WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 10 stycznia 2020

Mokre Rysunki - prapoczątek

Dawno, dawno temu, tyle lat, że się nie przyznam, chodziłam za licealnych czasów na kółko plastyczne. Wśród moich tworzących znajomych istniały dwie frakcje : chodzących na Łazienkowską (Dom Kultury im. Broniewskiego) i Nowolipki.
Jak w starym kawale - Anglik na bezludnej wyspie po latach uratowany wskazał wybawicielom na okazałe dwa szałasy, przez siebie zbudowane "To jest klub, do którego chodzę, a tam - klub, do którego nie chodzę" 


Nie byłam dziewczęciem z Nowolipek. Lubiłam Łazienkowską i Pana Moszyńskiego - prowadzącego, obdarzonego wielką charyzmą. Swój NOWY Obraz opatrzyłam cyferką - Jeden.



Najwięcej energii poświęcałam na studia postaci węglem. Pozowaliśmy wszyscy, każdy po kolei, czasem, za drobne wynagrodzenie, zgadzała się modelować jakaś bidna starsza pani. Raz zjawił się ekshibicjonista, ale rysunki z sesji z nim wyglądały tak karykaturalnie, że więcej nie przyszedł.



Rysunek - to był mój żywioł. Węgiel! Usmarować się po linię włosów, zmieniać papier co pół godziny, to lubiłam. Człowiek - postać, uchwycić go w ruchu, zakląć tę jedną chwilę tak, by pozostała dynamika



Nagle - naprawdę nagle, na jesieni zeszłego roku, nie mogłam już powstrzymać rąk od kreślenia linii. Ołówkiem, dla podpowiedzi obrazu. Wystarczyło, że te linie poprawiłam farbą i coś we mnie odżyło.
Tak niepowstrzymanego, że pomyślałam : "To jest DROGA"



Oto, z grubsza, geneza Mokrych Rysunków. Wciąż używam zapachów przy malowaniu, ale teraz w większości sama je robię, albo nawet nie muszę - wystarczą mi niezmieszane, pojedyncze składniki.

TEN obraz powstał do technicznego, lodowatego kadzidła.
Mógłby się nazywać Kropla Drąży Skałę... albo Oziębienie Klimatu przewrotnie
Albo Taka Sytuacja nr 1


Światło musi być. Ostre, sceniczne. W tym wypadku.



W. mówi "chyba malujesz coraz lepsze obrazy, bo coraz mniej je rozumiem. Jakieś popieprzone są postaci tutaj. Kobieta chwieje się na wietrze, gość biegnie nie wiadomo, dokąd"
A bo ja właśnie nie dopowiadam.
Nie znajdzie się tu żaden mistyczny księżyc, królujący w realiźmie magicznym, mój ulubiony, wieloznaczny element to strzałka (drogowskaz) i "mój" domek z rodzinnych stron.



Chmury. Lubię bardzo. Przybierają kształty, jakie chcą.


Gucio stwierdził "Dziwny obraz, szczególnie, że jak się przyjrzeć, kobieta ma włosy jak biegnący koń"


Wreszcie - całość. Pierwsza wersja i druga, ostateczna (na tę chwilę)



Na koniec składam podpis. Często podpisanie to problem, bo nawet parafka jest elementem graficznym, dlatego tym razem wmontowałam ją w całość kompozycji jako litery na chorągwi, której trzon wydobyłam na pierwszy plan


Bardzo wiele dni, tygodni zajął mi ten obraz. Bo nie było tak, że sobie siadłam i hop siup namalowałam a to sylwetki, a to inne elementy. Zaczynałam od portretu w pionie, do tej twarzy traciłam serce, aż wreszcie przekręciłam podobrazie o 90 stopni i wszystko się zmieniło.
Malowałam, potem wycierałam, zmieniałam umiejscowienie elementów, żeby powstał rytm, w przestrzeni.

Kropla drąży skałę.
Akryl na płycie
Format 70 x 50 cm.

Mój pierwszy Mokry Rysunek.

2 komentarze:

  1. Coś nowego się dzieje, ale jeszcze nie wiem co . Coś bardzo nowego i mam wrażenie nerwowego, bo dla mnie NR 1 jest pełen niepokoju i nadruchliwości .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też. I to mi się podoba, w moim życiu też sporo niepokoju i nadruchliwości :)

      Usuń