WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Emocje, emocje. Dune - początek

Szanowni Państwo...
długo nosiłam się z myślami, czy pokazywać tę fazę Dune - w niczym nie przypomina tego, co zamierzam (jako efekt końcowy).
Czuję się tak, jakbym miała wyznać jakiś wstydliwy sekret - no ale wiecie, jak się u mnie zmienia obraz, w zależności od etapu.
Dobra, przekłujmy ten balon...

Najpierw, żeby się przemóc - wycisnęłam na talerzyk (używany zamiast palety, z powodzeniem) farbę


Malowałam cały dzień, doświadczając rożnych stanów emocjonalnych. Trzeba mieć nerwy ze stali, serio


Powyżej - w ciemności, a teraz -


Pewnie rozumiecie, że nie mogę spać, zapominam o jedzeniu, a całe siły zostawiam sobie dla Gucia i Wojtka. Czuję się, jakby po mnie walec przejechał - ale jednocześnie, gdzieś na dnie, wszystko to podszyte jest radością, oczekiwaniem i ekscytacją.


Twarz OCZYWIŚCIE nie zostanie czarna, w ogóle barw dojdzie więcej - duftart to duftart, musi być zgodny z zapachem. A Dune... jest kobiece, kojące, spokojne, wiele więc brakuje temu obrazowi, by ilustrował te wspaniałe perfumy.
Światło musi być... też...

Uff, ulżyło mi, bo wiecie, ja cały dzień dziś nie czułam się na siłach zajrzeć, jak wygląda moja robota. Muszę dozować sobie emocje - bo jak nie, to wiadomo... obcięte uszy, te sprawy *

*aluzja do Van Gogha

Na koniec zwrócę jeszcze uwagę - bardzo proszę nie oceniać tej pracy jako skończonej. Z pewnością WSZYSCY będziemy zaskoczeni. Ale Waszych wrażeń jestem oczywiście bardzo ciekawa.
A dla odpoczynku - maluję Panienkę Konną. Pokażę wkrótce.

5 komentarzy:

  1. jak dla mnie to moglby juz byc skonczony. mam ciarki jak przy habanicie

    tru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, obraz z cyklu wywołujących ciary. Pierwsze spojrzenie i automatyczne skojarzenie z Habanitą, ten sam ładunek emocji!

      W wyrazie twarzy kobiety Dune, widzę Ciebie Tru. :)

      Mimo, iż zapach jest wybitnie nie mój, to mam do niego szacunek, jako do czegoś wyjątkowego, charakternego i charakterystycznego.

      Kiedyś pisałam, że Dune to dla mnie "Wichrowe wzgórza", surowość tego klimatu, trawy smagane wiatrem. Dlatego Justyno, względem obrazu może i można pokusić się o odrobinę światła, ale kolory są w mojej ocenie zbędne. Jednak rób co Ci wyobraźnia podpowiada, mimo że w męczarniach :(, ponieważ już nie raz udowodniłaś, że się nie mylisz, masz czuja, i Twoje zmiany zaskakują, na plus.

      Usuń
    2. Tru - bardzo się cieszę, tym bardziej, że w tym roku mam zamiar malować obrazy tej wagi, co Habanita i Poison.
      Rejcz - tutaj nasz odbiór wygląda inaczej - Dune dla mnie to ukojenie, spokój, pogoda (może po burzy, nie wykluczam), ale nie ma ostrości, wiatru - nie, powietrze, ciepłe, wrześniowe powietrze stoi, no i jest zdecydowanie mniej mroczne niż mój obraz. Owszem, dawna wersja miała w sobie dymne podszycie, ale takie ledwie, ledwie - a tutaj, Pani kochana, przeszła jakaś apokalipsa i skorodowała oblicze tej kobiety.
      Kolory nie tyle nowe, może nieprecyzyjnie się wyraziła, co więcej odcieni, szczególnie tych łososiowo morelowych.
      Czy się boję? Dalszej pracy? Tak.
      Ale TEGO obrazu, w bieżącej fazie, też się trochę boję hahaha...

      Usuń
  2. Faktycznie Dune Noir :D ale ma baaardzo dużo z Dune , tylko rzeczywiście takiej przymroczniałej , podbitej dymem , zbutwiałym zasolonym starym drewnem ,może nawet i odrobiną oudu - szkoda , że takiej Dune nie ma . I szkoda , że ta faza obrazu zniknie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to cenne spostrzeżenie - faza zniknie, ale - w zamierzeniu - nie całkiem. W sumie - chcę dodać prawdy temu eksperymentowi, bo na razie ma wg mnie zbyt wiele takiej graficznej zabawy (którą kocham zresztą).
      No nic, zobaczymy, od gadania o tym, co zamierzam, niczego nie przybędzie.

      Usuń