WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Życie rodzinne

Na szczęście już nie muszę czuwać nocą przy Guciu, bo ma się dobrze, ale deficyt snu pozostał jeszcze.
Ponieważ, żeby wyszykować i odprowadzić synka do przedszkola, wstaję koło 7 rano, budzę się ze wspomaganiem kawy, którą przyrządza mi mój nieoceniony Mąż.

Jest pyszna, bo mamy ambicje pić kawę porządną i w tym celu przerobiliśmy już kilka ekspresów ciśnieniowych. Ja się tych maszyn troszkę boję (pewnie mam zbyt wybujałą fantazję), ale ostatniego ekspresu najmniej. Wydaje przyjazne pomrukiwania i sapania i jest sympatycznie obły, jak lodówka z lat 50tych..
Za to poprzedni, wielkości małej psiej budy (nie do końca sprawdziliśmy rozmiar, nabywając na Allegro, a kurier, po wejściu do budynku, bardzo długo nie zjawiał się na naszym pierwszym piętrze), po naciśnięciu małego, czerwonego guziczka, zaczynał się ruszać i wydawało się, że gdyby miał kółka i tor, zacząłby podróż jak lokomotywa, spowijając parą całe nasze maleńkie mieszkanie, przy wtórze dźwięków  silnika parowego na pełnej mocy i przerażając psy. Ku mojej uldze szybko się zepsuł - koszt naprawy był wyższy, niż kupna (zresztą zginęła nam jego bardzo ważna część).


Dziś, po wyłączeniu budzika, przysypiałam jeszcze, czekając, jak zwykle, aż Gustaw krzyknie KAWA!!! największym głosem, na jaki Go stać. Czas mijał, a ja jakoś nie wracałam do przytomności, mimo, ze filiżanka stała na parapecie i nic się na mnie nie wylało.
Poskarżyłam się Wojtkowi;
'Ta kawa wcale mnie nie obudziła!"
"Ale wypiłaś ją? Bo inaczej budzi kawa wypita, a inaczej nie wypita".
Nie wypiłam.

Ubierałam Gucia, który pokazywał mi swoje równo przycięte poprzedniego wieczora paznokietki.
"Obcięłaś mi paznnokcie, mamusiu, to była wspaniała przygoda".

Nie wspomniał o tym, że przeglądaliśmy album ze zdjęciami z mojego dzieciństwa.
"Jaki dzidzio! To Stasio!"
"Nie, Guciu, to ja"
Przyjrzał się uważnie
"Tak, kiedy byłaś mała, miałaś na imię Stasio"

Już przy wyjściu, odesłałam Gustawa do Taty
"Powiedz, kochanie, tatusiowi coś miłego"
"Szafa."
"No wiesz! Jeszcze coś powiedz.'
"A mogę coś niegrzecznego?"
"Dawaj."
"PUPA!"
I przez całą drogę do przedszkola mamrotał "pupa", śmiejąc się w kułak.

Zresztą często Gucio mówi nie to, czego by się od Niego oczekiwało.
Kiedy miał imieniny i wzruszeni składaliśmy Mu życzenia, stał ze wzrokiem utkwionym w dal, nieobecny.
"Guciu, może masz jeszcze jakieś życzenie?"
"Tak. Chciałem by napić się wody."

Ma też swoje ulubione określenie negatywne. Kiedy w sklepie okazało się, że zapomniałam portmonetki i musiałam zostawić zakupy ( u starszego sprzedawcy, który miał farbowane włosy z siwymi odrostami, przez co wyglądały, jakby unosiły mu się nad czaszką; Gustaw bacznie się przyglądał jego fryzurze) i wyszliśmy ze sklepu, jak niepyszni, synek zapytał, czy pan wziął zakupy - i czy wszystkie.
"Tak, wziął wszystkie."
Zmarszczył brwi. "On jest jak stara mucha!" (niektóre z moich perfum "śmierdzą jak stara mucha podobno).

Po przedszkolu jechaliśmy wszyscy samochodem, słuchając radiowej Dwójki - akurat przebojów muzyki filmowej. Pamiętam jeszcze wrażenia słuchowe z Bonda i Anny Kareniny.
"Wiesz, Wojtek, świetnie grają. Właściwie mogłabym sluchać tego i bez filmu."
" Jasne. Jak z musztardą - jeśli jest dobra, można jeść samą."

Jak zwykle po powrocie Gustaw zdaje, na moją prośbę, relację, jakie były posiłki i czy je zjadł.
Zawsze zaczyna jednakowo "Po leżakowaniu była kanapka i ją zjadłem."
"A jak obiadek?"
"Była zupa, taka szara, i zjadłem, i kotlet, i kartofelki, ja zjadłem"
"A surówka?"
"Nie było, ale bym nie zjadł, ale była gropuła."
"Co takiego?"
"GROPUŁA, ale nie zjadłem, bo...bo...była niedobra".


Oczywiście już dawno śpi, na dobranoc życząc nam "małych snów".
Ja jeszcze wybieram się na spacer z psami.
Wojtek walczy z głodem, ponieważ, jak sam mówi, 90 procent dziennego spożycia zjada między dziesiątą a pierwszą w nocy.
Jak odzyskam siły, zacznę nowy - nie obrazek, tylko obraz, słusznego rozmiaru.
Ponury (w powszechnym odbiorze, nie moim) i dla siebie. Chyba do przyszłego, większego mieszkania.

* tak, jak przypuszczałam (sprawdziłam w jadłospisie w przedszkolu) - gropuła to brokuł

19 komentarzy:

  1. Zaglądam tu do Ciebie codziennie (czasami i częściej), w desperacji, czekając na nowe wpisy i kolejną okazję do uśmiechu :) Co do kawy - ekspres ciśnieniowy uruchamiamy "od święta", pijąc z przyzwyczajenia tradycyjną "plujkę". Jedynie ja, z rana (czyli najczęściej między 12 a 14) pijam rozpuszczalną kawę z mlekiem, jako "zastępstwo" herbaty (czarna kawa plujka nie pasuje mi jakoś do kanapek) . Pozdrawiam, Gryx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gryxiu, jak mi miło! taki komentarz mobilizuje. Ja z kolei, kiedy Wojtka nie ma, nie piję kawy wcale. I jakoś nie mam potrzeby. Co innego Kinley - ten zawsze musi być. Szczególnie wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żelki? :D I zapomniałem zupełnie, ja też (podobnie jak W.) z tych o zwiększonym apetycie wieczorem (z czym walczyć muszę, bo to zguba moja) :/

      Usuń
    2. Żelki też, oczywiście, ale ich nie piję.

      Usuń
  3. U mnie podobnie jak u W. Godz 33 i wilczy głód. A z kawy najważniejszy jest ów magiczny zapach, i przez to lubię expresy. Saga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie mam apetytu wieczorem - największy między 12 a 14stą.
      Zapach kawy... są perfumy, które niby pachną kawowo, ale to zawracanie głowy, niestety!

      Usuń
  4. Justynko - kocham Twoje opowieści :)Nie jestem smakoszem kawy - ze względu na serducho piję rano duży kubek spienionej caffee machiato :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to jest pyszne! A kakao jeszcze lepsze, tak mi przyszło do głowy, chyba się przerzucę. Bo w gruncie rzeczy w kawie najlepsze jest dobre towarzystwo...

      Usuń
  5. Ja korzystam z kawiarki, więc nic na mnie nie fuczy choć zdaje się, że kawiarka jest równie kosmiczna jaki i ekspres ciśnieniowy ;) Kawę piję choć bardziej lubię jej zapach ;)

    Uwielbiam Twoje opowieści :D Syna masz cudownego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jeszcze psów chyba nikt nie widział? Przyjdzie na nie czas.
      Zapach i dla mnie jest lepszy, niż smak!

      Usuń
  6. Ju, Ty ze zwykłych zdarzeń rodzinnych tworzysz poemat.
    Kiedy czytam ostatnie słowo, zawsze jest mi żal, że to koniec (na dzisiaj)
    i niecierpliwie czekam na to, co będzie.
    A kawa jest mi obojętna, bardziej cenię dobre mieszanki herbaciane.W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jakże miło to czytać! Też zamierzam zrobić zdecydowany krok w kierunku herbat - na razie szaleję na punkcie zielonej senchy z dmuchanym ryżem

      Usuń
  7. Zupełnie zapomniałem, macie w planach przeprowadzkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Owszem, jak już będę znaną i cenioną malarką... czyli nie wiem, czy doczekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JU , ekspress na rysunku boski :))) i w ogóle oplułam monitor czytając guciowe wypowiedzi , co było bardzo niestosowne jako że to monitor służbowy ;P Gropuła rządzi :)))
      Kawę pije nałogowo i namiętnie , ale rozpuszczalną z mlekiem bo ni mom ekspresu oraz nie mam czasu na parzenie plujki , której nie lubię . Natomiast smak kawy jest niczym w porównaniu z zapachem -żebyż ona smakowała tak jak pachnie , ach...

      Usuń
    2. Ależ opluwaj, opluwaj! Owszem, zapach kawy jest wspaniały - ubolewam też, ze nie ma takiego prawdziwego zapachu kawy w perfumach, są, owszem, nuty, które się niejasno kojarzą. A przecież chyba nie problem wyprodukować taki aromat? albo powiedzmy kawa z paczulą albo nawet z agarem - to byłoby COŚ.

      Usuń
  9. No właśnie nie rozumiem , czemu jest taki problem z perfumami kawowymi , przecież chyba można aromat wyekstrahować albo nawet syntetyk strzelić - skoro YR ma żel pod prysznic o zapachu kawy wywołującym ślinienie w stopniu niemożebny , skoro nasza Joanna wyprodukowała kawowe masło do ciała o takim samym aromacie , skoro Farmona ma kawowy mus do ciała , znaczy można . Więc dlaczego nie można???

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie nie wiem. Też jest to dla mnie zagadka. Wyobrażam sobie perfumy kawowe, niesłodkie i już je chcę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń