Pani Adriana Kos pisze tak :
"Drodzy koleżanki i koledzy dzielący perfumiarską pasję. Chciałabym przywitać się i opowiedzieć o tym jak postanowiłam pójść za głosem serca, zająć się tym, co kocham i zrealizować marzenie o własnej niszowej perfumerii. Na rynku jest już kilka świetnych perfumerii, w których sama też jestem klientem. Istnieje jednak niezliczona ilość pięknych kompozycji, które jak dotąd nie zmieściły się na ich półkach. Wizytując zagraniczne niszowe perfumerie wielokrotnie napotykałam olfaktoryczne działa sztuki. Gdy w połowie zeszłego roku zdałam sobie sprawę z tego, że ponad połowa mojej cudownej kolekcji jest niedostępna u nas w kraju postanowiłam to zmienić … Mimo ogromnej motywacji, którą daje pasja nie było łatwo dojść do tego punktu, w którym otwarcie jest tuż, tuż. Na szczęście w projekt włączył się mój mąż – żartujemy sobie, że ja jestem sercem tego projektu a on … od załatwienia wszystkiego do czego nie mam głowy .😅 Do tej pory aż ciarki mnie biorą jak w głowie zadźwięczy mi jeden z wielu biurokratyczno-formalnych skrótów jak KRS, NIP, REGON, BHP, PPOŻ, BDO, WNT, ZUS, CIT, EXW, RODO, VAT, polityki, regulaminy, procedury, paragrafy, umowy!! „Boże” – krzyknęłam w pewnym momencie – „przecież ja chcę tylko otworzyć perfumerię i robić to co kocham!!” Gdy widziałam już światełko w tunelu tej całej trudnej drogi i planowałam datę otwarcia, spadła na nas wszystkich ta nieszczęsna światowa wirusowa pandemia "*
Na szczęście perfumeria jest już otwarta HOUSE OF MERLO i można to tylko wytłumaczyć instynktem, jakimś pozarozumowym atawizmem, że weszłam w kosowe progi jako pierwsza klientka. A ponieważ zobaczyłam znane mi perfumy JMP Artisan, do których malowałam obrazy - Mossy Soil i Forest, po okrzyku "Pani Justyna!", nawiązała się miła konwersacja.
Jak zwykle w nowym miejscu, mam ambicję wszystko poznać (czyt. przetestować).
Nie będę tu wymieniać wszystkich marek, lecz wspomnę o zapachach, które szczególnie mnie zaabsorbowały.
Francesca Bianchi - zapachy esencjonalne jak super ekstrakty, często z animalnymi składnikami i pierwszorzędną projekcją. Taki jest mój faworyt, który wyłonił się po dwóch dniach obcowania z zawartością próbek - a mianowicie Lover's Tale. Od zwierza w perfumach zawsze mnie odrzucało, ale tutaj dzieje się coś niesamowitego, jeśli chodzi o tzw pracę na skórze. Skóra - to ona jest dominantą tego zapachu, który ujmuje szlachetnością składników i oczywiście, jak każdy zapach z charakterem, wywołuje sprzeciw mojego męża.
AEOM (All Eyes On Me) to perfumy, o ktorych moja znajoma mawia "podstawowe", mając na myli ich uniwersalność. Mistrzostwo polega na tym, żeby, choć pasują na wiele okazji, nie były nudne. AEOM nie jest, uwodzicielski i kobiecy.
Phyllis - Punks in Paradise, och. Mocny i wyrazisty zapach, powiedziałabym, że agresywny, indywidualista. Reszta, poza jednym, delikatniejszym od reszty
Ten gagatek powyżej też niczego sobie - upajający jakby likier wiśniowy.
Merchant of Venice - we flakonach ze szkła z Murano. Ponieważ mam w sobie tęsknotę do super słodyczy, takiej z waty cukrowej, ten wywołał pełne zachwytu "OOOO!!!"
Berdoues - nie są z mojej ulubionej kategorii "czystych" perfum, przejrzystych, ale Assam of India to genialna herbata. Flakoniki <3
Imaginary Authors - marka znana już z Krakowa, tu moim faworytem jest Slow Eksplosion, który na mnie jest jabłkową paczulą, choć w składzie jej nie ma. Jest też świetny Yesterday Haze, przemiły i bardzo nastrojowa tonka figowo - śmietankowo - orzechowa.
Gritti - tu mnie ujął mandarynkowy z tych turkusowych i biały - kremowo piżmowe Macrame
Są też przejrzyste Acqua Alpes, gdzie perełką jest ten fioletowy - różany dedykowany Sissi.
Nie wymieniłam wszystkiego, popatrzycie na miejscu lub na stronie - HOUSE OF MERLO
Myślę, że wkraczamy powoli w normalność, takie miejsca dodają życiu urody.
Można kupować próbki i rozkoszować się w domu łakomymi zapachowymi kąskami, co zaraz nastąpi. Chyba pójdę spać w Anielskim Pyle (Angel's Dust) pani Bianchi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz