WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 11 maja 2016

Kryzys

Łatwo sobie powiedzieć "zaczynam od jutra", łatwo, odczuwa się więcej siły (kiedy się tak zamierzy), ale niestety nadchodzi kolejny dzień i wcale nie jest lepiej...


To, co mnie naprawdę martwi, to kryzys malarski - po prostu nie mogę malować, to okropne, że nawet moje wytchnienie, mój ratunek, zawsze działający, teraz zawiódł.
Chodzę i się dręczę.


Właściwie piszę to wszystko po to, żebyście Państwo mnie zrozumieli.
Nie jestem z tych osób, które się poddają, ale... chyba tyle mogę napisać... mojej rodzinie dzieje się krzywda, niezasłużona... I więcej nie napiszę, bo mogę tym jeszcze bardziej zaszkodzić.

Te rysunki, które wybrałam powstały w trudnym okresie mojego życia, choć jak i teraz była wiosna, na dodatek nie skończyłam nawet 30stki...

Trudno mi powiedzieć, jak i kiedy wrócę do formy, ale oczywiście wrócę na pewno - przecież jest Gustaw, jest Wojtek (i całe szczęście) i pewnie znajdę jakiś sposób, by pokonać to rozbicie i beznadzieję.
Sytuacji zmienić niestety nie zmienię, nastawienie - owszem.

Nie dziwcie się więc, że mnie tutaj mniej, że nie wklejam kolejnych faz obrazków.


Potrzebuję trochę czasu.
Trochę snu.
Z góry dziękuję Wam za zrozumienie.
Kiedyś dobrze robiło mi wygadać się - teraz wolę odosobnienie.

Mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce.

8 komentarzy:

  1. Trzymaj się!

    Tru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam się i mam wrażenie, że coraz lepiej mi idzie - czuję tylko straszne zmęczenie, ale to minie. Dziękuję!

      Usuń
  2. Tu Rejcz.

    Co do życia - mogę tylko uścisnąć, i wierzyć, że wszystko się dobrze skończy.
    Co do przeżywania - w milczeniu, znam to. Ufam, że nasz mózg wie co robi, i wybiera najbardziej optymalne sposoby przetrwania.
    Co do rysunków - niepokojąco korespondują z moim stanem sprzed niedawna jeszcze. Patrzę na nie i ze smutkiem stwierdzam, że nie pierwszy raz je widzę.

    Trzymajcie się razem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymamy się RAZEM i to jest kluczowe słowo. Przeżywanie w milczeniu - doświadczam tego pierwszy raz i to mi naprawdę odpowiada.
      A rysunki - no cóż, sztuka karmi się emocjami, nie sposób odmówić im ekspresji. I życzę Ci, by tamten stan ducha nigdy nie powrócił.

      Usuń
  3. Justynko, doskonale Cię rozumiem :* Czasami dobrze jest ukryć się w jaskini i pobyć sam na sam ze sobą ;) Jestem z Tobą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, bardzo Ci dziękuję, chyba siedzę już przy wyjściu z jaskini, ale jeszcze nie mam sił, by wypełznąć.

      Usuń
  4. Smutkiem napawa mnie ten wpis, ale wiem, że po nocy przychodzi dzień. To taki banał, wiem.
    Niektóre problemy jakoś się rozwiązują, a z niektórymi jakoś trzeba żyć.
    Bardzo bym chciała, żeby ten Twój trudny okres minął bezpowrotnie. Byś znowu była radosna, pełna chęci do tworzenia. Z doświadczenia wiem, że bardzo w tym pomaga obecność bliskich. A troska o nich, szczególnie o dziecko, zmusza do parcia naprzód. Przesyłam Ci z całego serca moją pozytywną energię. Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu kochana, dziękuję.
      Po nocy przychodzi dzień, potem znowu noc... To uczy wytrwałości i pokory - albo nie uczy niczego.
      To wszystko, co napisałaś, to szczera prawda, tym bardziej, że chodzi o nasze wspólne dobro.
      Energię chyba czuję - a przeczuwam na pewno.

      Usuń