WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 18 listopada 2016

Okularnica - premiera!

Bardzo długo noszę się z zamiarem namalowania portretu.
Ja, która wszystko chcę mieć na już, portretu, chociaż mnie kusił, nie namalowałam od... kilku lat...
Właściwie zdecydowałam się zrobić ten obraz, żeby się uruchomić. Przestać czekać! Bo i na co? W myśl porzekadła "Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza".

Obraz nie byle jaki - bo ma zadanie specjalne. Ma być w pewnym sensie reklamą, wizytówką Andrzeja Bodycha, jego firmy Bodyych, produkującej unikatowe oprawki do okularów.

Wiadomo więc, że musiał to być portret. Na dodatek piękny.
Powstało tło, na nim szkic.


Muzyka!





Od dawna chciałam połączyć rysunek z malarstwem, więc czemu nie teraz?
Zawsze podobały mi się obrazy - rysunki, gdzie uwaga skupiała się na jednym, dominującym szczególe - a tu aż się prosi.
Okulary!


Ludzie, jakie Bodyych robi okulary!

Ten model, zwany "Krzaczastym"


Poniżej z kolei "Bogata wdowa" - mój mąż wymyślił


Tu - "Mechaniczna ważka"


Genialny "Strawiński" (mój pomysł)


A to tylko maleńki ułamek pomysłów pana B.


Ja, jak to się mówi, "czuję" te krzywizny, nie podjęłabym się takiej w sumie komercyjnej roboty, gdyby nie podziw dla pomysłów Bodyycha - fantazji, wykonania, pomysłowości i po prostu artyzmu tych oprawek.
Jak ktoś powiedział - oprawki to fetysz. Właściwie... nie ma się czemu dziwić. Wszak to część twarzy. Do tego można ją zmieniać - siebie zmieniać, przy okazji, wydobywać to, co się chce, podkreślać charakter.

(zdjęcia)

Do czarnych oprawek (3 stany przedzawałowe) dodałam silny akcent - usta.



Obawiałam się, że będzie tego za dużo - usta + okulary, ale nie!




(zresztą śmieszą mnie taki "uwagi stylistów" typu złote zasady - że "albo usta, albo oczy", bo inaczej jest be i w ogóle obciachowo - a potem pokazuje się na jakiejś gali powiedzmy Rihanna z błękitnymi klapkami (powieki) i fuksją na wargach i się okazuje, że "brawo, fantastycznie, genialnie" itp)

No. I teraz czas na całość. Format 50 x 70, technika mieszana.


Następny portret również będzie dla A.B. lecz w kolorze, też piękny - ale potem nieodwołalnie autoportret. Kto wie, może nie brzydki - w każdym razie bardzo osobisty.
I jeszcze Wam powiem, że szykuję się na sesję zdjęciową - ale do tego muszę się trochę odespać, bo wchodziłyby w grę tylko zdjęcia w przeciwsłonecznych okularach.

6 komentarzy:

  1. Swietny,taka nimfa troche z długą szyją, ja też mam tę maniere że robie długie szyje, autoportretu nie mogę się doczekać bo sam również pracuje nad swoim autoportretem :D Co do sesji, to u mnie nawet wyspanie się nie pomoże, tylko lifting w moim przypadku na te girlandy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez nie mogę się doczekać autoportretu.
    A jeśli chodzi o twoje uwagi nt. "girland", to proszę, nie rozśmieszaj mnie, młodzieńcze

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecudny! Poprzednie "Sosny na tle zorzy" również doskonałe, wielkie brawa! :)

    OdpowiedzUsuń