WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 3 września 2016

Krytyczna Sobota - "Bogactwo" z nędzą w Zachęcie

Dziś zapraszam serdecznie na zapoznanie się z moim spojrzeniem na wystawę Bogactwo w Zachęcie.
Wystawa zbiorowa i dość nierówna, przypomina mi zadania, jakie jako studenci ASP dostawaliśmy czasem do zinterpretowania. W dowolnej formie. (np Muzyka - kiedy to weszłam na stół i zaśpiewałam profesorowi "Miłość ci wszystko wybaczy").

Bogactwo.
Temat rzeka, bo przecież to pojęcie można zrozumieć na wiele różnych sposobów, ale w Zachęcie pokazano w przeważającej ilości dosłowne, najprymitywniejsze skojarzenie. Czyli bogactwo - złoto, pieniądze. Jeśli mimo to interesująco zaprezentowane - to ok, ale niestety.

Banknoty w roli głównej :



CYTAT : "Seria prostych kolaży wykonanych z banknotów różnych walut ukazuje skomplikowane zależności rynkowe. Praca opowiada o relatywiźmie i krytykuje mechanizmy rządzące nie tylko rynkiem, ale i obowiązujące w relacjach społecznych. To gorzki żart artysty na temat handlu sztuką o bardzo krytycznym podejściu".
Naprawdę, powiem Wam, że kiedy widzę na wystawach Szt. Nowocz. coś błahego, takie nic, można rzec, to już się cieszę, co znajdę w opisie - bo prawdziwymi bohaterami wystaw są Krytycy! Bez nich Sztuka by nie istniała, ba, to, co piszą, jest Sztuką i to osobnym gatunkiem, który powinien doczekać się specjalnego opracowania. Widzę spójność i podobne cechy języka - choć Zachęta prezentuje odłam ascetyczny - CSW - rozbuchanie.

Same kolaże przypominają mi zabawy z podstawówki - tam co prawda nie mieszało się wielu walut, ale zabawa była przednia. I ideologii nikt nie dorabiał.

Poniżej - fotograficzna rekonstrukcja autentycznego zdarzenia, kiedy złodziej wyrzucał świeżo zdobyte pieniądze z balkonu w banku


No tak, tyle, że zdarzenie, owszem, ciekawe, chętnie zobaczyłabym reportaż na ten temat, może nawet i film - ale rekonstrukcja fotograficzna? Ja wolałabym posłuchać, co myślał sprawca całego zamieszania.
Szkoda, że bardzo powszechnie pokazuje się "zapisy działań" w postaci fotografii, filmów z projektora, tyle, że te działania do niczego ciekawego nie prowadzą.
Na to odpowiada się teraz, będąc artystą - liczy się proces.
Ale... pomyślmy... procesy same w sobie bywają szalenie interesujące, są takie! Choćby kręcenie filmu. Zaplecze sceny podczas przedstawienia.
Czy coś staje się ciekawe i godne uwagi TYLKO przez to, że dostaje etykietkę "Sztuka nowoczesna"?
Nie dla mnie.

Zobaczmy tę pracę z wystawy - zasadza się oczywiście na prostym pomyśle, ale jaki efekt!
Zabawa skalą, gra absurdem - świetne!


Opis może wzbogacić wiedzę - ale NIE ZASTĘPUJE całego "dzieła". I o to chodzi.

Nie to, co tutaj :


...wyświetla się prymitywnie zrobiony filmik, na którym widzimy płonącą sztabkę złota - skojarzenie nasuwa się samo, niby taki kontrast - czy mnie to zaskakuje? Porusza? Jest atrakcyjne wizualnie? Nie.
Za to opis - atrakcyjny jest jak najbardziej :
(cytat) "Praca odnosi się do iluzoryczności tego kruszcu i jego wartości oraz niematerialności dzieł sztuki konceptualnej. Artysta posługując się strategiami konceptualnymi, prowadzi ironiczny dialog z historią (sztuki) i stawia pytanie o wartość (również rynkową) efemerycznych działań artystycznych".

Szkoda, że nikt nie stawia odpowiedzi - byłabym bardzo ciekawa, ile konkretnie wart jest taki filmik? Czy Artyście za niego zapłacono? I ile? Czy się targował? To pytania, które JA stawiam, wg mnie bardzo interesujące.

W sali znalazło się miejsce dla malarstwa - jeden ładny obraz, jeden brzydki i dwa bardzo brzydkie (te dwa poniżej) :



(Gucio stwierdził "Wygląda na świetnego didżeja").

Swoją drogą, uświadomiłam sobie, że w zasadzie ja, fotografując, staje się Artystką Nowoczesną - przecież przetwarzam to, co widzę, mało tego, na niektórych fotografiach widać moje odbicie. Opatruję je opisem, cytatami - teraz już tylko umieścić laptop, na którym piszę recenzje, w szklanej gablotce (tak na wszelki wypadek) i gotowe.
A nie, jeszcze opis i nazwa - zapis akcji pt. Mniejsza Połowa Krytycznego Tygodnia (bo były już Czwartki, Piątki, dziś Sobota).

Odnośnie wystawy - można zagospodarować przestrzeń ciekawie? Można.
Lustrzany, ogromny "diament", dzięki wielopłaszczyznowości zbierał odbicia prawie wszystkich prac z sali.
Zyskiwał przez to jakby wciąż nową formę, widziany pod różnymi kątami.



Poza tym... ja czuję słabość do luster. Lustro nigdy nie jest samo. Może być przyjacielem, wrogiem, rzadko kiedy chyba tylko informacją (w rodzaju "czy mam coś na twarzy"). Może zniekształcać, a z drugim lustrem wpada w zapętlenie.

Wracając do wystawy :


Dolar udostępniony dzięki uprzejmości artysty, pamiątkowy. Mnie osobiście irytuje ten napis - charakter pisma, nawias - widzę wszystkie "dziubki" świata na selfikach. No ale dobra, rozumiem.

Całkiem w kącie, na uboczu ekspozycji - "bursztynowy kebab" - a szkoda, bo wizualnie całkiem, całkiem. Znaczeniowo - kontrast bursztynu, kiedyś niezwykle cennego i inwazji budek z kebabami.


Szkoda, że nie postawiono go w oddzielnej, ciemnej salce - wyglądałby jak lampa, tajemnicza lampa Alladyna. Ale o oświetleniu i jego niezwykłych możliwościach Zachęta zdaje się zapominać.

Bardzo efektowna praca (szczególnie w kategorii Wnętrza -> Tapety) zajmuje całą ścianę w sali


Ma pokazać (i pokazuje) kontrast bogactwa i złego gustu, jakim dla artysty są torebki Vuittona.
Szkoda tylko, że nie zachował kolorystyki właściwej dla oryginału czyli sraczkowatych brązów (na ceratopodobnym tworzywie zresztą). Upiększył rzeczywistość - Vuitton mógłby od niego zgapić wzór, powiem szczerze.
Zresztą jego sklep nie jest stosunkowo niedaleko od Zachęty, aż się prosi.

Wielokrotnie padało tu - i w komentarzach, stwierdzenie, jakby dzieło nie miało racji bytu bez opisu krytyka. Są wyjątki : wnętrza. Oto przedstawiam Państwu tajemniczy pokój z "dłoniowymieniem".




Pośrodku salki, kupka papierów udających podarte banknoty, włączony monitor dawnego typu, a pod stołem... no właśnie, co to jest?
Wg mnie Wymię Samodojące, ale to jednak nie wyczerpuje tematu - obiekt bowiem, pomiędzy mackami, ma pośrodku obleśny odbycik.
Na widok tego czegoś, spowitego mrokiem pod stolikiem, wydałam cichy okrzyk przerażenia - pan z obsługi przyszedł mi na pomoc, twierdząc, że wymię znalazło się na wystawie przypadkiem i nie ma żadnego związku z Bogactwem.

O ile instalacja w stylu Lyncha mnie zaskoczyła, to widok TEN wcale :



Otóż jest to zapis akcji - rozbicie butelek szampana, z których każdy kosztował równowartość pensji brutto 2016. Kto bogatemu zabroni? Tym bardziej, że "hojny dziad z cudzej kiesy".
(nawiasem mówiąc, butelki przedtem wypił on albo ktoś, bo korki leżą obok, a przecież od uderzenia rozbiłoby się szkło, a nie wyskoczył korek)
Krytyk pisze :
"Kluczowym aspektem tego projektu jest proces. Raz już zniszczony towar luksusowy w tych okolicznościach staje się ponownie innym "towarem", czyli "dziełem sztuki" Jako swój wkład w wystawę artysta zaproponował akcję - na salach wystawowych rozbił butelki ekskluzywnego szampana. Tym samym dokonał się i unaocznił proces marnotrawstwa "w publicznej instytucji, za publiczne pieniądze ".
Przepraszam, ale bez komentarza. 

Reasumując : szkoda, że nikt nie podjął znaczenia bogactwa w mniej banalnym rozumieniu. Taki był jednak zamysł kuratorek, chcących zapewne uzyskać spójność. Mimo wszystko żal : można było poruszyć temat wyzysku, ubóstwa, ludzi znanych z bogactwa, wreszcie bogactwo może być tez niematerialne. Bogactwo wewnętrzne, bogactwo kolorów, smaków.
Uboga ta wystawa.

29 komentarzy:

  1. dziękuję za kolejną wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na widok Che Guevarry się popłakałam, naprawdę :DDD artysta osiągnął cel , bez wątpienia, wywołał emocje , chociaż nie jestem pewna, czy takie , jakie zamierzał :D Natomiast obraz nad Che przypomina mi reklamę Delmy , Delmę ustrojoną bitą śmietaną albo sosem chrzanowym :P

    To , co określiłaś jako Wymię, mnie raczej przypomina dłoniopodobny twór z horroru wciągający w jakiś upiorny wymiar , nie da się ukryć - paskudztwo , ale robi wrażenie .

    Za to w ostatnim "procesie" wydaje mi się ,że znajduję poważne przekłamanie , bo nie widzę na podłodze plam od wyschniętego rozlanego szampana , które bezwzględnie powinny tam być, jeżeli nastąpiło zniszczenie towaru luksusowego . Bo takie zniszczenie może mieć miejsce wyłącznie przy rozbiciu pełnej butelki , z pozostawieniem do wyschnięcia rozlanego trunku . Inaczej jest to zwykłe tłuczenie surowca wtórnego , wartego tyle ile jest warta stłuczka szklana na skupie (chociaż chyba już nie ma skupu butelek). No i przy rozbijaniu pełnych zakorkowanych butelek zapewne pozostałyby spektakularne ślady na ścianach , jako że szampan jest pod sporym ciśnieniem , a tu - o ile widzę na zdjęciach - nic ! ani na ścianach, ani na podłodze... Czuję się oszukana przez artystę :P

    "Seria prostych kolaży wykonanych z banknotów różnych walut ukazuje skomplikowane zależności rynkowe. Praca opowiada o relatywiźmie i krytykuje mechanizmy rządzące nie tylko rynkiem, ale i obowiązujące w relacjach społecznych. To gorzki żart artysty na temat handlu sztuką o bardzo krytycznym podejściu" - tutaj przyznaję wszystko mi opadło i znowu - jak z fotelami masującymi - zastanawiam ,się, jakiej szczytowej bezczelności trzeba , żeby coś takiego próbować wcisnąć ludziom . Kurde, no kurde, jak dwa sklejone banknoty pokazują zależności rynkowe ??? Gdzie tu jaki relatywizm ??? W jaki sposób dwa papierki krytykują mechanizmy relacji społecznych ??? no luuuuudzieeeeeee !!! Ciekawe jest tylko ostatnie zdanie, bo wg rozbioru logicznego oznacza , iż artysta robi sobie gorzkie żarty z handlu sztuką, ale wyłącznie sztuką o bardzo krytycznym podejściu , handel inną sztuką nie budzi jego sarkastycznej wesołości . Tak samo zadanie na dolarze wyraźnie sugeruje, że jego autor starannie omijał lekcje polskiego w podstawówce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do trójkątnego stworzenia nad Che : Gustawa zaczął się strasznie śmiać, skojarzyło Mu się z Chuckiem z Angry Birds.
      Ad. szampana - kolejny argument za tym, że mamy do czynienia ze ściemą. Nawet zakładając, że butelki zostały rozbite gdzie indziej, a "zapis akcji" przeniesiono, bezsprzecznie wyglądają na rozbite jako puste. Też czuję się oszukana :)
      Banknoty... nie mam nic do dodania.

      Usuń
    2. Ja widzę o co chodzi z "zależnościami rynkowymi i relacjami społecznymi" w kolażu banknotów. Dla mnie to sposób pokazania, że jeden pieniądz ma większą wartość nad innym. Ten sam środek płatniczy, ta sama metoda, a zgoła inne za tym idące skutki, za "królową" kupisz więcej etc. Stąd relacje - słabe waluty jednych krajów względem mocnych innych krajów. To jest obraz sytuacji na rynku, generującej frustracje wśród społeczeństwa, pokazującej nierówność. Tylko wykon taki no, czerpiący z umiejętności przedszkolaków ;) Ale może o to chodzi? Może o to chodzi, żeby było banalnie? Nie wiem. Bo banalnie jest, to na pewno, tylko pytanie, czy tak być miało, czy ja rozumiem to źle? Czy widzę za mało? Czy czegoś nie dostrzegamy? I czemu to akurat jest sztuka?

      Tak się zastanawiałam ostatnio nad "konceptem" ;) sztuki współczesnej, można na tym ona właśnie polega? Owa współczesność? Że nie musi być artyzmu postrzeganego w sposób konwencjonalny, tradycyjny powiedzmy? Może właśnie ta współczesność to "prostość" przekazu (na siłę komplikowana opisami) zwykłość? Nie wiem. Tylko się na głos zastanawiam.

      Rejcz.

      Usuń
    3. Dla mnie to są trochę trakie zabawy - jak się długi patyk ułoży na krótkim, też jest to bardzo, bardzo symboliczne (tym bardziej, że każdy kij ma dwa końce).
      Tylko... ja nie chcę oglądać kijów!
      Jest tyle innych dziedzin sztuki, skłaniających do refleksji - po co na siłę robić z tego obiekt do oglądania?
      Jak się człowiek wkręci, to faktycznie nie wie, co myśleć - a jak już myśli, to czy prawidłowe wnioski wyciąga.
      Wybieram Diament

      Usuń
    4. Podobnie myślę, ta banknotowa symbolika była tak oczywista, że aż no mi było wstyd pisać o tych oczywistościach - bo nie sposób ich nie widzieć. Ale złapałam się na czymś. A mianowicie na tym, że postrzegam, dajmy na to element banknotowy tej wystawy, jako hmmm coś na kształt plakatów/szyldów na happening. To faktycznie chyba jest "za mało" by nazwać się sztuką. Na zasadzie, że każdy głupi to wie i potrafi. Czy też nie? Czy to jest tożsame? Sztuka współczesna wystawiana i ta "uliczna". Mam wrażenie, że jednak te formy winny się czymś różnić. Chyba że, jedynym kryterium było proste bezpośrednie zwrócenie uwagi na owe relacje? Tylko dla mnie to nie wystarczy by postrzegać to jako sztukę.

      Rejcz.



      Usuń
    5. Rejcz, ale ty widzisz tę zależność, bo znasz wartość waluty , dla kogoś nie śledzącego rynku walutowego czy w ogóle nie siedzącego w tematyce to nie jest takie jasne - no dobra , skleili dolara z batem - i co z tego ? nową wartością w ten sposób powstałą jest nowa gęba na awersie czy rewersie (nota bene dla mnie to najciekawsza część - te nowe twarze), ale to dalej mi nic nie mówi . Dwa sklejone banknoty naprawdę nie przekazują żadnej informacji , nie wiem, może to ja jestem jakaś durna , że nic dla mnie z tego nie wynika ? zwłaszcza , że jedynym widocznym zabiegiem artysty jest stworzenie kolażu z twarzy .

      Usuń
  3. Hmmm, ja uważam, że mimo prostoty i banalności pomysłów - choć przyznam, że przy kolażu z banknotów moim pierwszym skojarzeniem również była podstawówka - ta wystawa nie jest po całości chybiona, efekt psują opisy. To one są żałosne, w gruncie rzeczy niepotrzebne.

    Zdjęcie z radiowozem, jako zapis akcji - no tutaj opis wyjaśniający akurat ma uzasadnienie - jest dla mnie całkiem dobrze uchwyconym momentem, mówiącym wiele.

    Diament jest fenomenalny! Ale ja też uwielbiam magię luster, sama posiadam ich chyba z 8 w domu.

    Bursztynowy Kebab w moim odczuciu też dobrze obrazuje dewaluację. To są całkiem dobre pomysły. Jako i ściana LV.

    Patrząc na niektóre elementy tej wystawy, mam wrażenie, że właśnie pretensjonalne opisy, jakimi są opatrzone burzą zamierzony sens, symbolikę.

    Szampany - no cóż, to już moim zdaniem wykonanie zaniża poziom ;) Choć symbol marnotrawstwa uchwycony.

    Fajnie, że pokazujesz nam te wystawy. Cieszę się, że mam znacznie ułatwioną możliwość wglądu w nie.

    Przyznaję od razu, że nie zawsze rozumiem sztukę nowoczesną.

    Rejcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko tam - wg mnie - ma swoje uzasadnienie (poza Wymieniem, które staje się Czarnym Koniem tej wystawy). Tylko, że dla mnie to jest zapis anegdot - jako słowo mówione mogłyby być czasem i ciekawe, na pewno ciekawsze, niż pokazywanie np. tych nieszczęsnych butelek.
      To tak, jakby ktoś chciał zrobić instalację "Przychodzi baba do lekarza" - i powiedzmy położył stetoskop i namalował ślady. PO CO?

      Usuń
    2. No ale butelki przecież wiesz po co. Bynajmniej nie w roli anegdoty.
      Ja mam tak - dla mnie te butelki są równie słabe, bo oczywiste. I tandetne, jeśli ma to być sztuka. Po raz kolejny, widzę happening. Ale akurat wiadomo po co. Tak ktoś zdecydował zilustrować marnotrawstwo, no niekoniecznie fenomenalnie, ale wiadomo o co chodzi.

      Rejcz.

      Usuń
    3. Ja bym raczej zadała pytanie - dlaczego tak tandetnie? Dlaczego tak banalnie? Dlaczego tak, a nie inaczej, a nie po co.

      Rejcz.

      Usuń
    4. Chyba masz rację - wyobraziłam sobie wystawę podaną nowocześnie, ale zaskakująco, ciekawie, intrygująco. Nie wiem, co by tam miało być... Mniej słów na pewno.

      Usuń
  4. Ten rodzaj sztuki nowoczesnej zdarzało mi się widzieć na ulicy . Nikt , co prawda nie zastanawiał się czy napój był winem marki wino , czy bardziej ekskluzywnym trunkiem . Dorabianie legendy wytwornym komentarzem irytuje . Skoro była impreza - zakończenie było nieciekawe . Imprezowicze prymitywni. W sumie bogactwo ... tylko w tytule . Nie znam się na sztuce jako twórca . Jestem jej odbiorcą . Ma mnie uczyć zachwytu. Później dawać powód do refleksji i zadumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Petroniuszu, nie wiadomo, zachwytu nad czym ma taka sztuka uczyć. Może nad tym, co nią nie jest?

      Usuń
    2. Zgadzam się co do joty z czterema ostatnimi zdaniami Petroniusza. Tak mogłabym powiedzieć i o sobie, o swoich odczuciach.

      Rejcz.

      Usuń
  5. "Sztuczkę" z banknotami widziałem gdzieś w internecie w zeszłym roku bodajże. Bardzo słabe to wszystko, baaardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale bez opisu to już dzieło niepełne, nie w budynku to już w ogóle.

      Usuń
  6. A biedny Che daje się rozpoznać tylko po berecie i włosach, bo z twarzy sądząc ma przerośnięty trzeci migdał i rozszczep podniebienia i górnej wargi , chyba ze jest to portret Che , który się właśnie centralnie spotkał ze ścianą bądź silnym adwersarzem, co tłumaczyłoby i kolory i opuchnięty nochal, czyli jest to portret Che bezpośrednio po walce wyzwoleńczej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wariacja nt Che na banknocie (choć 3 pesos? Czy jest taki banknot?) i ma być próbą "odbrązowienia" wizerunków na pieniądzach, autor podobno robił eksperyment, co z tego wyniknie, jak się ich "odpatosi". Szkoda, że nie zrobić tego dyskretniej, dowcipniej. Czasem zmiana jednego drobnego szczegółu daje niesamowity efekt, a nie te maziaje.

      Usuń
    2. Nie no , dobrze zrobił, popłakałam się ze śmiechu , więc cel osiągnięty - emocje były :D

      Usuń
  7. A nie było w pobliżu wymienia jakiejś małej karteczki, że jest krytyczną apoteozą procesu wyzysku, czyli dojenia biednych tego swiata przez bogatych. I dymania ich, stąd od razu odbycik? Na pewno była, tylko ładniej napisana niż ja umiem, musisz jeszcze raz pójść i poszukać ;)

    Tru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tru masz ode mnie całe Bogactwo (docenienia inteligencji).

      Usuń
    2. Tru - Ty się marnujesz w swoim fachu :DDD

      Usuń
    3. Tru - była tylko kartka z nazwiskiem i "Bez Tytułu", ale w drugim końcu, po skosie od wymienia, leżał kapelusik z piórkiem - taki robinhudowy.

      Usuń
    4. Potfór zeżarł Robin Hooda i tylko kapelusz został !!! Widziałam, że to piekielny stwór z Piekielnych Wymiarów to Wymię :P

      Usuń
  8. No i Robin Hood jako superbohater przeciwdziałający procesom ilustrowanym przez Wymię - być może zeżarty przez kapitalistyczne monstrum jako Parabelka sugeruje :D Idę zanieść CV do MOCAK-u ;)

    Tru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny , zakładamy własną wytwórnię Wystaw Sztuki Współczesnej :D ?

      Usuń
    2. Wszystko już jest wytworzone - trzeba tylko zanieść do budynku i dać pod szkło.

      Usuń