WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 1 sierpnia 2019

Powstańcza odwaga

...kiedy chirurg - onkolog zobaczył moją mammografię, jeszcze przed biopsją, powiedział "To mi wygląda na coś do leczenia".
Był marzec 2018.


Biopsja parę dni później i czekanie na wynik. MIESIĄC. Bo Święta Wielkanocne.
Wtedy nie umiałam czekać, zżerała mnie huśtawka myśli - będzie dobrze (spokój) za chwilę - a jeśli nie (lęk).



Wreszcie Centrum Onkologii, "upiorny korytarzyk" - tak teraz nazywam to miejsce i poczekalnia. Bałam się, jeszcze w domu, jak w ogóle zdołam tam czekać, wejść i usłyszeć. Czy zemdleję? Zasłabnę?



Tymczasem, siedząc na krześle, w towarzystwie kobiet w takiej samej sytuacji, zauważałam mnóstwo szczegółów. Kolorowe kwiatki na bucikach pani siedzącej naprzeciwko. Plamy na marmurowej posadzce i żyłkowanie kamienia. I telefon! O, jak bardzo się przydaje wtedy. Wątek na forum o perfumach, codzienny - "czym dziś pachniesz" i odbieranie wiadomości od M., która sama przeszła onkologiczną przygodę.

Wydawało mi się, że wszystko widzę wyraźniej, jak wyostrzone, słyszę wyraźniej. I huśtawka - będzie tak - radość, szczęście, albo tak - rozpacz, lęk.



Wreszcie - wchodzę. Jak przy wyjściu na scenę - emocje zmrożone, ściśnięte serce. Nie myślę, widzę wszystko, WSZYSTKO, każdy szczegół. Kalendarz z nieaktualną datą, spódniczkę asystentki chirurga.
Za chwilę już wiem.
Miał rację. Do leczenia. Doktor beznamiętnym głosem odczytuje wynik z ekranu komputera. A ja zapisuję to na kartce, jak automat. Zadaję "bezpieczne" pytania, dostaję termin konsylium, które uradzi, co dalej.


Wychodzę z gabinetu. Cały czas jest przy mnie Wojtek, ściska mnie za rękę. Idziemy na parking. Płakałam wtedy bardzo, świeciło słońce. Prosiłam W. żeby mnie jak najszybciej stamtąd zabrał.
Muszę się doprowadzić do ładu - bo za godzinę Gucio wraca ze szkoły i jeszcze Mu nic nie powiem. Więc muszę mieć siłę, żeby udawać, że wszystko jest ok.


I wiecie, że w tych najtrudniejszych chwilach, myślałam o mojej Babci. O jej siostrze, Zosi, jej kuzynce, łączniczce w Powstaniu, o ludziach, którzy przeszli wojnę. Żegnali się, nie wiedząc, czy się jeszcze zobaczą. Wojenne kobiety. Były takie dzielne, takie wspaniałe! Dodawały i dodają mi otuchy.


Potrzebuję takiego przykładu, przede mną wiele kontroli i poczekalni, a nie mam zamiaru tracić życia na martwienie się, na huśtawkę. To nie jest choroba dla słabych ludzi. Można się nauczyć żyć, nawet trzeba. Nie zamieniłabym mojego życia teraz na to, co było wcześniej.
Intensywność! Potrafię zatracić się w radości, wiem, że jakby co, nie poddam się. Znajdę w sobie oparcie.


Cześć pamięci Odważnych - którzy wciąż dają siłę.

*obraz "Poczekalnia", który dostał się na Triennale Małych Form Malarskich w Toruniu.

2 komentarze:

  1. Ja myślę ze kobieta to stworzenie z nadludzką wewnętrzną siłą. Mnie taką siłę dają dzieci. Wszystko , byle tylko dzieci były szczęśliwe i zdrowe. Niby niewiele, a tak bardzo dużo. Powodzenia dalej i jak najmniej przychodni 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. Kobieta jest w ogóle dzielną istotą. A szczęśliwe i zdrowe dzieci to bardzo wiele, podstawa!

      Usuń