WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 12 lipca 2017

Burza! PREMIERA

Burzę zaczęłam na wyjezdzie wakacyjnym i nawet myślałam sobie, że szkoda, że kiedy będę ją kończyć, pogoda ustali się - błękit nieba, te sprawy.
Ale (przepraszam wszystkich wczasowiczów, szczególnie tych pod namiotami) - ku mojej radości każdego dnia grzmi i leje, pędzą brudne chmury, wieje wiatr, który nie daje niestety ulgi w duchocie.
Kto zapomniał parasola - ten w biedzie.


Muzyka!


Co do burzy, zawsze powoduje u mnie wewnętrzne poruszenie.
Ożywia i ładuje.
Dzwięk grzmotu (jak zresztą  też głośnych maszyny - lokomotywy, startującego samolotu) sprawia, że dostaję euforycznego kopa - wypełnia mnie niczym nieuzasadniona radość. Jeśli nie podskakuję i się nie śmieję, to żeby nie robić z siebie widowiska przy innych (trochę panuję nad emocjami).

Błyskawice! Ulewa! Wiatr!

Oczywiście wszystko pod warunkiem, że jestem w bezpiecznym miejscu. Bo jeśli nie...




Tak w ogóle na początku był sam pejzaż.


Zależało mi w tym wypadku na silnej ekspresji, więc (ponieważ akurat lało) wzięłam się za szkice. Czułam, że wprowadzenie "czynnika ludzkiego" całkowicie zmieni działanie obrazu.
Tyle tylko, że postać musiała być dynamiczna, uchwycenie odpowiedniej chwili to klucz do sukcesu.

Żeby szkic ołókiem pokryć farbą i po prostu namalować, nosiłam się bardzo długo. Wiedzialam, że Burza dobrze się zapowiada - ale czy dość dobrze? Czy stanie się tak, że spojrzę i wykrzyknę "To jest to!" czy może mały w końcu obrazek będę wycierać zmywakiem, zmieniać w nieskończoność i wreszcie całkiem zamaluję?
Zawsze biorę pod uwagę tę drugą ewentualność.

ALE... nie tym razem.
Szkic, w którym najważniejsze dla burzowego bohatera (bohaterki?) było umieszczenie głowy i ramiona, mówiące o obawie przed burzą, chęci schowania się przed nią, zmieniał się, kiedy przesuwałam linie ołówka nawet nie o milimetry, ale jeszcze mniej.
Mokra robota (czyli moja nazwa na użycie farby), zakończyła się przy wtórze błyskawic za oknem.
I jest.


Teraz patrzę na niego / nią, chowa się w mroku



Chciałam wyjść z psem, ale jak raz zaczęło padać.
Po dziwnej wiośnie nastało dziwne lato.

*Burza
akryl na płycie
25 x 35 cm.
I jest na sprzedaż, yeah!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz