Mili Czytelnicy.
Otworzyłam wczoraj wystawę, żyję i po raz pierwszy po takiej okazji jestem spokojna i pogodnie usposobiona. Bo musicie wiedzieć, że regułą jest to, że po wernisażu artyści mają moralnego kaca.
Dziwne? Nie, jeśli weźmie się pod uwagę, że wystawa to ukoronowanie zazwyczaj wielomiesięcznego wysiłku twórczego, organizacyjnego, a wernisaż - kumulacja napięcia, bo stres jest chyba zawsze.
A tu - niespodzianka.
Jeszcze we środę rano, przed wieszaniem, w nocnej koszuli dopieszczałam detale, a we czwartek, dwie godziny przed otwarciem odbierałam ceramiczne spiralki - nośniki zapachu pod obrazami. Mojego wykonania i projektu. I mimo wysiłku do ostatniej chwili, byłam wyluzowana jak kaczka.
Przy każdym obrazie inny zapach.
Jardin de Poete Eau d'Italie
White Patchouly Forda
Daisy - Id Menditorossy
Uliczka Uspokojenia - Opus X Amouage
Zjawa - CdG 2
Lew spod Moskwy - Hermann ELdO
Mój Autoportret z łysą głową - Kinsky
Siostra z żołtym nosem - NeyOne
Na wystawie zaprezentowany jest mój zapach - właśnie NeyOne
Goście dopisali, było kilkadziesiąt osób, więc rozumiecie, zwijałam się jak w ukropie. Przywitałam każdego, ale już pożegnać nie byłam w stanie. Tak zawsze jest przy takim oblężeniu.
Wygłosiłam PRZEMÓWIENIE
Perfumoholicy zgadywali, jakie zapachy są przy obrazach
Było wesoło
Dostałam morze kwiatów, Wojtek przygotował catering, jedna pani spadła ze schodów, zobaczyłam kolegę z roku po raz pierwszy po 27 latach oraz postanowiłam schudnąć 4 kilo.
W tych murach kiedyś, do 2016 roku, mieściła się niszowa perfumeria Horn & More. Przyszłam na zamknięcie - i okazało się, że na jej miejscu swoje studio otwiera Viola Śpiechowicz. Ot i cała historyja.
Goście przyszli z obu stron - mojej i Violi.
Dziś i jutro są / będą indywidualne oprowadzania.
Każdemu z obrazów (te duże malowane specjalnie na wystawę) poświęcę osobny odcinek.
Duftart żyje!
Duftart żyje.
Tu boskiRejcz.
OdpowiedzUsuńRany boskieJ jak pięknie! Obrazy, miejsce, detale, zapachy ludzie - zarazasz euforia już przez internet tym bardziej potwornie żałuję że nie moglam tam być. Czad! Wszystko zdaje sie hulać! "Zjawa" o dziwo jest majfejwryt na ten moment. I nie boje się jej. Budzi respekt zarówno postać jak i wykonanie.
Hahaha cóż za literówka powyżej. Te srajfony mnie pokonają któregoś dnia. Ja swoje one swoje.
OdpowiedzUsuńTu Rejcz. Po prostu Rejcz. ;).
Ponownie Rejcz.
OdpowiedzUsuńNo prosze i przy "Zjawie" zapach też bardzo mi bliski. Hmmm...
Rejcz, dziękuję, bardzo, bardzo mi miło. Zjawa znalazła niedawno swój dom.
OdpowiedzUsuń