Jako, że jestem po Ilustracji Książkowej (Grafika na ASP w Warszawie), moje zwierzęta miały charakter ilustracyjny właśnie, czasem bajkowy - i powiem szczerze, sądziłam, że będą ozdabiać dziecięce pokoje.
Już pierwsza wystawa dowiodła, że popełniłam błąd - kupującymi okazali się dorośli - wieszający moje obrazy u siebie.
Czemu nie? Co prawda wciąż uważam, że pokoje dla dzieci nie mają swojej niszy w sztuce, która jest potrzebna, bo młodych widzów zaniedbywać nie można.
Powstało wiele bardzo sympatycznych zwierzaków, w tym te ulubione - a należały do nich Ćmy.
Bardzo, bardzo się ucieszyłam, że dostałam zamówienie na Ćmy II.
Jak zwykle przy powtórkach, wydawało mi się, że pomysł i rozwiązanie mam już gotowe, tyle, że po latach doświadczeń malarskich nie jestem w stanie, a może i nie chcę cofnąć się do tamtego etapu. Coś, co wówczas, dawno, było przypadkiem, teraz staje się celowym działaniem - np nierówna faktura tła.
Zależało mi na "drewnianej" powierzchni - bo na takowej żyje barczatka dębówka, bohaterka mojej pracy.
Ochoczo wzięłam się do roboty, wykorzystując szablon wykonany z tekturki (przy okazji troszeczkę zniszczyłam kalendarz). Na wielobarwnym tle (troszeczkę zniszczyłam narzutę na tapczanie), raz po raz przykładałam serduszkowy kształt...
...by powstał tapetowy wzór.Bardzo lubię takie zabawy - i przy okazji pomyślałam sobie, jak wiele z moich prac, pomysłów w nich zawartych, można by rozwinąć. Przez to, że wciąż mam nowe i nowe, tylko niekiedy myślę o cyklach. Z pewnością nadrobię te zaległości.
Zabawa szybko się skończyła - wszak ćma ma głowę i czułki.
Czułki, rozumiecie, narysować to pestka, lecz namalować, mając na dodatek powiększającą się wadę wzroku, to już, mogę rzec, sztuka.
Okulary +3,5 powinny dać radę - faktycznie, powstały czułki - cud.
Lecz... za chwilę czar prysł.
Zdjęłam okulary - no nie, kurde, nic nie widać!
Teraz pytanie : nie widać, bo JA nie widzę czy nie widać obiektywnie? I tu przydaje się Gustaw. "Muszę ci powiedzieć, że słabo widać" - wydał druzgocącą opinię.
Dobra! Jeszcze raz - i tym razem czułki wyglądały jak marzenie. Już po 2 godzinach (bo z pisania by można wnioskować, że to chwilka).
A do tego postawiłam sobie wyzwanie - każda z latających postaci ma troszkę inny pyszczek.
Wybraliśmy z Guciem swoje ulubione - z trzynastu. Ja barczatkę nr 8, On - nr 3.
Potem jeszcze przetarłam całość transparentnym ciepłym pomarańczem - i oto są :
Rozdział uważam za otwarty - na pewno namaluję Ćmy III, w bieli, szarości i popielatościach, roboczo nazwane "śnieżnymi" oraz Ćmy IV - Noir. Mroczne, z dużą ilością czerni i ciemnego fioletu.
Tylko kiedy???
Wpadły mi dwa dodatkowe zlecenia - a do końca czerwca, poza Panienką Rejcz, Pudlem, przemienionym w Dwa Charty, jeszcze doszedł, a właściwie dojechał Panienkowy Pan - rowerzysta.
Nie żebym narzekała.
W najbliższym odcinku - ciąg dalszy Rejcz.
Koncepcja serii z ćmami jest zachwycająca, jak same tytułowe bohaterki. We mnie zawsze budziły hmmm podziw i lekki dreszczyk emocji. Spędziłam szmat swojego dzieciństwa na wschodzie Polski, niedaleko Bieszczad, gdzie zamieszkiwały z nami ćmy giganty. Potrafiliśmy się im baaardzo długo przyglądać, są jak okazy z prehistorii. Cudo!
OdpowiedzUsuńRejcz.
Booosz, jak to zabrzmiało ;) jak z jakiejś bajki, po prostu wlatywały nam dosyć duże ćmy do chaty hahaha, a myśmy ich nie zabijali, tylko tak sobie koło nas żyły ;)
UsuńRejcz.
Fakt, zabrzmiało jak kwestia z filmu "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki" haha! Dobrze, że to przeżyłaś
UsuńZaklepuję Ćmy IV!!!
OdpowiedzUsuńTru
Super! Do Muchy w Zupie jak znalazł!
UsuńJa myślę, że seria Ciem z pewnością się powiększy ;) takie mam przeczucie ... i niech się dzieje - byleby nie z odciskiem na Twoim wzroku.
OdpowiedzUsuńCo zrobić... powinnam zmniejszyć czas spędzony w takich silnych okularach, problem w tym, że kiedy jestem w szwungu, na dodatek farba schnie, nie wyobrażam sobie przerwy.
UsuńDla mnie Twoja seria Zwierzeta, przyznam, nie byla porywajaca. Ale Cmy to bylo olsnienie i latami je pamietalam.
OdpowiedzUsuńLucy
I dobrze, bardzo dobrze się stało, że mi o nich przypomniałaś i polecą do Ciebie. Mam wrażenie, ze dla mnie samej to było niezbędne wytchnienie
Usuń