Czas na obraz, który pokazuję z omówieniem pierwszy raz - Zjawa.
Nie chcę mówić nic o tym obrazie, wg mnie to niepotrzebne, a nawet mogłoby zaszkodzić wieloznaczności Zjawy.
Ale coś Wam opowiem...
...z cyklu "nie czytać o zmierzchu"
Cyprian Kamil Norwid, który również był niezwykle utalentowanym rysownikiem, miał nauczyciela.
Jan Klemens Minasowicz (1797 - 1854), ceniony malarz, antykwariusz i grafik. Prowadził pracownię, w której tworzył i udzielał lekcji - m.in. właśnie Norwidowi.
Niektórzy uważali Minasowicza za obłąkanego. Kolekcjonował stare bułki z piekarni i klepsydry z murów, ale to jeszcze nic. Zakochał się platonicznie (podobno podczas mszy w kościele Świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu). Platonicznie, bo wybranka była mężatką. Umarła niestety, i wtedy Jan Klemens skorzystał z okazji, o ile można tak to ująć - wykradł z grobu głowę ukochanej. Z pomocą studentów medycyny zabalsamował ją i trzymał u siebie w mieszkaniu. Lubił, żeby chociaż część wybranki zawsze mu towarzyszyła, więc zabierał głowę na wszystkie wyjazdy, np do Paryża. Jak? Tego nie wiemy. Podobno znajdowała się w słoju.
Minasowicza znaleziono martwego, w dłoni zaciskał receptę, której nie wykupił, bo uważał leki za zbyt drogie. Ale w mieszkaniu miał ukrytą bardzo pokaźną sumę pieniędzy...
Wracając do mojej Zjawy - pokazuję ją z zapachem Ad_rett Nomenclature. Przestrzennym, enigmatycznym, mglistym.
To obraz z zeszłego, bardzo trudnego dla mnie roku. Pojedynczy na razie malarski eksperyment, ale z pewnością doczeka się kontynuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz