WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 22 września 2017

Kind of Blue - premiera

Więc... kolor.
Na przekór temu, co za oknem. Zaczęło mnie ciągnąć do barw, kiedy robiłam porządki w pudłach i wysunęłam spod łóżka skrzynkę z różnokolorowymi tubkami farb.
Tym razem - błękit, fiolety.
Ale zabawa.


Kind of Blue to genialna płyta Milesa. Bardzo proszę włączyć albo nie czytać.


Dawno, dawno temu, jeszcze na studiach, trafiłam na spotkanie - imprezę, na której ktoś puszczał jazz. Z magnetofonu. W starożytnych, jak mówi Gustaw, czasach.
T. sam był muzykiem, fantastycznie grał na gitarze, wirtuozersko. Rozwichrzone włosy blond, ciemne, smutne oczy (brzmi strasznie, ale tak było). Zaczęliśmy tańczyć przed północą, właśnie do Kind of Blue. Muzyka zapętlona, świat przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Skończyliśmy przed szóstą rano, nic nie mówiliśmy do siebie, a jednak mieliśmy pewność, że rozumiemy siebie na wskroś. Że jesteśmy sobie tak bliscy, jakbyśmy słyszeli wzajemnie swoje myśli.


Potem okazało się, że nasza znajomość to pomyłka. Żadne z nas nie było takie, jak wymyśliło, wymarzyło sobie drugie (naprawdę, tak było).
Marzenia.
Wszystko przed nami.
Spokój błękitu, a jednak wewnętrzne napięcie.



Rozstaliśmy się z hukiem, wcześniej męcząc się ze sobą. Tak.
Ale teraz, po tylu latach, pamiętam dobrze, bardzo dobrze, tylko tamtą letnią noc, przetańczoną do Kind of Blue, kiedy uważaliśmy, że wszystko może się zdarzyć (już mówiłam, że brzmi strasznie, ale tak było).


Marzenia.
Wszystko przede mną. Ciągle się tak czuję. Zresztą w życiu się to potwierdza.


Kind of Blue.
60 x 43 cm
akryl na płycie
status : jeszcze niewiadomy, czekam na odpowiedz *.



*wzięty do galerii, nowa sprawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz