Mili Państwo, chyba za wiele narzuciłam obie dzisiejszego dnia...
Aż tu nagle fejsbuk wymyślił coś sensownego - przypomniał mi wpis sprzed roku.
I nim się z Państwem podzielę.
Trzy szkice ze śmiercią
Na tym zdjęciu miałam dwa lata i dwa miesiące, a mój Tato 30 lat.
Zmarł dwa lata temu.
Bardzo mi Go brakuje - rozmawiam z Nim więcej, niż za życia...
Ale od roku mogę słuchać jazzu. To była nasza ulubiona rozrywka - raz na tydzień zamykaliśmy się w samochodzie i słuchaliśmy głośno (czasem bardzo) utworów, które znaleźliśmy w ciągu dni poprzedzających sesję.
Czasem nic nie mówiliśmy, tylko nagle, podczas trwania muzyki, rzucaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia "Słyszałaś?" "No ba!".
Cześć Jego pamięci.
Miałam bardzo podobny typ relacji z ojcem. Spajała nas wrażliwość na sztukę, muzykę, fotografię, literaturę. W tych tematach, również nie potrzebowaliśmy słów, ponieważ myśleliśmy tak samo.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że o tym piszesz.
Tak, wiem... szczególnie, że stosunkowo niewiele - poza wspomnieniami, przetrwało po tym wspaniałym człowieku. Cudownym człowieku, jedynym w swoim rodzaju.
UsuńJemu na tym nie zależało - są ludzie, którzy myślą, co po sobie zostawią, innym to obojętne... Ja nie mam żadnego filmiku z Tatą, nie mam dźwięku Jego głosu.
Tego żałuję, bardzo...
Ju, mój Tata zmarł półtora miesiąca temu, nagle, rozległy zawał... Przez ostatnie 4,5 roku (bo tyle u niego pracowałam) może było kilkanaście dni (poza czasem kiedy wyjeżdżałam na urlop), kiedy się z Tatą nia widziałam, spędzaliśmy razem większość dnia w pracy, w weekendy przychodziłam do rodziców z dzieciakami. Rozwalił mnie dziś kompletnie i rozpłakał Twój dzisiejszy wpis, ściskam, Asiula.
OdpowiedzUsuńO mój Boże, kochana Asiu, tak mi przykro, tak mi strasznie przykro...
UsuńPrzyjmij, proszę, moje kondolencje.
Więcej nie napiszę, bo wiem, że w takiej chili, w takim czasie, każde słowo jest jak brzytwa. Całuję Cię mocno - powiem tylko, że Tata zawsze będzie przy Tobie. Jak mój jest przy mnie.