WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 12 kwietnia 2017

Premiera - Okno w Pracowni

Co się działo wcześniej na tym obrazie, to tylko ja wiem.
Leśny pejzaż. Ciemna postać stojąca tyłem, zatopiona w mroku.

No dobra, tematyka mi bliska, bo tęsknię za Mazurami, malowało się więc... przyjemnie i z serca, ale rezultat mnie nie zadowolił.
Sentymentalnie do bólu. Więc zlikwidowałam, po długim namyśle, bo jednak pejzaż był udany.

Następna zmiana - strasznie mnie kusiło, żeby ta osoba miała twarz.
Wyzwanie.
Podjąć? Nie podjąć?
Stchórzyć? Ja?
Nie.



Muzyka!



Jest twarz.


Głowa ma przyciągać całą uwagę - toteż eliminowałam, eliminowałam, aż doszłam z czerni do prawie bieli.


Prawie. Zostawiłam szarość - fakturową, żywą.


Liczy się wyczucie - kontrasty i współdziałanie, rytm. Światło.


Nawet czerń nie jest nigdy "głucha", choć zawsze matowa. Cienie się przenikają, plamy kłębią - szczególnie na twarzy, która, szczególnie z bliska, robi wrażenie niemal abstrakcji.




Uchwycić ruch, gest. Kobieta nie stoi beznamiętnie - ona maluje. Ten bardzo charakterystyczny gest. To nie smutek, tylko skupienie. Zmrużone oczy, wyciągnięte ramię. Rozświetlony rożek obrazu, nad którym pracuje.


Czy to ja? Tak, w dużej mierze tak. Czuję powinowactwo.



Niedopowiedzenie, celowe nie wykończenie. To nie fotografia.
Widoczne smugi farby z grubego pędzla, ale też i miękkie fragmenty szarości, delikatnie kładzione.


Okno - ledwie zaznaczona futryna. Okno jako obiekt mnie fascynuje, nie tylko teraz, zawsze. Lubię, choćby jadąc autobusem, zaglądać do okien, obserwować ludzi w nim stojących, zastygłych, patrzących w dal, czasem mocno czymś zajętych.

Zajrzyjcie więc w moje okno.


Okno w Pracowni.
Akryl na dykcie.
Format 70 x 50 cm.


To nie jest wspominany wcześniej obraz, którego (prawie) nikt nie widział. Tamten wciąż chowam, jak skarb. Przyjdzie na niego czas.

2 komentarze:

  1. Gdyby nie informacja z bloga malarki:
    " Kobieta nie stoi beznamiętnie - ona maluje. Ten bardzo charakterystyczny gest. To nie smutek, tylko skupienie. Zmrużone oczy, wyciągnięte ramię. Rozświetlony rożek obrazu, nad którym pracuje.",
    to zupełnie inaczej odebrałbym ten obraz. Myślałabym na wiele sposobów. Moją uwagę przykuwają oczy postaci na obrazie. Moja fantazja biegnie wieloma ścieżkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, Aniu. Gdyby ktoś widział tylko moją twarz, gdy maluję, mógłby pomyśleć sobie wiele rzeczy i wyobrazić, co się we mnie dzieje. Niejednoznaczność, niedopowiedzenie, które są w moich obrazach, wymagają wbrew pozorom dyscypliny - wiedzieć, kiedy się zatrzymać, żeby nie przedobrzyć, nie podkreślić. Nie lubię puszczania oka w dowcipach :)

      Usuń