Po skończeniu tajemniczego obrazka, (który wkleję, kiedy dotrze do pani na nim przedstawionej) podjęłam kolejny, wydawałoby się, beznadziejny wysiłek, wybrać się do kina na coś strasznego - Paranormal Activity.
Ale wcześniej zajrzałam do drogerii w poszukiwaniu szminki super trwalej. Panienka od Max Factora dała mi do przetestowania coś, co podobno wcale się nie zmywa. Który odcień przetestować? Czerwień wydała mi się za mocna, więc wybrałam beż wpadający w amarancik.
I okazało się, że odcień jest dla mnie fatalny - jakbym piła jakiś kolorowy atrament. Tyle, że żadne mleczko, które oferowała mi panienka, nie zmywa amaranciku.
Spojrzałam na zegarek - Activity już się zaczęło.
Popędziłam do kasy, mimo ust.
"Poproszę bilet na horror o 11.30"
"Ale już jest południe - od 10ciu minut seans trwa"- zatroskał się młody kasjer o oczach jak czarne guziki.
"Eeee, moze dlugo się rozkręca?"
"Akurat na początku jest coś kluczowego" zmartwił się młodzieniec, ale nagle oczka mu rozbłysły
"Ja pani opowiem!"
Ucieszyłam się bardzo.
Młodzieniec ściszył głos i pochylił się w moją stronę, intymnie szepcząc (żeby nie zdradzić innym, którzy nie byli na Paranormalu).
"No więc widać kobietę, która trzyma na rekach niemowlę. Pani zapamięta, ono ma na imię Hunter - to bardzo ważne. I nagle pojawia się postać, jakby nie z tego świata, idzie w stronę matki z dzieckiem i kiedy już jest blisko, nagle ona zostaje odepchnięta w stronę kamery, a tamta lunatyczka zabiera niemowlaka. I już. Proszę się pospieszyć!".
Miałam złe przeczucia, jak przy każdym filmie, którego nakręcono ileś tam części (przypominam, że to miała być czwarta). Faktycznie, aktorstwo fatalne, ALE...
... w filmie prawie nie ma akcji. Bohaterka, rozmyta blondyna, orientuje się, że w jej domu dzieje się coś dziwnego i zakłada ukryte kamery.
Widzimy obraz, który kręcą, zazwyczaj w nocy. Pozornie nic niepokojącego nie widać. Muzyki brak. Ale wystarczy, ze przesunie się jakiś cień - bardzo szybko, zanim zdążę się połapać, a podskakiwałam do góry.
Być może wiele takich niuansów przegapiłam, bo ciągle ruszałam ustami, chcąc zdrapać zębami niezniszczalną szminkę i prawdopodobnie wyglądałam jak osobliwe zwierzę o miękkich wargach, bardzo wrażliwych, żywiące się pędrakami wyszukiwanymi ze ściółki.
Tak czy inaczej bałam się rzeczywiście, mniej dosłowności (np. jedną panią rzuciło o podłogę, a drugą podniosło metr nad łóżkiem) a bardziej przeczuwania, że coś się stanie.
Niestety, twórcy nie wytrzymali i w ostatniej scenie widać kilkudziesięciu zombiaków - ale tylko przez chwilę.
Nie przewidziałam swojej reakcji na film - mianowicie przez około kwadrans chichotałam (starając się bezgłośnie) a potem nie mogłam przestać się idiotycznie uśmiechać - zupełnie wbrew mojej woli.
Sprawę pogorszył jeszcze Wojtek, który opowiedział mi dwa nowe kawały.
Dopiero sukienka w przymierzalni, w której zaciął się suwak (na plecach), co mnie jednak zezłościło, ustabilizowała sytuację.
Dodatkowo ochłodził napis na ścianie, czerwoną, ozdobną kursywą, jak dla mnie ślisko - obleśny (zacytuję z obrzydzeniem):
Weź mnóstwo rzeczy, baw się, szalej z kolorami i fasonami.
Popatrz na siebie w lustrze i powiedz "Cześć, Piękna"
Jeśli zobaczysz kogoś, kto świetnie wygląda, uśmiechnij się i koniecznie mu o tym powiedz
i coś też było o wyjątkowości i zasługiwaniu
Przede mną jeszcze trzy części Paranormal Activity.
Muszę zawczasu przygotować jakiś zasmuczacz (ale umiarkowany).
Oglądałam pierwsze dwie części. Nie zrobiły na mnie ani krztyny wrażenia. Zero. A kumpel, który zabrał mnie do kona na pierwszą zapowiadał, że sam po obejrzeniu spał przy zaświeconym świetle.
OdpowiedzUsuńZa to oglądany po wielu latach po raz drugi "Egzorcysta" wciąż robi wrażenie.
Co to konkretnie za szminka była? Szukam takiej.
Egzorcysty II nie pamiętam, tylko pierwszego oglądałam z obojętnością.
OdpowiedzUsuńAle kiedy sobie wyobrażę, że kamera jest nastawiona w domu Rodziców (którego nie uważam za nawiedzony)w nocy i filmuje przedpokój - to już mam dreszczyk.
Szminka Lipfinity Max Factor - ale trochę wysusza usta, trzeba nawilżać.
Rewelacyjna. Kupiłam dwie.
Dzięki. Zerknę na szminki.
UsuńCo do Egzorcysty - dwójkę wyparłam. Nie ma co zaśmiecać pamięci. Jedynka ciągle na mojej liście ulubieńców.
A, to już rozumiem. Źle Cię zrozumiałam, myślałam, że chodzi Ci o drugą część Egzorcysty - a Ty pisałaś o oglądaniu drugi raz. Najpierw powinnam wypić kawę.
OdpowiedzUsuńJustynko dostalam dzis niespodzianke od Dziewczyn
OdpowiedzUsuńbardzo,bardzo dziekuje ,obraz jest niesamowity
ten klimat..
wiem ,ze malowalas go opierajac sie na opisie( dowiedzialam sie po odebraniu przesylki)
Jestem zaskoczona ,wzruszona ,wielkie dzieki
No proszę, nie wiedziałam, że i tutaj znajdę miłe słowa na temat Tereskowego obrazka. A jak ja się cieszę! Od razu, kiedy dostałaś obrazek, zadzwonił telefon, że już mogę wklejać.
UsuńNiech cię zawsze cieszy!
Pięknie wyszło!!! Justyno, jesteś mistrzynią oddawania klimatu. Tak właśnie jest u Tereski, i taka jest Tereska a Moris jak żywy :))
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Tereskową dokumentację
pozdrawiam serdecznie
tymena
Muszę chyba wreszcie się kiedyś zebrać i tam pojechać - bo jeśli oddałam nastrój, to chcę tam być! Znaczy się, zobaczyć, jak tam jest.
Usuń