WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 19 lipca 2019

Izabela, która próbowała się sama wyciągnąć z bagna (za włosy)

Zaczęłam go na plenerze w czerwcu i doskonale pamiętam, że pomyślałam wtedy "To będzie szybki obraz".
Bardzo śmieszne.
Od tygodnia ryję w nim, jak w twardym gruncie, zmieniam, niszczę, ożywiam i koniec może i widać, ale co będzie, kiedy rano spojrzę na obraz, to nie wiem.


A wszystko przez kobietę i zapach. Bo maluję go do ukręcanego w Mo61 Pigwinka (nazwa robocza, skład : atrament, pigwa, proch strzelniczy), który niestety mi śmierdzi. Mokrym psem - i to nie od razu. Potrzebuje godzinki.
Mo61 jest miejscem, gdzie zrobią perfumy na życzenie z wybranych składników. Duet Pola i Cezary, z którymi współpracuję, to super profesjonaliści, znają się na żartach i chwytają w lot moje pomysły.

I tak sobie myślę, że może po wizycie w Centrum Onko (niestety), ziszczą się moje marzenia, czyli zrobię zapach i skończę obraz.


Tymczasem przez to płótno przewinęło się mnóstwo kobiet.
Była brzydka Ela, sztywna i bez wdzięku.
Potem chuda Waleria z cienką szyją.


Róża z irytująco ironicznym uśmiechem.



Potem znowu dama bez głowy


Wreszcie teraz jest Izabela, która próbowała sama wyciągnąć się z bagna za włosy.
Izabela dostaje szansę.




Nie jest sama...




Myślę, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Ale zostawiam na razie ten chaos, bo odpowiedzi "co dalej" często pojawiają się po paru obrazach, kiedy coś nowego odkrywam.


A może uznam, kiedy odpocznę od Izabeli, że nic nie trzeba zmieniać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz