WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 5 października 2013

Angel Likierowy - przedsmak końca

Szanowni Państwo,
nowy obraz w dziennym świetle na szczęście mnie nie rozczarował.
Drżącą ręką na nabrałam na pędzel brązową farbę i zaczęłam działać, mając na podorędziu mokrą gąbkę do wycierania ew. błędów.
Na razie bardzo, bardzo ostrożnie.
A kiedy już uspokoiłam bicie serca, namalowałam linę, na której balansuje koń, nieco grubszą od włosa (!).
Chwała wynalazcy okularów.


I to na razie wszystko, co mogę pokazać, żeby nie zepsuć oczekiwania na koniec, który, jak dobrze pójdzie, nastąpi jutro - pojutrze. Uwaga - zdjęcie ciemniejsze od oryginału.

Tymczasem, chcąc oderwać się od natrętnego oblegania przez pomysły twórcze, wybrałam się do kina. Film Labirynt okazał się jednym z lepszych, widzianych w tym roku. Z Jackmanem i Gylenhaalem. Świetnie poprowadzone postaci - zmieniające się w miarę postępującej akcji. Niełatwa pozycja w odbiorze, a mnie jeszcze dodatkowo przeszkadzał fakt, że tuż przed wyjściem nabalsamowałam się specjalistycznym kosmetykiem odchudzającym 3D z "efektem rozgrzewającym".
Najpierw wydawało mi się, że partie mojego ciała, przeznaczone do "wyrzeźbienia", zostały oblężone przez maleńkie istotki, rozpalające mikroogniska. A potem, jak przy wypalaniu trawy, ogniem zajmowały się coraz większe obszary, by wreszcie, mniej więcej w połowie filmu, żarzyło się uporczywie pod skórą na zadku. Cieszyłam się, że na sali mało kto się znajduje, gdyż wierciłam się energicznie i dyskretnie drapałam po tyłku i udach - prawdopodobnie dlatego nie do końca zorientowałam się w intrydze.

Gustaw dziś bardzo się ucieszył, bo (jako ulubiony klient) dostał w sklepie Wierzejek balonik z okazji 30stolecia piekarni Putka. I jak zwykle, kiedy ma coś, co Go cieszy, bierze to do snu.
Kiedyś spał z perfumami White Musk, które sobie wybrał z mojego zbioru - wyciągnęłam Mu je ciepłe spod brzucha.


A ja mam nastrój nasycony tęsknotą - za Wojtkiem, w którego zdjęcie się wpatruję, za niezapomnianymi miejscami, odwiedzonymi w wakacje dwa lata temu.


Muszę tam wrócić, może w przyszłym roku, jeśli mój mąż nie będzie zmuszony do śpiewania za granicą.
Tymczasem ma w planie przeniesienia się z Niemiec do Francji i Włoch, co oznacza, że nie przyjedzie do nas w październiku.
Smutno.

PS. Zapomniałam dodać - przed położeniem Gustawa do snu zapytałam Go, czy pamięta swoją obietnicę (zjeść jutro pomidorka i owoce). "Pamiętasz?"
Pokręcił głową "Mój mózg już śpi, wszystko mi powypadało"

8 komentarzy:

  1. Będzie dobrze! ;) Saga

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie bywa życie :( ale dacie radę , na pewno , trzymam kciuki i przytulam :*
    Lina piękna , szalenie jestem ciekawa całości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, kurczę! Tymczasem dziś cały dzień nie ma wody i malowanie mogę sobie wsadzić do kieszeni

      Usuń
  3. Lina chodziła mi po głowie nie bez powodu, .Chyba. Wyobrażałam ją sobie. Ale to jej napięcie, spowodowane kształtnymi kopytkami, w mojej wyobraźni miejsca nie miało.
    Świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Prawda zawsze działa najsilniej - i to przewaga rysunku zaobserwowanego w stosunku do tego z pamięci. Oczywiście w kategorii mniej lub bardziej umownego realizmu.

      Usuń
    2. Nie na temat być może. Pewnie się powtarzam. Jesteś Świetna w rysunku!.
      Ten obraz, natomiast, będzie Bardzo Akuratny.

      Usuń
  4. Teraz to chyba, raczej Na Pewno, zupełnie nie na temat!
    Powiedz mi, czy Wielbiciele zapachów (perfumy-konkretnie) przetrzymują flakony z nimi latami? Flakony nie są puste po latach?

    OdpowiedzUsuń