WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 29 października 2012

Tajemniczy obrazek - premiera

W ostatnim czasie zwijałam się jak mrówka, kradnąc chwile ze słonecznym światłem.
Malowałam obrazek - prezent dla Teresy - osoby wielkiego serca, kochającej zwierzęta.
Teresa mieszka nad własnym jeziorem.
Dostałam opis kolorów, w jakich się nosi, ogólnego wyglądu oraz fryzury - płomiennorudej. Dowiedziałam się, że ma pieska, wiernego przyjaciela - posokowca bawarskiego, Morisa.
Sprawę ułatwił fakt, że dawno temu, na początku mojej pasji perfumowej, korespondowałyśmy i dzięki Niej udało mi się poznać zapachy, które w pewnym sensie ukształtowały mój gust. Kontakt bardzo ciepły, dzięki czemu łatwo było mi włożyć w obrazek swoje serce.
Od razu miałam pomysł na Jej postać i otoczenie.


Potem, na wdechu, zaczęłam nanosić linie, dzięki najlepszym na świecie cieniutkim pędzelkom oraz różowym okularom +1,5. Gucio zaniepokojony pytał mnie, czy nie widzę. Kiedy wytłumaczyłam Mu, że niestety teraz już moje oczy wymagają wspomagania, pocieszył "nie martw się, Mamusiu, wyglądasz bardzo ładnie" i dla dodania mi otuchy włożył na nosek swoje okularki a la Elton John z flamingami i palmami.
Robota szła dobrze.





Obrazek wyglądał tak stylowo, że przestraszyłam się, czy kolory nie odbiorą mu subtelnej urody.
Dlatego kładłam je przejrzyście, aby prześwitywały pojedyncze pociągnięcia pędzla i widoczne było tło - naturalny kolor dykty, który w moim przekonaniu jest piękny, przy okazji daje ciepłą temperaturę barwną.


Odkryłam nową metodę, przy okazji malowania pomostu. Po położeniu brązu okazał się na tyle ciemny, że nóżki Tereski oraz pies znikli całkiem.
Przestraszona popędziłam pod kran - włożyłam obrazek pod silny strumień wody i pomost zmył się, ale nie całkiem - pozostał piękny ciemny beż.
I to stało się moim sposobem na resztę - jak na zdjęciu powyżej, w tym wypadku jezioro - kładłam kolor nie prześwitujący, na grubo, a potem - pod kran, dzięki czemu  pozostawała jakby tknięta akwarelą powierzchnia. Ważne było, aby nie dać do końca zaschnąć farbie, tylko zmywać na świeżo. I bardzo delikatnie, ledwie że gładząc.

Wreszcie Teresa miała się ku końcowi. Mogłam pomyśleć o innych postaciach na obrazku.
Kotki i oczywiście Moris pojawili się już na początku.



Lekkości kompozycji dodawały listki, jesienne, dmuchnięte wietrzykiem.
Dodałam ptaszki - maleńkiego trzcinniczka i kruka (gawrona?).



A jednak kogoś jeszcze brakowało...
Oczywiście! Dziupla i jej mieszkaniec.


Nabiedziłam się nad suknią, wielokrotnie ją zmieniając - chciałam, aby była efektowna, ale subtelna.
Gest postaci - jakże ważny, zdmuchiwanie listka z dłoni, znieruchomienie na moment w zamyśleniu.


Na koniec, by dodać przestrzeni i bryły, leciuteńko, czule podcieniowałam różnymi kolorami szczególnie sąsiedztwo czarnych linii, aby wtopiły się w obraz, a nie wyglądały jak wycięte.
No i już.
Teresa była gotowa do wysyłki.


Dziś po południu dostałam zgodę na publikację, dowiedziałam się, że Tereska nie mogąc się doczekać, co jest w przesyłce, otwierała ją po drodze do domu nożycami pożyczonymi z mięsnego.
I bardzo, bardzo prezent Jej się spodobał.
A mnie jest tak miło, że nawet teraz się uśmiecham.

26 komentarzy:

  1. Justyno Twój uśmiech mi się udzielił :))

    Obrazek piękny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci bardzo, jak mnie cieszą takie słowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Justyno, pięknie ujęłaś Tereskę :) całkiem moje wyobrażenie :D nawet, jkbyś nie podpisała obrazka od razu bym wiedziała, kogo przedstawia !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale fajnie! Najlepsze, że w ogóle nie widziałam Jej zdjęć, opisały mi Ją dziewczyny, resztę zobaczyłam sama i jakoś wiedziałam, ze to musi być trafione

      Usuń
  4. Justynko ,obraz jest przepiekny
    mam go przed soba i caly czas sie usmiecham,dzis byl piekny dzien
    Chcem tylko sprostowac ,moj kochany pies ,przyjaciel to Posokowiec Bawarski najpiekniejszy na swiecie.
    Ze wzruszeniem przeczytalam historie powstawania obrazu.
    Jeszcze raz wielkie dzieki za serce ,bo one jest widoczne w tym obrazie

    teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, zaraz poprawiam pieska.
      Ja też się wzruszyłam, wiesz, jak bliskie są mi zwierzęta, bardzo się cieszę, że mogłam dla Ciebie malować.
      Przepraszam za pomyłkę

      Usuń
  5. alez nic sie nie stalo;)
    wiem Justyno ,ze masz dla nich miejsce w swoim sercu .
    Z tym nozyczkami z mięsnego to prawda:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Że z nożyczkami prawda, wiem, mam swoich informatorów :)
    Zresztą ja tu nic nie zmyślam, na blogu.
    Nie muszę, wystarczy zapamiętać

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne, nastrojowe i z kobietą-elfem lub wróżką mi się kojarzy :)
    Nożyce z mięsnego nieco mi psują tą wizję, dobrze że tylko pożyczone ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - a ja z upodobaniem przeplatam liryzm z ironią i groteską. Lubię kontrasty.

      Usuń
  8. Jest klimat. :)
    I opowieść - jak to u Ciebie - też ma klimat. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejusiu jaki śliczny !!! Wrześniowy i pełen ciepła - i pogodowego i wewnętrznego :) W wersji biało-czarnej też mi się ogromnie podoba - nie wiem , która lepsza , obie genialne ! :) Powaliły mnie na łopatki :)

      Usuń
    2. Klaudio - bardzo sobie cenię i twoją opinię, i rzeczy z klimatem. Tutaj wyszło nieświadomie, albo może niespecjalnie. W każdym razie bez starań.

      Parabelko - żeby można było mieć naraz dwie wersje! Tzn. mam pewien pomysł, ale zostawiam sobie na przyszłość.
      Przyznam, ze obrazek w dwukolorze zdziwił mnie efektownością.

      Usuń
  9. Przepiękny, oglądając i czytając tez się uśmiecham ! A Tereska to prawdziwe cudo, nie człowiek - na zewnątrz i wewnątrz piękna jak ten obrazek !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać Tereskę. W końcu po Polsce trochę jeżdżę. Bardzo jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
  10. Cieszę się, że taki prezent wybrałyśmy, a Ty Justyno spisałaś się w 200%.
    Obraz idealnie oddaje naturę Tereski :)

    Irka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi zależało, żeby się spisać - bo co innego, jeśli obraz ktoś u mnie bezpośrednio zamawia, wtedy ryzyko jest pojedyncze. Ale przy prezencie zbiorowym odpowiedzialność też jest zwielokrotniona. Jednak ani przez chwilę nie czułam żadnego obciążenia z tego powodu.

      Usuń
  11. Teresa jak sie patrzy!
    a pies Teresowy to Moris, nie Morys, Justynko
    swoja droga Morys kojarzy mi sie wdziecznie - z morusem ...

    choc Moris nie chodzi brudny, bynajmniej :)

    pozdrowienia
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, przepraszam. Moris - jak mini morris. Zaraz poprawię. Całe szczęście, że można edytować post.

      Usuń
  12. Cuuudny obrazek, cudny klimat, aż dech zapiera! W.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudneeeee :) I bardzo w moich też kolorach ;)
    Pozdrowienia serdeczne,
    tri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już naprawdę nie wiem, co napisać, bardzo mi miło. Marzy mi się też robiony tym sposobem obrazek turkusowo- szafirowo - lazurowy, niebowo- letni.

      Usuń
  14. Zamarłam widząc ten obraz, bo to po prostu kwintesencja Teresy

    OdpowiedzUsuń
  15. Justyno w twoich obrazach jest coś niesamowitego, są takie jakby z innego świata, lekkie, pogodne z poczuciem humoru. Uwielbiam tu zaglądać, patrzeć co powstaje i czytać opisy. Ja sama opanowałam rysunek ale malarstwo nigdy mi za dobrze nie szło tym bardziej doceniam. Może kiedyś nieśmiało zgłoszę się z zamówieniem.

    OdpowiedzUsuń