Szanowni Państwo, ja, która się nigdy nie śpieszę i chwalę się, że mam czas - gonię przez ostatnie dni jak kot z pęcherzem. Tzn nadal mi się wydaje, że od rana do wieczora minęły co najmniej dwie doby - ale wciąż mam coś na wczoraj...
Tym niemniej Lucy lada chwila dobiegnie końca - myślę, że dwie porządne sesje wystarczą.
Wprowadziłam nowe elementy (znaczy się dopracowałam)
Oraz
Chwała komuś, kto wymyślił pędzelki do kaligrafii! Kiedyś malowałam szczególiki krótkim włosiem, aż raz, z ciekawości, kupiłam pędzel, w którym włoski mają długość co najmniej 3 cm. I to jest to!
Jego bezwładność i nie poddawanie się ewentualnemu drżeniu dłoni powoduje, że linie "wyciąga się" przyjemnie i spokojnie.
Pamiętacie złote elementy w sukni? Zakładam, że tak - to teraz nie jedyny element w tym odcieniu.
Tadaaam!
(warstw złota, by nie prześwitywało, należy nanieść co najmniej 6)
A jeszcze do tego wszystkiego po głowie krąży mi kretyńska melodyjka z następującymi słowami :
"Tańczą dzieci czaczu czaczu
Urwała się klapa w sraczu"
(i tak w kółko, jak dodacie sobie do tego wiertła i skuwanie tynków w dwóch mieszkaniach obok, rozumiecie, że moje mózgowe klepki, szczególnie piąta, są niepokojąco ruchome).
Co do dziecinnych przyśpiewek - jako kilkulatka przez parę dobrych dni mruczałam pod nosem "Pędzi, pędzi, bez narzędzi" - tak mnie urzekł samodzielnie stworzony rym. Mama mocno się niepokoiła, czy ze mną wszystko dobrze - czy ja wiem... może słusznie.
Nigdy nie miałam pędzelka do kaligrafii. Muszę spróbować😃Tyle warstw tego złota! Nie miałam pojęcia, że trzeba aż tyle! Trzeba nie lada cierpliwości😃 Trochę nawiązując do rymowanek: swego czasu przed zaśnięciem, śpiewałam córce wymyślone teksty, a ona dokańczała tak,aby się rymowało. Śpiewam więc: idą sobie dwa jeżyki, mają portki na...i moja córka kończy: druciki!😂
OdpowiedzUsuńPędzelek do kaligrafii jest na tyle doskonałym dla mnie narzędziem, że przestałam używać innych - oczywiście do szczegółów.
UsuńCierpliwość... mam, do czasu, a potem nagle już nie mogę i wtedy muszę zrobić coś gwałtownego, nawet destrukcyjnego (w sferze malarskiej).
Dla dziecka portki na druciki byłyby dużo lepsze, swoją drogą.
Justynko, gdzie kupić taki pędzelek? Na Allegro jest jeden. Czy one mają jakąś specjalną nazwę?
OdpowiedzUsuńNa Mazowieckiej w Warszawie, nie wiem, czy w sklepie Barbara, ale pędzelek jest firmy Renesans.
UsuńUśmiałem się z zakończenia (ale ja poczucie humoru mam specyficzne, "Guciowe" takie) :) Sowa na tle księżyca cudna! A wiesz, że Niemcy brak piątej klepki nazywają (w dosłownym tłumaczeniu) "nie mieć wszystkich filiżanek w kredensie"? ;)
OdpowiedzUsuńHahaha, no tak, iście niemiecki wyznacznik porządku! Genialne!
UsuńSówka też mnie ujęła, ale mam do nich słabość.
Justyno - potrafisz podgrzać atmosferę, czekam z niecierpliwością jak prezentuje się cała Lucy, bo zajawki są takie mrrrrrr.
Rejcz. :)
O filiżankach zapamiętam, świetne! Faktycznie niemieckie takie - albo może też angielskie? Naczytałam się ostatnio o ich herbacianych zwyczajach.
UsuńCo do Lucy - jest już skończona PRAWIE.
Noc zarwana, ale teraz o to nie trudno - świta koło 3ciej.
Sowka jest na specjalne zamowienie. Moje osobiste:) Nie moge sie doczekac calosci. Lucy
OdpowiedzUsuń