WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 15 stycznia 2019

Domy mają oczy

Nie tylko, mają też uszy.
Nasiąkają historiami, często skrywanymi w czterech ścianach.
Zdarza się, że wchodzę - nawet nie do mieszkania, tylko na klatkę schodową i jest inaczej niż na zewnątrz, jakoś, nie wiem, osobiście. Tak to ujmę.


Są domy - właściwie nie domy, tylko budynki, gdzie numery mieszkań są trzycyfrowe. Bloki, mrówkowce, termitiery. Ich unikam.


Ale kamienice (wille), do tego z historią, mają swoją opowieść. Oczywiście, należą do materii nieożywionej (nie jestem wariatką - niby każdy wariat tak mówi).


Ślady dawnych wydarzeń, jak np rany po powstańczych kulach. Schody z wgłębieniem od tysięcy stóp i stópek i wybłyszczone dotykiem balustrady poręczy.
W moim mieszkaniu ja jedyna ze wszystkich mieszkańców kamienicy zachowałam okna z 1938 roku. Wyremontowane, są idealne i niczego im nie brakuje.



Interesują mnie również ściany - ślepe ściany z tyłu budynku, z nielicznymi oknami. Odpadające tynki, ukazujące tkankę budynku. Czasem widać, mocno nadszarpnięte zębem czasu, dawne namalowane reklamy, często ledwie widoczne.


 Lubię chodzić po mieście - właśnie chodzić, a nie jechać. Takie tempo pozwala na zatrzymanie się, robienie zdjęć, na wczucie się w nastrój.
"Moja" rzeczywistość, to, jak wspominałam poprzednio, przestrzeń i pustka, cisza. Budynki nie zakłócają jej. Ludzie już tak. Więc nie ma ludzi, tylko ślady po nich.




Domek. "Mój" domek musi być.
Dom, który patrzy. 50 x 70 cm. Akryl na płycie.


W najbliższym wpisie - martwa natura.
Wyzwanie.


7 komentarzy:

  1. Druga żona Wolanda16 stycznia 2019 09:25

    Współczulismy ci bardzo. Cieszymy się, że zmogłaś chorobę.
    Nie akceptujemy twojej wyrachowanej postawy na obecny, trudny czas.
    To jest fatalne.
    Oczywiście, pisz sobie posty, jakie chcesz. Udawaj, że nie masz żadnych poglądów. Udostępniaj wedle siebie. Twoje prawo.
    My jesteśmy rozczarowani.
    Nie tym, co publikujesz, tylko tym, że akurat teraz jesteś taka aktywna.
    Nie stać cię na miczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. Trzeci wpis po długiej przerwie i już porządny, hejterski komentarz, do tego anonim mnogi. Moja aktywność została zauważona, wszystko wraca do normy!

      Usuń
  2. Żono, może zapomniałaś, ale Twoim świętym prawem jest tego nie czytać, jeśli Ci się nie podoba i zajmować się swoim produktywnym życiem. Na pewno wyjdzie Ci na dobre. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Druga żona Wolanda17 stycznia 2019 01:56

    Hejt:
    Obraźliwy lub pełen agresji komentarz zamieszczony w Internecie lub działanie w Internecie przejawiające złość, wrogość, nienawiść wobec kogoś.

    Nie takie intencje nam przyświecały w czasie reakcji na twoją aktywność na FB. Bo ją mieliśmy na myśli. Nie wspomnieliśmy o tym. Nasze uczucia to głównie rozczarowanie i zniesmaczenie.
    Czy nasz wpis jest agresywny, złowrogi, nienawistny, obraźliwy?
    W którym miejscu?

    Natomiast komentarze pod twoim postem charakteryzują się wielkim taktem i kulturą. Nieprawdaż? Takie akceptujesz.
    Słowa i zwroty godne naśladownictwa, czy tak?:
    -barany
    -osrać
    -siano w głowie
    -brak mózgu
    -osioł
    -zaburzona osoba
    -świnia
    -niedojebanie mózgowe
    -psychol
    -debil
    To jest poziom, który akceptujesz? Pewnie tak. Poziom, który z pewnością jest daleki od hejtu. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Druga żona Wolanda17 stycznia 2019 08:48

    Przepraszamy. Ponieśliśmy się emocjom. Niepotrzebnie. Każdy ma prawo zachowywać się w różnych sytuacjach po swojemu. Przepraszamy. Taka reakcja już się nie powtórzy, z naszej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam zatem do komentowania Brulionu.

      Usuń
    2. Druga żona Wolanda18 stycznia 2019 01:04

      Dziękujemy. Nie skorzystamy.
      Odcinamy się od tego miejsca. A przede wszystkim od miejsca, gdzie mile widziane są obrażliwe słowa w kierunku kogoś, kto myśli inaczej.
      Nic tu i tam po nas.

      Usuń