WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mecz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mecz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 czerwca 2012

Smutny mecz


Ale wpis nie będzie smutny.
Dziś ostatni dzień jesteśmy w domu niewidomego Sławka. Zaplanowaliśmy oczywiście oglądać mecz.

Tym razem zmieniłam organizację, bo poprzednio było tak, że obraz z telewizora, a Sławek i wobec tego ja również, słuchaliśmy komentarza z radia internetowego. Komentator- Tomasz Zimoch- bez przerwy nadawał, aż czasem chrypł, kipiąc entuzjazmem i budząc zdumienie poetyckim językiem ("matowe oczy Tytonia rozwarły się w ciszy, takiej ciszy, że słychać szelest skrzydeł motyla, motyla z pobliskiej Saskiej Kępy, gdzie w kawiarni siadywała Agnieszka Osiecka, tymczasem kulki oczu naszego bramkarza już błyszczą, już jest gotowy, jakby chciał powiedzieć- wiem, pani Agnieszko, że i pani za nas trzymałaby kciuki").
Tak więc ja patrzyłam na ekran- i co widzę- Rosjanin strzela naszym gola, a Zimoch nic. Że na piłce się nie znam, to pomyślałam, że mnie wzrok zawiódł, ale polska publika i piłkarze- załamani.
"Sławek, nie wiem, co się dzieje? Myślałam, że był gol?"
W tym momencie Zimoch jęknął, że przegrywamy.
"Justynko, bo Ci nie powiedziałem, że internet ma opóźnienie pół minuty"
Nosz kurczę.
Wobec tego postanowiliśmy, że Zimoch będzie cicho i puścimy również dźwięk z TV.
Zbyt ważny mecz.
Zrobiłam zaopatrzenie w Biedronce- paluszki Złota Rybka i napój gazowany biały o smaku oranżady. I biedronkową białą czekoladę 200 gramów nadziewaną fałszywymi M&Msami.
Nabyłam też białe i różowe perfumy.
Dobra, oglądamy.
Daliśmy na początek Zimocha, bo przy nim można boki zrywać
Ale tak patrzę, a na stadionie dużo ludzi pomalowanych na biało-niebiesko, a na górze ekranu napis "GRE-RUS 0-0". I nazwiska zawodników kończą się na "-pulos".
"Sławek, jaki my mecz oglądamy?"
"No jak jaki- Polska Czechy"
"A napisali ze Grecy z Ruskimi, i że na żywo. Może nie sobota dzisiaj?"
"A jaki to program?"
"Drugi"
"To przełącz na jedynkę, przecież to jest turniej i jednocześnie grają dwa mecze"
A ja się przez 5 minut nie zorientowałam, ze komentarz jest nie do tego meczu. Myślałam, że to przez opóźnienie.
W końcu było już, jak trzeba, tylko nasi bramek nie strzelali.
Na wszelki wypadek poleciałam w przerwie do komputera, żeby sprawdzić, jaki święty jest patronem sportowców. Święty Hubert, któremu ukazał się podczas polowania biały jeleń z krzyżem między rogami.
No i nie pomógł, niestety.
Mecz się skończył, nasz bramkarz Tytoń płacze, przykra sprawa. Ale wystarczy przełączyć na Dwójkę, a tam płaczą Rosjanie, komentatorzy się cieszą, Grecy skaczą i ogólnie jest w dechę.

Chyba nie muszę pisać, czym pachnę?
Różowym.
Pora spać- jutro wyjazd.