Zanim zaspokoję waszą ciekawość, zacznę chronologicznie.
Plener, na którym miałam wielką przyjemność być, odbywał się w pałacu Czerwony Róg w Jędrzychowicach koło Wschowej.
Frontowa część odremontowana, a z tyłu...nie. Po podróży dwoma pociągami i autobusem w piekielnym gorącu dowiedzieliśmy się, że zakwaterowani jesteśmy w wieży.
Pokój w wieży! Chłodnej!
Od razu zaczęłam rozpakowywanie
...ale z nieznanych mi względów zostaliśmy przeniesieni do innego pokoju w drugiej baszcie - i dobrze, bo tamten róż ścian przyprawiał mnie o lekkie zmieszanie. Docelowe, półokrągłe pomieszczenie, miało inne barwy
A nad łożem wisiały Rusałki
Reszta pokoi też niczego sobie
Pracownia przyprawiła mnie o zawrót głowy - tak, to sala balowa
To nie koniec wspaniałości - patrzcie, oto biblioteka
Wszystkie książki, a wśród nich również dziewiętnastowieczne, po niemiecku.
Towarzystwo swojskie i serdeczne - około 30stu osób!
A naokoło tajemniczy ogród
Ostatni właściciele posiadłości to rodzina Von Schlichtingów, a wśród nich, tytułująca się hrabiną (ach, te mezalianse) Gudrun von Schlichting.
Kiedy na ziemie odzyskane wkroczyła armia radziecka, mieszkańców wysiedlono.
I tu zaczyna się najbarwniejsza część opowieści.
Hrabina wróciła do Polski po 50ciu latach, jako dojrzała kobieta.
Tuż po wojnie, jako mała dziewczynka, pomagała rodzicom, którzy nagle zbiednieli po wygnaniu. Nauczyła się szyć, haftować, przedsiębiorczość miała we krwi.
Los rzucił ją do Afryki, dwukrotnie wyszła za mąż, miała kilkoro dzieci, aż wreszcie postanowiła przyjechać na włości.
Z jej rodzinnego pałacu, nieopodal (Schlichtingowie mieli w pobliżu trzy pałace) została tylko brama wjazdowa, dlatego trafiła do Czerwonego Rogu z zamiarem odbudowania go i remontu.
Sama jedna! Dzieci nie były zainteresowane...
Pałac odkupiła od państwa za symboliczną złotówkę w roku 1995.
Zamieszkała w wilgotnej piwnicy, jedynym pomieszczeniu z dachem nad głową i zarządzała ekipami robotników.
Reszty dowiedziałam się w noc świętojańską, ale wcześniej niezrozumiała chęć kazała mi zacząć obraz z Madonną. Taka energia...
Nie pamiętam, kto, powiedział, że widział pokój hrabiny i szafę, a w niej dziwne, długie szaty (hrabina sama szyła!). Ktoś inny zajrzał do najwyższego pomieszczenia na wieży i na zniszczonej przedwojennej szafce widział drewniane kostki i pałeczki z runami i metalowe pudełeczko z białym proszkiem.
Wreszcie dwie dziewczyny, w tym energiczna Dorotka, ukradkiem poszły (w dzień) do piwnic pod zrujnowaną częścią. Najpierw paliło się tam światło, potem prądu już nie było, więc przyświecały sobie latarkami z komórek.
Napotkały drzwi - a na nich okultystyczne symbole. Jedna z dziewczyn powiedziała, że za nic tam nie wejdzie, ale Dorotka otworzyła drzwi... a tam, w pomieszczeniu z maleńkim okienkiem, ułożone były w krąg kamienie. Co dziwne, jedne suche, jedne mokre. Obok rzucone, jak od niechcenia, tabliczki z runami.
Dowiedziałam się, że za jadalnią znajduje się przejście do dawnej części pałacu
Co się okazało. Gudrun von Schlichting studiowała okultyzm. W Czerwonym Rogu odbywały się tajemne ceremonie, plotka głosi, że hrabina organizowała tam... orgie.
Remontu nie doprowadziła do końca, ciężko zachorowała. Przed śmiercią (2008) przygotowała woreczek z sześcianami - przepowiedniami runicznymi. Na każdym z tyłu widniało oznaczenie, czy to dobra, czy czarna runa. I po pogrzebie, zgodnie z wolą hrabiny, każdy z uczestników ceremonii miał wylosować sześcianik.
Gudrun von Schlichting nie leży na cmentarzu, lecz obok. Na nagrobku z czarnego kamienia widnieje okultystyczny symbol śmierci.
Po tych opowieściach wróciłam do pokoju i do czwartej nad ranem malowałam - i namalowałam - Madonnę z Dzieciątkiem.
Od tej pory zanurzyłam się w tajemniczej atmosferze
...tym bardziej, że nasz pokój przylegał do zrujnowanej sali
Wszystko to zaowocowało szczególnym malarstwem, ale o tym w następnym odcinku.
Dzieciątko ma nieproporcjonalnie małą głowę.
OdpowiedzUsuńWystępy w cyrku. Akrobata jedzie na rowerze po linie pod kopułą namiotu cyrkowego i gra na skrzypcach. Kobieta na widowni mówi do męża "Ależ to niesamowite!" na co mąż "E tam. Paganini to on nie jest"
UsuńZłośliwość niepotrzebna.
OdpowiedzUsuńProporcje wyraźnie złe.
U takiego Dzieciątka głowa to 1/5 całej sylwetki.
...ale akrobata fałszował
UsuńMąż się poznał. :-)
Usuńa i owszem, widział tylko to, co mu przeszkadza
UsuńTrudno zachwycać się całokształtem, gdy nuta fałszu jest wyraźna.
Usuń