Szybki wpis roboczy.
Do dzisiaj w zasadzie uważałam się za osobę normalną - a przynajmniej normalnie podchodzacą do malowania.
Przecież wszystko jest takie proste - sympatyczna bohaterka obrazka...
Całkowicie wolna ręka...
Brak terminu realizacji...
Nie ma sensu pytać, czemu od początku miałam pod górkę z tym obrazkiem.
Ważne jest za to co innego - uczciwość wobec siebie. W imię której nie puszczę w świat "pracy" (jak mowią w przedszkolu), do której nie jestem przekonana.
I uczciwie mówię - poprzedniej wersji nie lubiłam (choć wczoraj sądziłam inaczej).
Dlatego ...wklejam tylko pożegnalne zdjęcie.
Tymczasem teraz...
Ogród znikł.
Żywopłot zamienił się w...coś innego.
Kota się przebrała. Teraz ma prawdziwą suknię, a nie bajkowe przebranie.
A ja znowu mam, być może głupią, nadzieję, że wszystko będzie dobrze (z Kotą).
UWAGA!
Prawdopodobnie będę wpisywać się tu na bieżąco.
Ze zdjęciami.
********
AKTUALIZACJA
Nowa sylwetka - nowa suknia
wyjątkowo nóżki trzeba będzie pogrubić
Dobra, idę z psami, bo już om oczy wychodzą.
*******
Tym razem dwa intrygujące fragmenty pt. "Co się zrobiło z żywopłotem".
I na tym kończę dzisiejszą działalność.
Jutro czeka mnie namalowanie CZEGOŚ o powierzchni max 2 na 6 cm, co będzie strasznie ważne dla ogólnego wyrazu, nastroju...
Fragment z górnego zdjęcia uważam za mistrzowski, jeśli chodzi o tzw. "miękkie przejście", czyli przejście od koloru do koloru (w tym wypadku cieniowanie od niebieskiego do bieli i ecru).
CDN.
*******
Skończyłam.
Dziś wkleję i napiszę.
UFFFFFFFF
Podoba mi się że ta wersja Koty znika. Nie przekonała mnie, za dużo tej bajkowości było, skrzywiała się w stronę egzaltacji.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co będzie teraz.
Otóż to! kojarzyła mi się z jakąś naiwną pocztówką, zaprojektowaną przez kogoś bez wyczucia.
OdpowiedzUsuńJustyś, mcham w ogóle nieponaglająco i gorąco z zimnego Gdańska, walcz, nie poddawaj się, ale oczyska szanuj i nie wysilaj ich nadmiernie.
OdpowiedzUsuńBędzie w końcu co ma być, co los, koncept i natchnienie przyniosą
Kota
Koto, ja wiem, że jesteś łaskawa. Nie spieszę się nigdy. co do natchnienia, u mnie jednak jest ono zawsze wynikiem pewnego wysiłku i bezustannego zadawania sobie pytania "co by tu jeszcze?" bądź nawet "co dalej i czy w ogóle coś?" - tyle, ze ono, to natchnienie, przychodzi najczęściej o dowolnej porze i czasem nawet dość odlegle, od pytania.
UsuńA jeszcze kiedy indziej tylko wydaje mi się, ze je mam i knocę po prostu.
Teraz już niczego się nie boję i złapałam luz, bo postać twoja jest piękna - a to najważniejsze.
Jednak Kota powstaje na nowo. Wersja retro Koty pozostaje?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co Ci natchnienie przyniesie :)
Tak, wersja retro pozostaje, choć raczej możnaby rzec "nowoczesna klasyka", ale nie żadne bajdy o Rusałce Amelce, tylko kobieta z krwi i kości.
UsuńTe firankomgły rzeczywiście fantastyczne :) ciekawa jestem ciągu dalszego - strrrasznie :)))
OdpowiedzUsuńReszta balansuje pomiędzy delikatnością a stanowczością - o!
UsuńKotowy obrazek podglądam i go wyczekuję z zapartym tchem i chyba też się cieszę, że powstaje nowa wersja :-D
OdpowiedzUsuńPodobał mi się szkic żywopłotu, ten zupełnie "najpierwszy", ze szkicowymi liniami.
Bardzo się cieszę, dziękuję, że zaglądasz i za komentarz też. Może wykorzystam tamtą koronkę żywopłotową w innym obrazku?
UsuńWykorzystaj :-D Aż żal o niej zapominać.
Usuń