Nie wiem, czy z racji nienormalnie pięknej, przecudownej pogody, która niech trwa wiecznie - czy z powodu naoglądania się wspaniałych obrazów (mówię nie tylko o bohaterce Krytycznej Niedzieli), no, w każdym razie zachciało mi się czegoś nowego.
I to już, teraz, zaraz.
Ale zlecenia, ale to, tamto , siamto.
Krótko mówiąc - wydaje mi się, że złamałam konwencję panienkową i dobrze mi z tym!
To dopiero pra - początek, ale jestem podekscytowana.
Czuję się jak szafka z szufladkami, która się przechyliła tak, że wszystko się powysuwało - teraz trzeba powkładać z powrotem, ale niekoniecznie wszystko. Piszę trzeba - a mam na myśli "chce się".
Ile ja już marudzę o pejzażach?
Akurat w wypadku Agnieszki, o której napiszę więcej wkrótce, Ona sama sprowokowała mnie do zmian (y) "Justynko, tylko mam prośbę... namaluj mnie z normalną figurą, a nie odchudzoną".
Oczywiście, proszę bardzo - a skoro taka zmiana, to może inaczej rozwiązać i resztę?
No i poooszło!
Od wczoraj, pochwalę się, mam NIC. W płynie.
Charakterna rzecz. Szyprowa konstrukcja, nowocześnie podana, ale z głębokim ukłonem w stronę klasyki. Skóra, spalenizna, podgrzany winyl - wszystko zestawione po mistrzowsku, bezkompromisowo, twórczo. Ten zapach - Rien (oprocz NIC znaczy też BYLE CO) mnie uruchamia.
Wyobraźcie sobie, że ktoś Was pyta:
"Czym pachniesz?"
"Niczym" albo "Byle czym".
Chciałabym jeszcze troszkę nacieszyć się specyficznym, leciutko zlotawym powietrzem
Jakby dało radę jeszcze parę dni być pięknie...
Nie pamiętam takiego września.
W 2011 był taki upalny, wrażenie wyjścia z gabinetu ulokowanego w podpiwniczeniu niemożliwym do nagrzania na słońce i ciepełko jest niezapomniane :D
OdpowiedzUsuńTru
A tak, teraz pamiętam! Opalałam się nad Jeziorkiem Czerniakowskim - i pachniałam Neroli Body Shopu.
OdpowiedzUsuńPodobnie "widziałam" Agnieszkę. Las, łąki, pola. Ciekawa jestem finalnego konkretu, co też się zadzieje. A co do formy? Kapitalnie, że użyłaś impresji, jak przy Panience Morskiej.
OdpowiedzUsuńRejcz.
No właśnie właśnie, też przypomina mi się co i rusz Panienka Morska. Czekam tylko na dzienne światło, żeby dłubać - obraz ma być bardzo impresyjny, a okoliczności podpowiedziała mi Agnieszka.
OdpowiedzUsuńPanienka Morska? Impresja? A to ciekawe. :) Że też ktoś ją wspomina. Miłe.
OdpowiedzUsuńTak, Aniu, to miłe, tym bardziej, że ona była jednym z moich ważniejszych obrazków i w piątce najważniejszych Panienek. Jedna z tych, które, jak to mówię, "namalowała się sama". Może dlatego, że tyle w niej wolności i przestrzeni.
Usuń