Wykorzystuję każdą poprawę, żeby coś porobić.
Ale - zaczyna się przeziębienie.
Gucio, który trzeci dzień został w domu, zmobilizował mnie do malowania i sam zażądał farb.
Oczywiście musiałam malować razem z Nim - każde swoją pracę. Tak więc wyobraziwszy sobie, że już jestem niemal w połowie obrazu (ów) i świetnie mi idzie - rozpoczęłam, na całkowitym luzie.
Mam nadzieję, że teraz już "pójdzie" - Łąka ma być poczwórnym obrazem, mającym cieszyć właścicielkę w Norwegii podczas nocy polarnej (początek 20go listopada). W myśl zasady, że kiedy jestem szczęśliwa, maluję smutne obrazy i odwrotnie, są szanse, że Łąka okaże się bardzo radosna i kojąca.
Na koniec prezentuję wykorzystanie rowerka ćwiczebnego. Zawsze lepsze od pedałowania na nim.
I tym razem bardzo, bardzo proszę o pozytywny przesył.
Latem zapachniało. Trzymam kciuki za efekt Saga
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak właśnie miało być - letnia łąka
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pełną parą ilości hurtowe :* :* :*
OdpowiedzUsuńRowerki trenigowe niezaprzeczalnie najlepiej się sprawdzają jako wielofunkcyjne wieszaki oraz w moim przypadku również jako podstawka pod kota :D
No, właśnie, właśnie!
OdpowiedzUsuńZa energię dziękuję...
Gucio jaki pędzel wielki porwał :D I ja przesyłam duuużo dobrej energii (choć sam mam jej niewiele, by nie powiedzieć, że wcale, ale może to tak jak ze szczęściem jest, że gdy się je dzieli, to się je pomnaża tak naprawdę?) :)
OdpowiedzUsuńTak, to na pewno tak jest!
OdpowiedzUsuńPędzel wielki - miał do wyboru. Sobie zażyczył największy, a mnie wybrał malutki.
Dziękuję, Gryxiu!