WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 10 września 2015

Dramat z duftartem Dune

Piszę do Was jako osoba, która dziś doznała twórczego wstrząsu. I wcale nie przesadzam.
Rano, odprowadziwszy synka do szkoły, wypijając zamiast kawy napój energetyczny - świństwo, które mi bardzo smakuje, doszłam do wniosku, że pogoda, światło, łagodność jesienna aż proszą się, by kontynuować pracę nad Dune. Kupiłam cudowne kwiaty, żeby się skąpać w tym wszechogarniającym pięknie - zapowiadał się spokojny, relaksujący czas.

Plan prosty - szkic, zrobiony kredą, musi zniknąć, na rzecz precyzyjnej linii ołówkiem. Ponieważ kredowy ślad był dość szeroki, należało wyciągnąć najwłaściwszą, idealnie precyzyjną średnią.
Podwinęłam rękawy i w ciszy prowadziłam rysunek. Szło jak z płatka, a mnie, im bliżej końca, tym silniej z radości biło serce.
Poczułam się Artystką przez duże A.

Wreszcie wzięłam lekko wilgotną gąbkę, by zetrzeć białe ślady. Trzy sekundy - tyle wystarczyło, bym zamaszystym gestem... unicestwiła całą pracę. Tak! WSZYSTKO zniknęło...

Zmartwiałam, niezdolna do ruchu, słyszałam w uszach pulsowanie krwi.
Zanim zdałam sobie sprawę z tego, co się stało, na podstawie nielicznych, ocalałych punkcików i resztek linii próbowałam odtworzyć to piękno, które jeszcze przed momentem widziałam.
Klęskę mogłam tłumaczyć jedynie tym, że ołówek położyłam na wierzchu kredy - już uśmiechałam się do siebie widząc, że jednak się udało, chwyciłam więc znowu zmywak - i nie do uwierzenia! Sytuacja się powtórzyła.
Zalało mnie gorąco.
JAK TO???
I teraz już na pewno wiedziałam, że winna wszystkiemu złota warstewka, prawie niedostrzegalna, lecz dodająca brzoskwiniowemu tłu świetlistości. Przez to powierzchnia obrazu zrobiła się jakby plastikowa - czyli ołówek się jej nie trzymał.

Wdech. Wydech. Cisza dzwoniąca w uszach. Krople potu na skroniach. Zdjęłam koszulkę, przylepioną do ciała, otworzyłam w komputerze zdjęcie ostatniej fazy Dune - i na wstrzymanym oddechu, centymetr po centymetrze, powtórzyłam przepiękną linię profilu.


Powyżej fragment - całość, z powodu rozświetlenia powierzchni, nie dała się sfotografować. Może też i trochę z mojego zdenerwowania.
Bo też i dopiero po czasie dotarło do mnie, co się stało, i jak podcięta, padłam na łóżko.
To nie na moje nerwy!
Lecz - czy właśnie nie dlatego kocham malowanie?
Nigdy nic nie wiadomo. Z tą robotą.

Kiedy już mogłam chodzić, postanowiłam zrobić sobie dzień dziecka. Poza - to stały punkt programu - wyprawą na testy do perfumerii, miałam zamiar od dziś rzucać "ikoniczne kocie spojrzenie" spod "zmilionizoanych rzęs". L'Oreal osiągnął szczyt bałwaństwa.
I trochę się, przyznam, cieszę, że ich kretyńskie slogany nijak się miały do rzeczywistości, więc ograniczyłam się do wydzielania silnego zapachu w typie modern - szypru. Za to spojrzenie Wojtka było aż nadto wymowne i wyraziste.

Na Dune nie mam odwagi spojrzeć. Jeszcze nie dziś. Chcę spokojnie zasnąć.

8 komentarzy:

  1. a po nocy przychodzi dzień a po burzy słońce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "a po nocy przychodzi dzień
      a po burzy spokój
      nagle ptaki budzą mnie
      tłukąc się do okien"
      Jeszcze nie spojrzałam!

      Usuń
  2. Prawdopodobnie , zbliżasz się do takiego punktu z Diune, że powrót nie będzie już możliwy. Wszystko ulegnie zmianie totalnej zmianie. Jesteś na granicy (o)błędu , gdzie jego wyznacznikiem będzie ostatnie machnięcie lekko wilgotną gąbką, po Diune. Ona nie znosi mycia-:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wciąż jestem na granicy (o)błędu - bo świat wyobraźni często zasłania ten rzeczywisty (zresztą każdy, kto siedzi przy komputerze, tak ma).
      No nie wiem, naprawdę nie wiem, co będzie.
      Ołówek nie jest trwały - ale farba już tak.

      Usuń
  3. O rany. Teraz to już może być tylko lepiej

    Tru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moich doświadczeń wynika, że niekoniecznie...
      Ale w tym przypadku jestem dobrej myśli

      Usuń
  4. No to będzie obraz-bomba . Im bardziej się pieprzy (pardon) , tym lepiej wychodzi .

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego Dune ma podwojny podbrodek? Przepraszam ale ta zbyt duza broda buzy mi jej piekno doskonale- wspanialy blog! Agnieszka

    OdpowiedzUsuń