*Biegniesz, spieszysz się. To nie jest zwyczajny trening, masz
ciągłe poczucie zagrożenia. Nie widzisz go - a jednak w powietrzu wisi
ciężki, słodkawy zapach, nienaturalny, toksyczny. Powiew gorącego
powietrza uświadamia, że dzieje się coś złego. Zwiększasz prędkość,
czujesz zmęczenie, ale ze zdziwieniem zauważasz, że zaczyna ci się to
podobać.
Podwyższone tętno, szybki oddech, wysiłek,
kojarzy się niemal z seksualną ekscytacją. Słodycz, którą wyczuwasz
coraz mocniej, ma w sobie coś narkotycznego. Wchodzisz w nią, zatracając
się. Na wilgotnej, słonawej od potu skórze osiada mgiełka, piekąca jak
smagnięcie pokrzywy. Kontury roztapiają się, wreszcie w nieznośnym
gorącu zostaje tylko cień.*To jest obraz bardzo szczególny. Nad tłem pracowałam dwa dni - kładąc kilkanaście warstw farby, w tym i pomarańczowy i fuksję, żeby kolor stał się wielowymiarowy. Pomalowałam sobie w zapamiętaniu zegarek. Nie ścieram tej czerwieni, na pamiątkę.
Potem namalowałam postać. Nie podobała mi się - wytarłam. I tak ze cztery razy, mając poczucie porażki. Z pracowni przeszłam do kuchennego zlewu. Bez kanalizacji ani rusz. Ani Rush!
I wtem, na mokrym tle, ukazała się ta oto postać. Skok w czerwoną otchłań - podsumował pan Jakub z Apteki Sztuki.
Cieszę się, że zwiedzający widzieli go i wąchali jako pierwszy.
Teraz obraz wisi u mnie w pokoju. To duże wyróżnienie, bo kiedy widzę swoje prace, korci mnie, żeby coś dodać czy usunąć. Ale nie w przypadku Rush.
Albo...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz