Mili Państwo - zaczęłam dwie nowe Panienki.
O Zleceniodawczyniach opowiem oddzielnie, teraz pokażę jedynie zarys tego, co ma nastąpić.
Pierwszy obraz - znowu mam pełne pole manewru. Z racji zainteresowań B. postanowiłam oddać hołd Jej pasji, której nie doświadczyłam, choć nie powiem, bym nie marzyła... spróbować chociaż raz.
Wielki błękit - podwodny. Nurkowanie. Lekkość.
Wiele się zmieni - o ile nie jestem pewna samej formy, o tyle wiem, że błękitów - od szafiru po turkus wystąpi tu wiele, fiolety również. Teraz wygląda bardzo secesyjnie - jednak nic sobie nie zakładam, poddam się natchnieniu.
A że znowu wracam do domu, po spacerze z Pepą, z pakuneczkiem z kupą, którą w zamyśleniu zapominam wyrzucić - to wiadomy znak nadchodzących twórczych zmagań (może niekoniecznie twórczej męki tym razem, ale kto to wie?).
Druga Panienka - czyli Konna. Już jest inaczej - w stosunku do reszty Panienek. Kompozycja (nie widać, bo we fragmencie) pozioma - postać damska na drugim planie. A na pierwszym :
Z pewnością poszaleję fakturowo - lecz co do kolorystyki, mam parę pomysłów, z których ten właściwy wyłoni się po rozpoczęciu "mokrej roboty".
I również - o Zleceniodawczyni wspomnę w najbliższym wpisie.
Na koniec dodam, że SPRAWA, która dręczyła mnie od lutego i swój malarski efekt zyskała w obrazie z napisem "WTF" wplecionym w szczegóły, wyjaśniła się pozytywnie. Jestem więc lżejsza o wielki, ciężki kamień, który spadł mi nie tylko z serca, ale i z głowy i w ogóle ze wszystkiego.
Czym zaowocuje ta wolność?
Na razie chce mi się, chce mi się wszystkiego, i choć pogoda, delikatnie rzecz ujmując, niewesoła, energii przybyło mi za dwóch, a może i za trzech. O.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz