WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 26 listopada 2019

Ciche zwycięstwo

Rok temu, po ponad sześciomiesięcznej chemioterapii i dwóch operacjach, bo jedna okazała się niewystarczająca, czekałam na wyniki histopatologii.
Jak było?
Potwornie. Wielka mobilizacja w czasie intensywnego leczenia i myślenie zadaniowe, wtedy potrzebne, zaczęło być zastępowane lękami i pytaniami - co dalej?


Przypomniały mi się wszystkie kraczące kobiety ze szpitalnej poczekalni, stwierdzenia w rodzaju "jak się już raz miało raka, to zawsze będzie siedział", "co z tego, że czysto po operacji, skoro nie wiadomo, gdzie się rozniósł" i przede wszystkim "to nie jest życie, kiedy tylko czeka się na wyniki i nic się więcej nie liczy", "jestem chora, jak mam tu przyjechać".
Nie wspomnę już o przykładach, kto się kiedy przekręcił i "z naszej grupy, co byłyśmy na sali, tylko ja żyję".


Także ten tego ten.

I mnie strach obleciał. W planie była rehabilitacja z elementami psychoterapii, co wydawało mi się absurdem. Psychoterapia w TYM miejscu? Ale właśnie wtedy zaczęło się moje nowe życie, którego nie zamieniłabym nigdy na to, które było przed chorobą.


Na rehabilitacji poznałam wspaniałe osoby - takie koła ratunkowe, a teraz już przyjaciółki. Jak widzisz kogoś w twojej sytuacji, kto się uśmiecha albo idzie kupić buty, to jest naprawdę coś. Nawet nazwałyśmy się "trójką muszkieterów". Trzymamy się razem i kiedy trzeba dodajemy otuchy. Bo wcale nie zawsze trzeba.
Dowiedziałam się też o Pięciu Zasadach Zdrowego Myślenia, w opozycji do pozytywnego myślenia, które mocno mi zaszkodziło. Serio.

1. Jest oparte na oczywistych faktach (w przeciwieństwie do pozytywnego)
2. Chroni nasze życie i zdrowie
3. Pomaga osiągnąć bliższe i dalsze cele
4. Pomaga uniknąć najbardziej niepożądanych konfliktów z innymi lub je rozwiązać
5. Pomaga nam się czuć tak, jak chcemy się czuć bez nadużywania leków, alkoholu czy innych substancji

Wiecie, ja uważam, że życie powinno być przyjemne, dlatego bardzo, bardzo chciałam się nauczyć, jak mogę czuć się tak, jak chcę się czuć. Kiedy zaczęło mi się udawać, dzięki przesiewaniu każdej myśli budzącej niepokój czy lęk przez to pięciostopniowe sito. Robiłam to regularnie, bo strach towarzyszył mi wciąż... ale po odsianiu nic z tego nie zostawało. To nic, że za kwadrans znowu lęk przychodził, bo już wiedziałam, że można dać sobie z nim radę, tylko trzeba powtarzać, ćwiczyć. Ćwiczyć, i jeszcze raz ćwiczyć. Można przeklinać. Bardzo dobrze mi robiło powiedzieć lękowi "spierdalaj".

I w ten sposób, dzięki temu również, że Centrum Onkologii podzieliłam na strefy, a z przyjaciółkami nazywałyśmy je kpiąco Centrum Towarzyskie lub Centrum Zaskoczeń, zaczęły się zmiany.


Ruszyło malowanie.
Pierwsza wystawa, druga w Aptece Sztuki, Triennale w Toruniu, premiera perfum Jakuba Pietrynki w perfumerii Dragonfly


premiera moich duftartów, wreszcie ostatnio event o duftarcie i warsztaty z jednym z 4 profesjonalnych "nosów" w Polsce.



Nikogo nie uczy się, jak chorować, a to też jest sztuka. Rak to nie choroba dla słabeuszy.
Można nauczyć się żyć normalnie.
Można żyć lepiej, niż wcześniej.


Nie dajcie się zastraszyć.
Że komuś się nie udało, to jego prawda. Nasza może być inna. Nie słuchajcie narzekaczy i jęczołów.
(poniżej moje koleżanki)


Idę kończyć obraz. Z Chopinem.
Poważna sprawa.
Ale nie bardzo.

6 komentarzy:

  1. Jesteś cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nieustająco przesyłam ciepłe myśli do Ciebie :)) Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Justynko,
    czytam Twój wpis kolejny raz aby zapamiętać z niego jak najwięcej :) Ściskam Cię mocno,
    Renia Sz

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostawie otwarty wpis i będe czytac ,czytać czytać.....

    OdpowiedzUsuń