Połówka księżyca przybita do ciemnego granatu nieba.
Namalowałam niebieski obraz, pusty. Nikogo nie ma, cisza. Wschód słońca, które jeszcze się nie ukazało, tylko horyzont rozjaśniony. Chłodne, rześkie powietrze, stojące, wszystko zamarło.
Pustka jest sugestywna, ale jednak mnie męczy. Czegoś brakuje - czego? Jeszcze nie wiem. I się nie dowiem, gdyż obraz poszedł do nowego domu.
Nie będzie sam - razem z nim pozbyłam się też Żółtaszka
W ostatnich dniach moją pracownię opuściło kilkanaście obrazów.
1. Pali się
2. Dom ze światełkiem
3. Wybuchowa kobieta
4. Apollo
5. Niespokojny pejzaż
6. Aniołek w czerwonych bucikach
7. Wysypisko
8. Wielki błękit
9. Żółtaszek
10. Sosna zachodnia
11. Sosna wschodnia
13. Zamyślenie
15. Kosmiczna miłość
To jeszcze nie koniec.
Zachowuję tylko te, które chcę wystawiać. Trochę zamalowałam.
Znacie zapewne potrzebę oczyszczenia. Nie zajmuję się tym, czego nie ma. Niech cieszy innych, szczególnie, że wybieram tylko te osoby, które lubię, które okazały mi bądź okazują serce.
Czuję się zmęczona.
Obsesyjnie męczy mnie myśl, że nie zdążę pokazać w malarstwie tego, o co mi chodzi. To bardzo trudne.
Pamiętasz, że jeśli nie wiadomo, co namalować, trzeba malować duże? ;)
OdpowiedzUsuńGryx
To chyba to, czego mi brakowało
OdpowiedzUsuń