Dlatego pokażę Śmierć... zimy bez objaśnień.
Ale to jednak blog, nie album ze zdjęciami, pokuszę się więc o parę słów, bardziej na pamiątkę niż wytłumaczeń.
Ruszamy!
Are you ready to die - odcinek pierwszy. I od razu mówię - na razie mam związane ręce i nie mogę (nie chcę) pisać dosłownie. Być może w swoim czasie...
Gucio zachwycił się - "nazwiemy go Ciemna Strona Wiosny!" - wykrzyknął uradowany.
I tak sobie ta Wiosna stała i martwiła mnie. Bo nie tak chciałam. Przegadana!
Tymczasem niespodziewanie nadeszły mrozy i mój wesoły, podszyty wiatrem płaszczyk wrócił z powrotem do szafy.
Płynął czas, niespokojny, kiedy w moim życiu nie działo się tak, jakbym chciała.
A obraz stał i mnie smucił. Wreszcie nastąpiła ELIMINACJA.
Postać została.
Czy żyje? PRZEżyje?
Czy to, że mogę zabić postać na obrazie - przecież mam taką władzę - znaczy, że powinnam?
(zabij ten lęk)
rozmiar 100 x 70 cm
akryl na płycie
Osz kurcze. Moja głowa też ostatnio pełna niepokojących myśli.
OdpowiedzUsuńRejcz.
Planuję obraz na ten temat! Jeśli nie umiem NIE myśleć, to myślę o czym innym. A mam o czym!
UsuńPowiem tak. Mnie ostatnio odbiera mowę. Jest u Ciebie tak serio, taki kaliber że nie znajduję właściwych słów. Na pewno szacunek, trochę zrozumienie. I zawsze ciekawość kolejnego artystycznego przekładu.
UsuńRejcz.
Z malowaniem nie mam kłopotu - tzn wiem, czego chcę. Ale z opisem... improwizuję, bo o ile dosłowności w obrazie nie chcę i (z małymi wyjątkami) nie uznaję, o tyle słownie muszę się posługiwać metaforą i tego rodzaju fortelami.
Usuń