogodynka podała fałszywą prognozę), żeby się nie spóźnić, zdjęła tylko kurtkę, tymczasem na miejscu było bardzo gorąco i obserwowałam z niepokojem, jak zaczyna się w Mamie gotować.
Na dodatek któreś z dziadków wydawało woń przepoconego swetra i ciała i niepranych ciuchów, co było trudne do zniesienia i wszyscy dyskretnie się rozglądali, kto roztacza ten smród, a Mama zaczęła głośno wygłaszać zjadliwe uwagi. Typowałyśmy dziada w spodniach z kreszu i jego żonę bez zebów.


Kiedy doszło do zabawy interaktywnej, w której konkurencje polegały np na odbijaniu przez drużynę babć i dziadków balonika nosem, powiedziała, że natychmiast wychodzi. Gucio płakał wniebogłosy, bo nie wystarczyło dla Niego balonika.
Horror.

Ale występ, najwcześniejszy (jeszcze za bardzo nie śmierdziało), udał się świetnie. Gucio nauczył się piosenek i wierszyków, choć nie interpretował, bo był zajęty bezustannym poprawianiem krawata w pieski (wszyscy chłopcy występowali w galowych strojach), a kiedy trzeba było wskazać na dziadków, przy składaniu im życzeń, uparcie celował paluszkiem w ponurą panią rytmiczkę.
Do domu wrócił jednak w doskonałym humorze, choć retorycznie pytał, czemu cały dzień jest ta zzzima i stwierdził, że już nie będzie ani Pani Wiosny, ani lata, ani "jeszenia".

Przy obiedzie, niestety, psy zaczęły "dekorować zapachem" pomieszczenie.
"Wiesz, Wojtek, gdybym ich nie znała, przypuszczałabym, że robią tak specjalnie. Ale przecież nie da się chyba specjalnie puszczać bąków?"
"No jak się nie da? Jak się da bekać na zawołanie, to pierdzieć też." odpowiedział W. z pewnością w głosie.
"I Ty potrafisz???"
"Oczywiście. Ale ja muszę, ze względów zawodowych".
"WOJTEK! Pierdzieć też???"
"Ba! Nawet jednocześnie".

Prezentacji nie było.

Kłamię. Była, ale tylko "górą", że tak powiem. Krótka, ale imponująca. Wybekane "excuse me" brzmi osobliwie.

Idę zjeść kolację. Nie przewiduję dziś więcej atrakcji. Chociaż...


10 komentarzy:

  1. Ja nie umiem ani pierdzieć ani bekać na zawołanie, czyli szans na zagranie czekogolwiek też nie posiadam :(

    winterka

    OdpowiedzUsuń
  2. Julię z Romea i Julii? Z tego, co wiem, nie prezentowała takich umiejętności.
    Z kobietami jest inaczej chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Formanie od Romea także tego nie wymagano. Ale wszyscy w kategorii wiekowej 20+ odpadają jeśli chodzi o obsadzenie w tych rolach.

      Stacja pogody imponująca. Wyobrażam sobie jak wygląda instrukcja. Niedawno nabyłam odkurzacz, taki zwykły, mały, żadnych samojezdnych cudów, otwieram instrukcję, patrzę-a tam starannie opisany "przetwornik napięć wtórnych" (na boginię, co to?!) ale jak założyć filtry- to już nie a ani słowa.

      Usuń
    2. No właśnie. Ale w musicalu (a jak wiadomo, W. ma stosowne wykształcenie) wszystko jest możliwe, nawet waga Romea powyżej 100 kg.
      Wojtek mówi, że jakiś kretyn nazwał zasilacz do twojego odkurzacza "przetwornikiem napięć wtórnych". Zaczął mi tłumaczyć, dlaczego kretyn, ale nie zrozumiałam i natychmiast zapomniałam.

      Usuń
  3. Hehe , też mam stację pogody , również była bez instrukcji , też ma stałe słoneczko i różne obrazki i pokazuje wyłącznie 22 albo 23 stopnie i stopień wilgotności 29 lub 30% , wspaniałe urządzenie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nasza jest lepsza - pokazuje chyba prawdę na dworze, w domu zawyża (czy wytrzymalibyśmy w 28śmiu stopniach???), za to wilgotność na zewnątrz to na stałe 70%, a domu 20% i nie zmienia się nawet, gdy eksperymentalnie owiewamy czujnik mgłą z nawilżacza (chyba, że nawilżacz do bani). słoneczko faktycznie zawsze świeci - może uznali, że to przyjazne klientowi?

      Usuń
    2. Tak sobie myśle - może ona ma pokazywać nie to , co jest , tylko to co byśmy chcieli żeby było ? Upał i słońce na stałe , jak na Karaibach :D

      Usuń
    3. Ja bym tak nie chciała. Klimat dla mnie podobno jest na Maladze. Stały. Temperatura między 18 a 22 stopnie i oczywiście pogoda.

      Usuń
  4. Ja umiem tylko bekać na zawołanie, może jeszcze będą ze mnie ludzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, masz potencjał. Teraz ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

      Usuń