I to są dobre strony malowania obrazów nie na zlecenie - można się nad nimi poznęcać, dosłownie i słownie.
Obraz powstał spontanicznie, tuż przed snem i spowodował, że zasnęłam niemal w euforii.
Ale nastąpił "the day after" i nie było mi do śmiechu.
Zaczęłam poprawiać, wciąż mi coś nie grało.
Typowe - wydaje się, że wystarczy chwila i po sprawie, tyle, że owa chwila przedłużała się do godzin, potem na następny dzień i następny...
...a ja wciąż szukałam idealnego uderzenia pędzla. Bo w tego rodzaju obrazach, gdzie środki są surowe, lakoniczne, jedna plama musi być maksymalnie nasiąknięta prawdą.
Milimetr w tę lub wewtę - i czar pryska.
Czepiłam się najpierw prawego oka, potem ust.
Właściwie NAPRAWDĘ byłam zadowolona tylko z jednego fragmentu
Myślę, że osoby, które się malują (znaczy robią makijaż) bez problemu wyczują, dlaczego - rozmyta kreska, gdzie indziej ostra, przenikanie się szarości ostrych i aksamitnych... no, wiadomo, o co chodzi.
Ucho też kapitalne.
Ale ja traciłam serce do całości - bo wiecie, to duża gęba jest. Format 70 x 50 cm.
Ta wielkość zaczęła mi przeszkadzać, odległości pomiędzy szczegółami.
Doszło do takiego cyrku, że malowałam przed lustrem, żeby odzyskać świeżość spojrzenia.
Doprowadziłam obraz do takiego stanu :
...po czym postanowiłam babę zamalować.
Ulga.
Tymczasem przyszła do mnie w odwiedziny serdeczna przyjaciółka i zakochała się w tej osobie namalowanej. "Przecież to Ty jesteś, Justynko!".
Od słowa do słowa - i wyszła z dyktą pod pachą.
Ufff.
Kurtyna.
Ty ? A w życiu! Najpierw trochę Giertych a potem mieszanka Jamie Lee Curtis z późną Małgorzatą Braunek :P
OdpowiedzUsuńA wiesz, że słyszałam, że Śląska? A nawet Kaczyński?
UsuńW oczach i nasadzie nosa jest coś z Kaczyńskiego, coś ze Śląskiej też jest ale dla mnie to wypisz wymaluj Teresa Budzisz-Krzyżanowska, tylko włosy ma cudze:))))
OdpowiedzUsuńi jeszcze ta odległość nosa od ust... U Teresy jest trochę mniejsza:)))
Usuń