WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 22 kwietnia 2016

Home, sweet home

Mili Państwo... we środę trafiłam do szpitala. Na izbę przyjęć, prosto z miasta, zawiózł mnie Wojtek, bo złapał mnie taki atak bólu brzucha, że nie mogłam chodzić (prawdę mówiąc, łykałam łzy).

Przez parę dni wcześniej miałam kłopot z żołądkiem, zresztą już od dawna.
Tak, byłam u lekarza, wielokrotnie - ale wiecie, jakie jest NFZ - do gastrologa nie można się dostać, jeśli lekarz pierwszego kontaktu nie da skierowania.
Nie dał.
"Wypiszę pani receptę - na pewno pomoże" (nie pomogło - Panrazol na nadkwasotę)
"Kupi sobie pani saszetki, bardzo przyjemny smak" (nie pomogły, środki na nadkwasotę, było nawet gorzej).
Diagnozę za to mieli gotową - nadkwasota.

W szpitalu wzięto mnie na oddział ginekologiczny - przebadano wzdłuż i wszerz - dwa USG, rentgen, badania - wykazały tylko stan zapalny w organizmie. Czego? Tego nie wie nikt.
 Ból tymczasem "zszedł" z żołądka niżej.
"Nie ma prawa pani boleć" - usłyszałam - "Zatrzymamy panią na obserwacji". Na dzień dobry dali zastrzyk z pyralginy, domięśniowo "Będzie bolało, pani się położy". I fakt, bolało jak cholera, cała noga - pyralgina jest bowiem oleista...kto nie przeżył, ten nie wie, jak boli. Ale za to potem - raj! Aż poprosiłam Wojtka, żeby do moich rzeczy dopakował Aromatics Elixir.

"Damy pani antybiotyki o szerokim spektrum" - i założyli wenflon.
Wojtek kazał mi obiecać, że będę domagać się czegoś osłonowo.
Lekarze co chwila się zmieniali - jak to w szpitalu, ledwie się twarz zapamięta.
"Pani doktor, poproszę o osłonę przed antybiotykiem"
"Nie ma takiej potrzeby" - rzekła pierwszy raz widziana na oczy pani doktor, młoda blondynka o świetnej fryzurze i doskonałych okularach, które tylko trochę minimalizowały siłę jej świdrującego spojrzenia.
"Jak to nie ma potrzeby? Dlaczego?" spytałam
"Bo bierze pani antybiotyk o bardzo zawężonym spektrum"
"Nieprawda, powiedziano mi, że właśnie o szerokim, bo nie wiadomo, gdzie jest stan zapalny" oponowałam
"Taaak, bo to specjalna kombinacja spektrów, szerokiego i wąskiego, osłona nie jest potrzebna"
"Ja jednak bardzo bym prosiła"
No dobra. Przyszła ruda pani od kroplówki... Zasnęłam... na krótko, ponieważ przemiła starsza pani obok okazała się nocnym potworem - wydawała dźwięki o głośności parowozu, do tego parowóz się zacinał co chwila.

Rano... rudowłosa wręczyła mi pomarańczową tabletkę - łyknęłam i się zaczęło.
MÓJ ŻOŁĄDEK!!!!!! Poszłam do pielęgniarek - a właściwie dowlokłam, trzymając ścian
"Żołądek... boli... poproszę o coś na to..."
Podłączyli mi do kroplówki to COŚ - byłam zbyt nieprzytomna, żeby zapytać, co to, ale dopiero ten środek mnie wykończył. Nie będę Was wtajemniczać w skutki, domyślcie się - dostałam więc NoSpę i naprawdę pomyślałam, że za chwilę się przekręcę.
Wezwałam lekarza - przyszła wcześniej wspomniana blondynka o przenikliwym i nieżyczliwym spojrzeniu.
"Pani doktor, co ja dostałam w kroplówce?"
"Ranigast, na ból to się daje"
"Ale czy Pani wie, mowiłam o tym WIELOKROTNIE, że ja mam podejrzenie NIEdokwasoty, czy może to pojęcie nie funkcjonuje w tym szpitalu?"
Lekarka spojrzała na mnie, jak na wariatkę "Pierwsze słyszę. Niedokwasota? Nie znam"
Wszystko mi opadło.

Pomyślałam, że trzeba się ratować, ale wszędzie mówiono mi, że jestem na oddziale ginekologicznym i procedury są takie, że nie można mnie przenieść na internę.
"Proszę mnie zrozumieć" rzekłam słabym głosem"Potrzebuję pomocy, nie wytrzymam"
"Wytrzyma pani, wytrzyma, zresztą u nas nie ma gastrologa"
"Ale ktokolwiek, żeby na mnie spojrzał, coś poradził..."
"My robimy wszystko, co można na oddziale ginekologicznym"

Obiad podano tak wstrętny, jak w koszmarach ze szkolnych stołówek - drugie danie - kawałki mięsa z falbankami tłuszczu i jakichś trzęsących się rurek, niedogotowana różyczka brokuła i ziemniaki o zapachu i smaku niewyschniętej, brudnej szmaty. Na szczęście nadeszły posiłki, wraz z mężem, i po nocy w towarzystwie pani Parowóz wypisano mnie do domu.
Bez diagnozy, otumanioną przeciwbólowymi środkami i antybiotykami - i z zaleceniem wizyty w poradni gastrologicznej.

Ale co tam, najważniejsze, że jestem w domu! Przy mojej kochanej rodzinie




Takie wszystko zrobiło się proste - boli - jest źle, nie boli - dobrze.
Przede mną batalia o diagnozę - oczywiście trzeba będzie wydać kupę kasy na prywatnych lekarzy - i na co ten haracz dla ZUSu ja się pytam?

Mam to, co najważniejsze




I w weekend nie planuję zdrowotnych zapaści - co prawda jadę na prochach, wiem, że to tymczasowe, ale nie zamierzam poprzestać.
Tyle rzeczy mogę!
Tyle luksusów zażywam, w porównaniu ze szpitalem - włosy wymodelowane, oko zrobione, pachnę sobie Chergui Lutensa, a jutro może minie mi trochę otumanienie i osłabienie i coś zmaluję? Kto wie!

8 komentarzy:

  1. Justynko trzymam kciuki, daj znać jak poszła wizyta u gastrologa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam znać oczywiście, muszę to załatwić do czwartku, więc będę się bardzo starać - warunek : musi boleć żołądek, w moim wypadku wystarczy się trochę przegłodzić i napić wody

      Usuń
  2. Ju, najwazniejsza diagnoza, wiem, ze przewaznie trzeba sie nachodzic, zeby cos uzyskac, ale nie daj sie.
    Lucyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj byłam tam, w tej surrealistycznej rzeczywistości Kafki. :(
    Masz szczęście w nieszczęściu, że tak szybko wyszłaś. Pyralginę znam, i Parowozy też :( Współczuję Ci braku diagnozy i cierpień.

    Trzymam za fachową diagnozę lekarską u specjalisty. To najlepsza i najszybsza droga. Niestety musiałam iść priv, ale nie żałuję, bo to rozjaśniło sytuację.
    Ostry ból mógłby sugerować kolkę nerkową, jednak jeśli umiejscowienie stricte żołądkowe to obyś słusznie podejrzewała niedokwasotę. Ja przy zapaleniu żołądka tak miałam, zbyt cienka śluzówka etc, co potwierdziło się dopiero w endoskopii ale z kolei ranigasty pomagali. Zaliczyłam kilka takich "pobytów" :(. Zatem u Ciebie oby to jednak ta niedokwasota. Bo to chyba najlepszy ze scenariuszy?

    I masz absolutną rację - posiadasz to co najważniejsze! Nie da się tego lepiej określić. :) Ściskam.

    Rejcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, dziękuję - zawsze wychodzi na to, że się płaci comiesięczny haracz, a jak coś dolega poważniejszego, trzeba wydać często krocie na prywatną wizytę.

      Usuń
  4. Biedna, trzymam kciuki i życzę zdrowia

    Tru

    OdpowiedzUsuń