Na zimę zgadzam się, choć prawdę mówiąc nie mam w tej sprawie za wiele do gadania, jeśli oglądam ją zza okna.
Muzyka:
Obraz - zlecenie, miał być niespodzianką Zleceniodawczyni na ślub jej siostry.
Wszystko oczywiście utrzymywane w ścisłej tajemnicy.
Taki BYŁ plan.
Nie powiódł się. J. postanowiła pokazać siostrze zdjęcia obrazu. I bardzo dobrze - nienawidzę robić obrazowych niespodzianek, moment pokazania kosztuje mnie stan przedzawałowy.
Obraz zyskał aprobatę.
Kot miał być obowiązkowo
Sposób, w jaki wszystko rozwiążę, pozostawiono mnie.
Teraz już bez faktur się nie jestem w stanie i zresztą nie chcę się obejść, tak mnie kręcą.
Od siebie dodałam element liryczny, właściwie dwa : gałązki z pączkami (bo zima to tylko uśpienie) i ślady na śniegu.
Do kogo należą?
Owszem, korciło mnie gdzieś daleko umieścić enigmatyczną sylwetkę, ale potem wzdrygnęłam się na myśl o takiej dosłowności. Może to Narzeczony brnie przez zaspy do Ukochanej i za chwilę dwie filiżanki będą stały obok siebie na stoliczku?
Kot - strażnik, tak na wszelki wypadek, bo Pani całkiem się zaczytała.
Całość :
Rozmiar : 70 x 100 cm, duża rzecz
Technika : akryl na płycie
Status : dziś w Warszawie, jutro ze mną u pani J. w Krakowie, co mnie niezmiernie cieszy!
Fantastyczny !!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, bardzo mi miło!
UsuńPrzepiękny jest! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Gryxiu, że zajrzałeś - i dziękuję!
UsuńJustynko,lubię Twoje pocięte kadry,dużo mówią. Taka prosta symbolika detalu. :)
OdpowiedzUsuń