...a kamienie drała, drała"
Malowałam i powtarzałam w myślach ten wierszyk, którego autorem jest Soter Rozmiar Rozbicki (1823 - 1876).
Człowiek ten, swego czasu niezwykle popularny u "jarmarcznej" publiczności, zyskał pośmiertnie niechlubną popularność dzięki Julianowi Tuwimowi, który zbierał latami materiały o Soterze i wreszcie wydał książkę o nim, nazywając go Królem Grafomanów.
Jak to faktycznie było, nie wiem, z tą grafomanią. Rozbicki herbu Rozmiar sam nazywał siebie Pacjentem Filozofii (jako, że na doktora czuł się za słaby). Postać barwna, dorobił się własnej kawiarni w Warszawie, tam występował, niestety został bankrutem - "imał się różnych zajęć. Założył kantor stręczeń ludzi roboczych, mamek i panien do wszystkiego. Jeździł z drukowanymi własnym kosztem książkami po miastach i miasteczkach i na targach i jarmarkach recytował swoje utwory zachęcając do kupowania książek."
Zajmował się poezją absurdu i czystego nonsensu, jako pionier. Nie mógł mieć łatwo. Tak to u pionierów bywa.
Wiersz miłosny Sotera Rozmiara Rozbickiego pod tytułem
Kochalisie i koza
Nie było w świecie
Dwóch gołąbków przecie,
Żebysie
Kochalisie,
Jak mysie.
Lecz ojciec o zgrozo!
Zagroził nam kozą;
Lecz ja byłbym cymbał
Żebym się bymbał.
Z tego morał się wywodzi,