WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 2 listopada 2019

Wszystko, co lubię w obrazie - duftart do Blamage Nasomatto

Dawno temu mój mąż, kiedy grał w Teatrze Muzycznym w Gdyni, uczestniczył jako asystent w przesłuchaniach egzaminacyjnych. Jeden z kandydatów wyrecytował wiersz, zaśpiewał piosenkę, zatańczył - a na koniec, ku zdumieniu wszystkich, zaczął stepować.
"Czemu pan stepował?" padło pytanie
"Bo umiem"


Na TYM obrazie jest więc prawie wszystko, co chciałam pokazać, marzyłam o połączeniu różnych "światów" - przestrzeni i pustki czyli bezludzia, ale też sylwetki.
Jak namalować człowieka, żeby był doskonale nieobecny i nie zakłócał pustki?


Ten człowiek nie może żyć!
Może być pomnikiem.
Figurką



Manekinem.
Kształtem z dymu / chmur
Odbiciem w lustrze (czy tafli wody czy czegoś)




Trupem być nie może - trup to też obecność
Lalką, marionetką


albo... wizerunkiem człowieka - i oto geneza PiPu czyli Picture in Picture. Nawiasem mówiąc, nie ja to wymyśliłam, określenie używane w odniesieni do obrazu w TV.


Najważniejszy jest nastrój. Jeśli go nie ma, takiego obrazu nie cenię. Nastrój to światło. Większość obrazów na świecie nie ma nastroju, w taki sposób, w jaki ja to rozumiem. To oznacza, że nie chciałabym mieć ich na ścianie. Są mi zwyczajnie obojętne. Nie bierze mnie doskonały warsztat, bo dla mnie to narzędzie. Ani publicystyka - zajmowanie stanowiska, komentarz czasów współczesnych.
Poprawność nakazuje, by zaznaczyć, że to moja osobista opinia.

Chorągiewka : jest.
Domek : jest
Pusty horyzont : jest
I w ogóle czego tam, panie, nie ma.

 
plus cała faktura

Chcę Was zaprosić do swojego świata i liczę na to, że trafi swój na swego.
Inspirował mnie Blamage Nasomatto. Drzewny i industrialny zarazem, chemiczny i  jednocześnie miły, choć przechodzi fazy dziwnie sterylno - techniczne, żeby wreszcie zostać przytulasem.


Blamage - Blamaż, "Kompromitacja". Kolejna prowokacja Alessandro Gualtieri - nosa firmy Nassomato.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz