Bo ja teraz w czerni i bieli siedzę.
No ale... zobowiązań należy dotrzymywać, tak więc W KOŃCU pojawił się Konik. Morski.
Gdyby mi się nie udał, to bym go nie pokazała - ale jakby przewrotnie uzyskałam całkiem interesujące efekty.
Konik niby morski, ale trochę międzygalaktyczny.
Nawet mnie wciągnął w kosmiczno - podwodny świat.
Na czas pracy.
I to jego uwodzicielskie wygięcie (pełne światło).
W całości
Zwierzę, i to duże, niedługo się jeszcze pojawi - ale to żywa skamieniałość. Znaczy się dawny obraz. Ten gatunek uważam za wymarły. Poza muchami i karaluchami, które przeżyją wszystko.
A, jeszcze chciałabym zapowiedzieć Wielką Wyprz z okazji tysięcznego odcinka. Będą super okazyjne ceny - chcę się pożegnać z przeszłością i mieć, że tak powiem, czyste pole.
Poza dwoma obrazami, co do których nie życzę sobie, by miał je ktoś inny, pozbędę się z ochotą wszystkiego. Jak się uda, jeszcze w tym tygodniu.
Bo TEN wpis ma numer 999.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz