Tak z ręką na sercu : chodzicie do muzeum? A kiedy już tam jesteście, lubicie usiąść, żeby poobcować ze sztuką?
Muzea, wg mojej autorskiej klasyfikacji, dzielą się na dwie kategorie : błyskawiczną (wystawę zwiedzam w ciągu max. 30 minut) i kontemplacyjną (wsiąkam i wychodzę z ociąganiem).
Ostatnio przy swoich obrazach wpadam w stupor. Zaczęło się od tego, że myślałam, co by tu poprawić, ale bywa tak, że patrzę na swoją robotę z zadowoleniem. Moim założeniem jest malować takie obrazy, które chciałabym mieć u siebie na ścianie.
'Muzeum" jednak nie jest skończone.
Odkładam je na bok, bo za miesiąc mam jeden wernisaż, a za 3 tygodnie Wystawa w Aptece Sztuki, galerii warszawskiej z piękną przestrzenią wystawową i świetną pozycją.
Jak na klasówce. Najpierw rozwiążę to, co umiem, reszta później, żeby zdążyć. Nie chciałabym się wkurzać, że czegoś - tam nie domalowałam.
Tak więc patrzę na ten obraz i szybko go chowam, bo mnie kusi dalsza praca nad nim.
Trzy tygodnie do ważnej wystawy! Trzy wernisaże we wrześniu. Wszystko to przetykane wizytami w Centrum Onkologii, zwanym przeze mnie Centrum Towarzyskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz