Wczoraj rano, spojrzawszy na obraz, doszłam do wniosku, że JUŻ. Skończyłam.
Ale przyszedł wieczór i zaświtał mi nowy pomysł - żeby wprowadzić więcej szarości w brązobeże dominujące kolorystykę obrazu (przypomnę - to odgórne założenia Zleceniodawcy), wykorzystam powierzchnie trzech kałuż i okienka w domach, pokrywając je srebrną farbą.
Muszę też wkleić zdjęcie Psa w cieniu.
Zupełnie inny obraz (no, może nie zupełnie). A! Format 120 na 80cm.
Okazało się, że srebrny efekt jest doskonały, tym bardziej, że w zależności od kąta oświetlenia i nasycenia światła, obraz zupełnie się zmienia, bo kałuże i szybki w okienkach są albo jaśniejsze albo ciemniejsze od reszty, a więc robi się albo marzec albo listopad na obrazie.
Na fragmentach powyżej starałam się pokazać zmienność obrazu w zależności od światła.
A już dziś przyszła mi do głowy kusząca myśl, aby w oddali namalować żywopłotek, dzięki któremu obraz nieco się zazieleni i dodatkowo nabierze przestrzeni.
I też się udało.
Również wklejam dwie wersje - przy odsłoniętych i zamkniętych żaluzjach.
Ciekawa byłam, co mój krytyczny mąż powie o Piesku. Szczególnie o ścieżce.
"Wiesz, wygląda, jakby Beata Kozidrak wzieła swój najlepszy szyfonowy szal i rozścieliła pod psem, zeby się nie ubrudził."
"Poza tym on jest bardzo skoczny, bo widz ma oczy w tym obrazie na wysokości około dwóch metrów (skąd W. bierze taką wiedzę?) - a pies osiąga w susie ten pułap."
W kałużach odbijają się łapy, nie dotykając ich, bo Pies frunie sobie, beztroski i uśmiechnięty, jakby nie obowiązywała go grawitacja.
Dodałam wyrazistości spojrzeniu, przyciemniając dół źrenic i obwódkę naokoło tęczówki.
No i cóż, koniec.
Jeszcze u mnie stoi, Pan Krzysztof przyjdzie po południu.
A ja zaczynam myśleć o nowym zleceniu. Nie wiem, tylko, od którego zacząć.
Znów mały format- czyli nie będę musiała (jak przy Psie dzisiaj) siedzieć w kucki na stole, robiąc zdjęcia.
Cytując klasyka napiszę: gdyby ten pies miał rodowód stałoby w nim -syn jamnika i kanapy.
OdpowiedzUsuńUroczy, w oczach ma coś, co moja ciotka nazywała fiksum-dyrdum. Nigdy nie udało mi się dociec czym to fiksum-dyrdum właściwie jest- teraz już wiem.
Otóż to! Wszystkie moje ulubione zwierzęta mają w oczach fiksum- dyrdum! Genialne! To jest tzw. rasa mazowiecka, która jest blisko spokrewniona z psem myśliborskim długowłosym.
OdpowiedzUsuńRybko - Makuszyński o ile pamiętam :))) ?
OdpowiedzUsuńJu , piesek jest cudny , powtórzę - sama radość życia i hopsanie :) chociaż ja bym go wypuściła gdzieś na pole , nie w blokowisko ;)
Blokowisko dodaje specyficznego klimaciku, który lubię, poza tym, ponieważ będzie wisiał w mieszkaniu w bloku, spodobała mi się myśl, żeby obraz był jak gdyby otwartym oknem.
OdpowiedzUsuńZ tym szalem to chyba komplement, nie? :)))
OdpowiedzUsuńA dla mnie ten pies jest taki... Baśniowy. Jak gdyby nie był psem, tylko mirażem psa utkanym z mgły, dymu i płatków śniegu. I rzeczywiście lewituje nad ziemią. :)
Ja przyjmuję, że komplement. Mogę wybrać :)
OdpowiedzUsuńPiękna interpretacja - i przemawia do mnie. Dzięki temu, ze był malowany prześwitującymi warstwami farby, i było widać fakturę, sprawiał, również na żywo, wrażenie lekkości - jak kiedyś zbierane przeze mnie serwetki "niewidki"/"mgiełki"
Parabelko- tak, Makuszyński :)
OdpowiedzUsuńRolmops - "Szaleństwa panny Ewy" ! przypomniało mi się godzinę później .Albo coś kręcę ;P
OdpowiedzUsuńJu , świetny pomysł z tą srebrną farbą - rzeczywiście te kałuże żyją .
A wiesz, jak ja się ucieszyłam, że zadziałało? Szczególnie zależało mi na srebrze, bo obraz miał być perfekcyjnie dobrany do wnętrza, w którym u sufitu wisiał srebrny, kulisty stylowy abażur (lampa, znaczy).
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wygląda na szczęśliwego ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak mój Klient - dziś dostałam mail, że obraz bardzo spodobał się jego Mamie, dla której był w istocie malowany oraz, że dostanę zdjęcia, kiedy Pies będzie oprawiony i wiszący.
OdpowiedzUsuń