WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 21 września 2017

Aura - duftart. Wpis zapachowy.

W zasadzie... stoję na początku drogi.
Najwyższy czas być mądrzejszym. Pozbyć się zbędnych ciężarów.
Nie pytać się, czy jestem przygotowana, czy nie, bo i tak się do końca nie przewidzi, na co.

Zanim pokażę, co mam na myśli, pora na trzy obrazy SPRZED decyzji.

Dziś pierwszy - zielony.


 To chwilowy powrót duftartu, czyli ilustracji zapachów.

Jeśli jeszcze ktoś nie wie, to przypomnę, że jestem perfumoholiczką. A to między innymi oznacza ciekawość, by poznawać nowe zapachy, testować je, nosić. Nowe dla siebie, choć czasem starej daty.
Całe nasze zapachowe towarzystwo - grupy na fb i gdzie indziej, łaknie nowości, więc kiedy dowiedzieliśmy się, że Mugler (ten od Angela i Aliena), wypuszcza nowy zapach - Aurę, nie mogliśmy się doczekać, by ją poznać.


Aura jest zielona. Chemiczna. Niepokojąca.
Plastikowa - celofanowa.
Słodka, ale nie wprost. Momentami cierpka, ale w sumie waniliowo - duszna. Dziwnie cielesna.


Mimo wielu zalet, zapach nie spełnił moich oczekiwań, niemniej jednak pozostał w pamięci jako zachwyt, co prawda krótkotrwały, ale bardzo rozjaśniający ciąg niewesołych dni.

Mugler jest szaleńcem. Tak, gość odleciał dawno temu.
Niezliczona ilość operacji plastycznych, przemiana z młodzieńca o wiotkiej sylwetce w pakera o rysach twarzy, które mogą przestraszyć.
A jednak, ten popieprzony Mugler firmuje swoim nazwiskiem zapachy, które stają się przebojami, zachowując absolutnie unikalny charakter. Potem, rzecz jasna, znajdują mnóstwo naśladowców, ale ci produkują tylko angelo lub alienopodobne twory, gdzież im do oryginału. Womanity, najbardziej, moim zdaniem, niezwykły zapach Muglera, niestety już wycofywany, zaostrzył mi apetyt na Aurę..

W sumie... ten obraz to bardziej chciejstwo, jak miałaby pachnieć Aura.

Jest ciemna strona



...jest i tajemnica. Na pierwszy rzut... oka nic nie widać.


...i nareszcie całość.


Format 50 x 70 cm.
Akryl na płycie.
Status : w najbliższym czasie się wyjaśni.

*może nie wiecie, ale do każdej sesji malarskiej dobieram sobie zapach. Te relaksacyjne zostawiam na PO pracy. Prawie ich nie mam. Lubię tę ciągłą mobilizację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz