WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 25 listopada 2015

Szał malarski

Dziś, proszę Państwa, pokażę szaleństwo kolorystyczne - każde z teł to początek Panienki, konkretnie cztery tu będą - a ja nie mam dość.
Na zewnątrz jak jest - wiadomo, tymczasem na przekór "zapachom zimowym" (znaczy się uznanym za takie), pławię się w wesołych cytrusach i białych kwiatach (Wojtek powiedział, że po raz pierwszy w życiu wchodzi do pracowni bez obrzydzenia) - i zużywam tubkę farby za tubką.

No i :


...tu dojdą jeszcze co najmniej dwie warstwy (a już są trzy)
Poniżej też będzie się działo :


Energia czerwieni, skontrastowana z czernią również się skomplikuje :



I oczywiście złoto. Musi być :



Wiem tylko, że w piątek będę jedną z opiekunek na szkolnej guciowej wycieczce, muszę więc zachować przytomność umysłu.
A poza tym - puszczam wodze fantazji, marzę, bujam w obłokach (również zapachowych) i dobrze mi.

15 komentarzy:

  1. Zapowiada się baaardzo interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałoby się powiedzieć: taśmowa produkcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taśmowa produkcja ma to do siebie, że z taśmy schodzą prawie lub jednakowe produkty. Automatycznie.
      No ale cóż - nie byłbyś sobą bez chociaż maleńkiej szpileczki - zadrażnienia.

      Usuń
  3. Jestem sobą. Piszę to co myślę. Nie jest moim zadaniem lukrowanie i przymilanie.
    Nie napisałem "według sztancy". A i ty raczyłaś zauważyć, że z taśmy chodzą "prawie" jednakowe produkty.
    Zatrzymałaś się malarko. Nie mówię, że to źle. Chleb trzeba jeść codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mądrala z Ciebie, i powiem Ci, że pewnie będziesz zadowolony, że swoim komentarzerm robisz mi przykrość.
      Cóż to niby za wartość być sobą, skoro jest się nieprzyjemnym i czepialskim? Praca nad sobą - doradzam.
      Pomiędzy lukrowaniem a przymilaniem a robieniem nieprzyjemności jest baaaardzo wiele przestrzeni - Ty najwyraźniej w ogole jej nie dostrzegasz. To powazne ograniczenie - i mówiąc szczerze, unikam takich toksycznych i trollowych kontaktów.
      Co Cię uprawnia do wydawania opinii zanim cokolwiek konkretnego pojawi się na obrazie?
      Piszesz, że się zatrzymałam - a Ty nawet nie uważasz za zasadne ruszyć się w swoim krytykanckim pancerzyku. Jesteś sobą - to wybierz Pepsi.

      Usuń
  4. A czy ty Wolandzie zauważyłeś , że każdy dobry malarz ma swój niepowtarzalny styl , po którym można go natychmiast rozpoznać ? I że np. taki Wyspiański niemal maniakalnie rysował widok Plant z własnego okna w różnych porach roku i dnia , oraz utrzymane w tym samym stylu portrety dzieci ? Na pewno się zatrzymał . Tak samo Seurat , który wszystko malował takimi samymi kropkami... Ten to się zatrzymał od razu na samym początku , jak odkrył kropkowanie . W ogóle impresjoniści się pozatrzymywali - na nenufarach , na katedrze w Rouen , na hawajskich dziewczynach... Fatalnie . Ciekawe , dlaczego wiszą w muzeach i cały świat ich zna .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, Parabelko - genialnie napisałaś o tych "zatrzymanych"!
      Ja się zastanawiam, odpisywać na komentarze Wolanda? A może je likwidować? Jest zasada "Nie karmić trolla".
      Z drugiej strony - może go tu zostawić, jeśli dla Szanownych Czytelników blog staje się bardziej interesujący?

      Usuń
    2. To miłe. Blog staje się bardziej interesujący dla czytelników przez moją tu obecność. Czy świadczy to coś o piszącej bloga, o czytelnikach, o głodnym trollu?
      Ja chyba bym usuwał te bezczelne, trollowe komentarze.

      Usuń
  5. Trollu, powiem, czego Justyna przez swoją kruchość i kulturę nie napisze.

    Świat cię nie kocha, żona porzuciła, więc wylewasz swoje zaropiałe żale gdzie popadnie.
    SPIERDALAJ NA MIOTLE ze swoimi frustracjami gdzieś indziej.

    Nie karmić trolla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocny konkretny głos. Brawo!
      Jednak jestem nieco skonfundowany, ponieważ chciałem pod nowszym postem napisać o obrazach duftartu, które dopiero niedawno zobaczyłem i przeczytałem o Barcelonie. Miałem w planie bardzo pozytywny wpis.
      Jednak na razie zajmę się szukaniem sklepu z miotłami i napomknę żonie, że już najwyższy czas by mnie porzuciła.

      Usuń
    2. Daleko za miotłą nie musisz iść, przecież trollu mieszkasz w schowku na brumśtyki :*

      Usuń
    3. Aaaaa, rzeczywiście.Na darmo bym się nachodził. Dzięki za przypomnienie. Na życzliwych ludzi zawsze można liczyć.

      Usuń
  6. Nie staję w obronie Wolanda. Zresztą myślę, że on wcale tego nie potrzebuje. Czy jest trollem? Być może. Kwestia odbioru.
    Zajęło mi to trochę czasu, ale znalazłam posty na blogu, gdy był bardzo aktywny. Powiem, że nie nie był ani chamski, ani bezczelny. Zgodzę się, że bywał złośliwy. Często, być może niepotrzebnie, prowokacyjny. I na pewno odważny w określaniu swojego zdania. Delikatność nie jest też jego cechą charakterystyczną. Ale mnie on nie przeszkadzał. I powiem, że szkoda, iż nie napisał, jak sugerował, swojego dobrego zdania o Duftarcie. Ja bym mu spierdalać nie kazała. Ale to tylko moje zdanie.
    Rzadko tu zabieram głos, ale tak jakoś mi się zachciało. :)
    Justynko, świetnie malujesz. Malujesz to co chcesz i tak, jak lubisz. Wielu, w tym ja, to docenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Aniu, on zabierał głos tylko wtedy, kiedy mógł coś zadrażnić.
      Zniknął, kiedy znikły Krytyczne Czwartki.
      Dlatego jestem absolutnie pewna, że ta niby pochwała, to blef. O wystawie w Barcelonie było wiadomo w końcu stycznia - finał nastąpił w czerwcu. Nie napisał przychylnego dla mnie zdania o wystawie sprzed pół roku, z powodu czyjegoś komentarza?
      Pamiętam takie zdarzenie - na pewnym snobistycznym evencie, podszedł do mnie miły pan, poprosił o rozmowę - rzekł, że zna moje prace, że zajmuje się wyposażaniem rezydencji w obrazy - i pomyślał o mnie. Cena, format, terminy - wszystko JA miałam ustalać. Bajka. Cena nie grała roli.
      Nie minęło 15 minut, kiedy gospodarz eventu wyprosił mnie z wernisażu - na podstawie plotek posądzając mnie o zachowanie nie fair względem niego. Na nic zdały się moje tłumaczenia - na końcu nie wytrzymał, i ze złośliwym uśmieszkiem stwierdził "Dużo pani straciła z powodu swojego zachowania, przekona się pani".
      Wróciłam do domu, w lekkim szoku, szczerze powiem, ale pocieszałam sie, że mam przynajmniej rezydencje do wyposażenia - a tutaj - cisza. Telefon pana od rezydencji nie odpowiada, zdjęcia "pałaców" okazały się falszywkami, a sam mój cudowny Zleceniodawca, co wyszło na jaw po dłuuugim czasie - był znajomym gospodarza.
      Także ten.
      Bujać to my - a nie nas.

      Usuń