Osiągnęłam taki etap w Panience, o którym się mówi "pokrycie powierzchni".
Teraz zdecydowanie będzie z górki - nastąpi uporządkowanie rozszalałych elemencików, które JESZCZE nie tworzą całości (w tym miejscy znowu proszę Szanowną Zleceniodawczynię, by się nie niepokoiła).
Kolory również się nieco zmienią - w czerwienie wprowadzę ciemniejsze tony, w zielenie - jaśniejsze. Może trochę pasteli.
No i przede wszystkim ład przy tych czerwonych szpileczkach, bo teraz Justynka wygląda, jakby podeszwami powodowała wybuchy dziwacznych fajerwerków - zimnych ogni.
A po dłubaninie, zamiast grzecznie się położyć (i w przerwach, przyznaję się), doskakiwałam do Pantery.
Złote tło!
I czerń!
Poniżej fragment
Jak wspominałam, obraz/ek nieduży - 35 na 25 cm.
Faktura sierści - marzenie.
No, zobaczymy, jak będzie się prezentował w dziennym świetle.
Tymczasem udało mi się spotkać (i nabyć) kwiaciarnianą różę - pachnącą! Nareszcie, po bezdusznych, wyniosłych bardziej lub mniej kwiatach, czuję w domu, że róża jest.
I tym pięknym akcentem się z Państwem żegnam, zapraszając na nie wiem, co - kolejną fazę justynkową czy może Panterę?
"pokrycie powierzchni" brzmi jak prace asfaltowe na drodze! ;) Nie no panienka faktycznie ożyła! Najpierw mi było żal zmiany obuwia, ale teraz widzę, że to był dobry ruch. Wiem o co chodziło. ;)
OdpowiedzUsuńPachnąca różą, róża z kwiaciarni - fenomen!!!
Ciekawa jestem co dalej z Panterą Black Orchid. U mnie ona by nosiła (niestety) złoty łańcuch z brylantami na dodatek :(
No właśnie właśnie, wiem, jak brzmi pokrycie powierzchni - dlatego MY ARTYŚCI hahaha mówimy to z przekąsem.
UsuńCo do obuwia, po protu pomyślałam sobie w pewnym momencie, że strasznie żal byłoby mi Justynki, gdyby jej również seksownie nie obuć.
Złoty łańcuch! Z brylantami! Fenomenalne! (do poważnego rozważenia - przy innej okazji)