Co prawda mówiłam, że Panterę mam zaplanowaną w najmniejszych szczegółach, ale...podczas wykonywania ich powstały nowe okoliczności - a więc, jak mówił mój Ojciec marynarz - ahoj przygodo.
Alien Essence jako perfumy niewiele ma w sobie naturalności - i wcale do tego nie pretenduje.To samo mój obrazek - ma przypominać bardziej coś znanego, niż przedstawiać. I chociaż i tak nie mogę uznać się za realistkę (!), w przypadku Pantery poczułam się zwolniona... ze wszystkiego.
Oczywiście, w pewnym sensie - bo duftart z definicji ma założenie ilustracyjne. Przede wszystkim zachować charakter perfum, o których opowiada.
Teraz pokażę Państwu zagadkowy fragment :
I mniej zagadkowy (albo...?)
I zapowiadam, że sytuacja wkrótce z jednej strony się wyjaśni - a z drugiej zmieni.
A jeśli wpadnę na coś JESZCZE BARDZIEJ genialnego - nie zawaham się przed całkowitą destrukcją. Piszę na wszelki wypadek, nie żeby przewidywać.
Ale - kolorów jestem pewna.
WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pantera. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pantera. Pokaż wszystkie posty
sobota, 21 grudnia 2013
piątek, 22 czerwca 2012
Z górki
Na szczęście najdłuższy dzień już za nami. Może to niepopularny pogląd, ale dla mnie zachód koło 22giej jest czymś nienormalnym, a przy skłonności do bezsenności świt koło 3 w nocy powoduje gęsią skórkę.
Teraz zaraz noc Świętojańska w wigilię św. Jana. Przypominają mi się studenckie czasy, kiedy na plenerze (w zamku Czocha) uplotłam przepiękny wianek, tylko z traw, miał średnicę ponad metr. Nie wiem, co mnie podkusiło, jakieś dziewczyńskie marzenia, że ktoś się po niego rzuci do wody, ale chętnego nie było. Rzuciłam się więc ja- w pełnym ubraniu.
Żeby uniknąć przeziębienia, już w pokoju, zrzuciłam ciuchy i wywiesiłam za okno. Okazało się, że w nocy, bardzo wietrznej, moje majtki okrążyły zamek i wylądowały na dziedzińcu, a spódnica (co prawda zielona) nigdy się nie znalazła.
Magiczna noc.
Już od dawna myślałam o zmianie wyglądu Brulionu- zainspirowały mnie własne sztalugi, dzięki kilkudziesięciu namalowanych na nich obrazach, w niektórych miejscach pokryły się wieloma warstwami farby- i to właśnie taki ich fragment jest tłem.
Od razu przypomniał mi się ten obraz:
Iskry lecą spod łap - pantera z napędem odrzutowym.
Mam jeszcze dwa obrazy, z którymi trudno mi się było rozstać.
Nie wiem, jaka cena byłaby rekompensatą, ale niestety nie ta, za którą zostały sprzedane.
Konik powstawał tuż przed Świętami Bożego Narodzenia zeszłego roku. Byłam tak zaaferowana malowaniem, że nic a nic się nie udzielałam w przygotowaniach- o, cóż to był za spokojny, cudowny czas, tym bardziej, że prezenty dawno kupiłam.
I trzeci, najbardziej nieodżałowany. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że spóźniający się kupiec nie przyjdzie. Niestety.
Żywopłot namalowałam po wizycie w parku w Oliwie, który Cystersi zaplanowali według osi, która przecinała park i kończyła się aż na morzu. Niestety, wkroczyła cywilizacja z autostradą- ale u mnie jest bezkres.
Ach, jak mi się go dobrze malowało! Powstał w dwa dni, powstał jakby sam z siebie, z moim minimalnym udziałem.
Czy widać oczy na obrazie? Są- dwie pary.
Na szczęście zlecenia techniczne zostały dziś skończone i mogę znowu zabrać się za malowanie.
Szkoda tylko, że jedna knajpa, w której miałam się wieszać, splajtowała, a druga przestała urządzać wystawy, bo "zmienili profil i priorytety".
Ech.
Pachnę (wstyd przyznać) po zakupach w Biedronce, tym razem pachnidełkiem My Treasure- woń taniej, bazarkowej drogerii.
PS. Fejsbuk już mnie nie pyta, o czym myślę. Wie, czy jak?
Teraz zaraz noc Świętojańska w wigilię św. Jana. Przypominają mi się studenckie czasy, kiedy na plenerze (w zamku Czocha) uplotłam przepiękny wianek, tylko z traw, miał średnicę ponad metr. Nie wiem, co mnie podkusiło, jakieś dziewczyńskie marzenia, że ktoś się po niego rzuci do wody, ale chętnego nie było. Rzuciłam się więc ja- w pełnym ubraniu.
Żeby uniknąć przeziębienia, już w pokoju, zrzuciłam ciuchy i wywiesiłam za okno. Okazało się, że w nocy, bardzo wietrznej, moje majtki okrążyły zamek i wylądowały na dziedzińcu, a spódnica (co prawda zielona) nigdy się nie znalazła.
Magiczna noc.
Już od dawna myślałam o zmianie wyglądu Brulionu- zainspirowały mnie własne sztalugi, dzięki kilkudziesięciu namalowanych na nich obrazach, w niektórych miejscach pokryły się wieloma warstwami farby- i to właśnie taki ich fragment jest tłem.
Od razu przypomniał mi się ten obraz:
![]() |
Pantera, akryl na płótnie, rozmiar 120 na 80cm |
Mam jeszcze dwa obrazy, z którymi trudno mi się było rozstać.
Nie wiem, jaka cena byłaby rekompensatą, ale niestety nie ta, za którą zostały sprzedane.
Konik powstawał tuż przed Świętami Bożego Narodzenia zeszłego roku. Byłam tak zaaferowana malowaniem, że nic a nic się nie udzielałam w przygotowaniach- o, cóż to był za spokojny, cudowny czas, tym bardziej, że prezenty dawno kupiłam.
![]() |
Koń Niebieski, akryl na płótnie, rozmiar 120 na 80cm |
I trzeci, najbardziej nieodżałowany. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że spóźniający się kupiec nie przyjdzie. Niestety.
![]() |
Żywopłot, akryl na płótnie, rozmiar 120 na 80cm |
Ach, jak mi się go dobrze malowało! Powstał w dwa dni, powstał jakby sam z siebie, z moim minimalnym udziałem.
Czy widać oczy na obrazie? Są- dwie pary.
Na szczęście zlecenia techniczne zostały dziś skończone i mogę znowu zabrać się za malowanie.
Szkoda tylko, że jedna knajpa, w której miałam się wieszać, splajtowała, a druga przestała urządzać wystawy, bo "zmienili profil i priorytety".
Ech.
Pachnę (wstyd przyznać) po zakupach w Biedronce, tym razem pachnidełkiem My Treasure- woń taniej, bazarkowej drogerii.
PS. Fejsbuk już mnie nie pyta, o czym myślę. Wie, czy jak?
Subskrybuj:
Posty (Atom)