WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 2 sierpnia 2013

Spóźniony Krytyczny Czwartek - Część 1/2 - MSN Najwyższy Poziom

Ponieważ materiału zebrałam bardzo dużo, postanowiłam podzielić relację na dwie części.
Niektóre eksponaty podziałały na mnie szkodliwie - o nich jutro, natomiast teraz (żeby się rozpędzić) napiszę o obiektach mi obojętnych. W tym o Sasnalu.

Na piętrze MSN można zauważyć, po zewnętrznej stronie, baner, wydrukowany na płótnie.
Napis "Jaka sztuka dziś, taka Polska jutro".



To "prowokacyjne" stwierdzenie bardzo słabnie w zderzeniu z nieudolnością wykonania. O niestaranności nie wspominam, bo może być zamierzona, natomiast szanowny artysta powinien nadrobić zajęcia z liternictwa. Zanim weźmie się za wyprodukowanie napisu.

Po wejściu na piętro usłyszałam coś niepokojącego, nie potrafiłam tych dźwięków określić..
Okazało się, że sprawę wyjaśniło zbliżenie się do kabinki wielkości windy towarowej, ciemnej w środku jak w d... u murzyna.


Ludzie zaciekawieni zaglądali do środka, ja też. Dźwięki można było porównać do czegoś pomiędzy głośnym przewracaniem kart w księdze a trzaskiem spoliczkowania. Tytuł "Słyszę rzeczy, których nie widać" wyjaśnił wszystko. W sumie spodobało mi się.

Niedaleko stoi rzeźba "Burłacy", zrobiona jakby z gumy balonowej (kiedyś to były Donaldy!) - alegoria trudu, z jakim tworzone jest MSN i przeniesienie go do właściwej siedziby. Postaci mają twarz ludzi pracujących w Muzeum.



Przypomniało mi się stwierdzenie naszego profesora - "Nauczanie was jest jak przesuwanie ciężkiej szafy".

A propos szafy - wiele trudu twórca włożył z transformację mebla - nazwa pracy 'Regał".
Wiem, jak wyglądał przedtem (popularny model) i dobrze mu to zrobiło.
Wygląda naprawdę interesująco. Proponuję tytuł - Bóbr Psychopata.



Niedaleko stoi (?) dzieło, wyglądające żywcem jak z  parodii sztuki nowoczesnej.


Pamiętam, że na plenerach twórczych, jeśli trafił się ktoś od tego rodzaju instalacji, zawsze nas śmieszył i prowokował do drwin. Zdarzało się, że drwił razem z nami.

Tymczasem INSTALACJA, czytamy w opisie "...oddaje surrealistycznego ducha wczesnej twórczości Bunuela. Odsyła nas do pojęcia "sztuki globalnej"- czyli sztuki pochodzącej z wielu lokalnych tradycji nowoczesności (!) - zastępującego dotychczasową wizję uniwersalnej sztuki współczesnej, będącej często narzędziem kulturowej kolonizacji".
Chyba ktoś z Zachęty dostał pracę w MSN.

Bez żalu zostawiłam za sobą "enigmatyczną konstelację obiektów" i rzuciłam okiem na zegar.


W rzeczywistości była za 5 szósta, o ile to ma jakieś znaczenie.
Jakże bliski mi ten obiekt!
Już byłam na studiach i chciałam w prezencie dla Taty zrobić zegar z cyferblatem mojej produkcji.
Nie udało mi się - ilość godzin się nie zgadzała. Zresztą podobnie wyłożyłam się z kalendarzem - stosunkowo niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że lipiec i sierpień mają po 31 dni. U mnie zawsze Sylwester niespodziewanie następował 30go.

Pamiętam też, jak czekałam na przyjęcie do szpitala z podejrzeniem udaru niedokrwiennego.
A był to Instytut Psychiatrii i Neurologii, czyli popularne wariatkowo.
Nad panią w rejestracji wisiał duży zegar - chodzący do tyłu. Specjalnie. Reklamówka firmy farmaceutycznej. Zresztą kalendarz, widoczny przez okienko, pokazywał nieaktualną datę - krótko mówiąc, szpital przyjazny pacjentowi, który w chorobie psychicznej poczuje się swojsko.

W jednej z salek niejaki W. prezentował swój autoportret.


Obok - "rzeźba" z klisz. Bez opisu.


Z tyłu praca pt. List.
Przeszłam obok niej obojętnie - no co, zdjęcie, jak zdjęcie.


Tyle tylko, że - to nie było zdjęcie. Tylko gobelin (!).
Autorka - Goshka Macuga. Świetna sprawa.


Były tam jeszcze 3 salki z filmami, z dźwiękiem, ale każdy trwał po 30 - 40 minut. Utrzymane częściowo w stylistyce lat 70tych, rzeczywistości NRD. Wg mnie filmy powinny być uruchamiane przez zwiedzających i koniecznie wyświetlane, ile do końca.
Wówczas możnaby sobie zaplanować oglądanie, a tak, choć w salce nie było nikogo, projekcja trwała - nie wiadomo, od kiedy. O co chodzi - też nie wiadomo.


Na koniec napiszę o Sasnalu.
Raczej - o widzianych przeze mnie obrazach.
Powiem Wam, że ani mnie one grzeją, ani ziębią.
Owszem, są malowane "śmiało" i nie mogę napisać, żeby były złe - ale po prostu nie działają na mnie.




Nie przemawiają do mnie różne "mechaniczne" (nie wynikłe z obserwacji) sposoby (obwiedzenie ciemną linią) - ogólnie te dzieła są dla mnie obce. Ktoś powiedział, że Sasnal maluje tak, jakby umiał, ale mu się nie chciało.


Ogólnie spodziewałabym się, że zobaczę coś, co zaprze mi dech - w końcu S. jest chyba teraz malarzem, uważanym za największego z polskich.
Mogę to jedynie skwitować wzruszeniem...ramion.


Natomiast muszę przyznać, że z tych prac emanuje...ja wiem? Pewność siebie.


Z malarzy współczesnych, których obraz robią na mnie wrażenie i po prostu mnie poruszają - na pierwszym miejscu jest Antoni Fałat.
Ze starszych - Nowosielski.
I mój mistrz - Rafał Malczewski.
Ale ich w MSN nie znalazłam.

40 komentarzy:

  1. Napiszę krótko, w punktach, bo się śpieszę z pracy do pracy.
    1. Jeśli Polska taka będzie jutro jak sztuka dziś to naprawdę czas myśleć o emigracji.
    2. Uwielbiam Twoje komentarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło.
      Jeśli założymy, że twierdzenie owo ma jakieś podstawy, to pokładam nadzieję w tym, że - a nabieram coraz większej pewności - MUSI istnieć jakiś drugi obieg, do którego dotrę prędzej czy później.
      Może dopiero się tworzy.
      Coś pomiędzy prezentowaną "sztuką" "nowoczesną" a rynkiem pamiątkarskim.

      Usuń
    2. Nie udawaj infantylnej i nie kokietuj. Doskonale wiesz, że drugi obieg istnieje. Nie ma go w miejscach, o których do tej pory pisałaś. Dlaczego nie ma? - Racz inna, ważna, warta rozważenia.
      Ale drugi obieg jest i ma się całkiem nieźle, tak mniemam.
      To też informacja dla Rybek ad.1

      Usuń
    3. Rzecz nie racz.- poprawka.

      Usuń
    4. No widzisz, choć Ci się wydaje to oczywiste, nie wiem, gdzie ten drugi obieg można spotkać. Nie w galeriach, w których byłam. Nie w Wenecji.
      A słowa o infantyliźmie i kokietowaniu były dla mnie po prostu niemiłe.

      Usuń
    5. Jesteś bardzo dosłowna. Cały czas staram się mieć to na uwadze. Teraz się zapomniałem. Przepraszam. Dodam, że pisałem to z przymrużeniem oka. Podobnie było z kanałami.:)

      Usuń
    6. A spotkać można w różnych galeriach w różnych miastach. W miejscach nie będących galeriami, a z miejscem na wystawy dla artystów, na okazjonalnych wystawach z okazji jarmarków, festynów, imprez okolicznościowych. Ba, w internecie. Może nie od razu do Zachęty i do Muzeum Sztuki Współczesnej?
      Przypomnę, że Muzeum Narodowe jest nie tylko w Warszawie, filie posiada gdzie indziej. Tam też są sale, gdzie prezentowane są prace nie tylko dawnych artystów, ale i tych, którym zdrowie jeszcze dopisuje.

      Usuń
    7. Tak, to jest cecha, która przysparza mi wiele kłopotów. Np bardzo łatwo można mnie nabrać. A może...nie miej tego na uwadze? W końcu czas popracować nad sobą (siebie mam na myśli).
      A jeśli coś wiesz nt drugiego obiegu - poproszę o wiadomości.

      Usuń
    8. Moja poprzednia reakcja była spóźniona.
      Dziękuję za podpowiedź - nie zmienia to faktu, ze od CSW, Zachęty itp oczekuję różnorodności.

      Usuń
  2. Na początek moje myśli pobiegły w kierunku definicji sztuki współczesnej.
    Sztuka współczesna te co innego niż sztuka dekoracyjna. Oparta jest w zasadzie na epistemologii. Środki wyrazu też są inne niż tradycyjne. Nie szukajmy tu z uporem ładnych rzeźb, malarstwa, architektury. Dla sztuki współczesnej jest miejsce na wystawach wyżej wspomnianej.

    Natomiast sztuka nowoczesna? Ta ma być przedstawiana w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tu mam, jako typowy przedstawiciel durnowatego tłumu, problem.
    Muzeum powstało niedawno. Wiemy, że na skutek (miedzy innymi) wejścia do UE.
    W założeniach powołania go do życia nie ma li tylko prezentowania sztuki współczesnej. Dlatego zgadzam się z Tobą, że wspomniani przez Ciebie
    artyści odnaleźli by się tu doskonale.
    Dlaczego tak nie jest? Ja nie wiem. Może rzecz w kumoterstwie, może w finansach (muzeum kupuje), może w braku obiektywizmu, może w braku zainteresowania poszczególnych artystów. Jednym zdaniem tego się nie skwituje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się.
      Ale...nie szukam "ładnych" rzeczy. Chociaż piękno nie zaszkodzi (Bujnowski).
      Niekoniecznie też wszystko musi być "nowe" i "inne" niż tradycyjnie.
      Tak samo sztuka w tradycyjnym pojęciu nie musi oznaczać dekoracyjności.

      Usuń
    2. Ostatnie zdanie zmieniłam na takie o neutralnej wymowie. Słusznie rzekłeś.

      Usuń
    3. Jako durnowaty tłum, żeby wytyczyć sobie prosty schemat rozumienia tendencji w sztuce, założyłem, że sztuka współczesna nie musi być "ładna", by być zrozumiałą i cenną. Dlatego może się podobać, nie w sensie "ładności", ale sensie przesłania. Tak na marginesie: Nie zdecydowałaś się na usługę przewodnika?
      Przecież jesteś przedstawicielką sztuki. Tworzysz tu i teraz. Twoja twórczość współczesna nie jest (w rozumieniu sztuki współczesnej). Może być uznana za nowoczesną (zaznaczam: może). Póki co jest zdecydowanie dekoracyjna. Bardzo ładna. Potrzebna. Według mnie należy do drugiego obiegu. Zatem spokojnie - Trzy Ryby nie muszą emigrować.

      Usuń
    4. W sztuce współczesnej najbardziej najbardziej uderzającą cechą zdaje się dla mnie być to, żeby obiekty jak najmniej kojarzyły się z obiektami typu obraz, rzeźba, itd.
      Przewodnik chodzi w niedzielę o 14. i trochę się tego obawiam, bo Wojtek ma zamiar się ze mną wybrać.
      Myślisz, że coś wynika z tego, że maluję, dla mojego poczucia przynależności do jakiejś grupy? Grupa, w której się widzę to perfumoholicy. No i jeszcze ze dwie, którymi się nie chwalę.
      Należenie do artystów się skończyło wraz z ASP. Równie dobrze mogłabym robić czapeczki na szydełku. W żadnym obiegu mnie nie ma. Być może jeszcze.
      Natomiast inna cecha mojej twórczości wydaje mi się ważniejsza, niż dekoracyjność. Nastrój.

      Usuń
    5. No właśnie - żeby obiekt jak najmniej przypominał to , co zwykło się dziełem sztuki zwać . Ale czy kupa śmieci przez umieszczenie muzeum stanie się dziełem sztuki czy pozostanie nadal kupą śmieci ? Mój ojciec miał nieco obsceniczne powiedzonko - nie róbcie z g... kapliczki . Mam wrażenie ,że właśnie kapliczkę zafundowano ( z rzekomo bunuelowskiej instalacji) .

      Usuń
    6. Powinno być "umieszczenie w muzeum" i "właśnie nam zafundowano" .Chyba głodna jestem skoro zaczynam słowa zjadać ;)

      Usuń
    7. Jasne, nie tylko kupa śmieci staje się w świątyni sztuki "dzieem" ale i kupa zwykła też. To już zostało dawno uzasadnione.
      Żeby kapliczka była kapliczką, trzeba wiernych. I tu jest pies pogrzebany.

      Usuń
    8. Noo , kuratorzy z Zachęty na pewno wiernymi są . I najwyraxniej to wystarcza...

      Usuń
    9. Zgadza się Justyno, chyba nie ma Cię w żadnym obiegu. Może w ósmym.
      Czy jeszcze? Wyobraź sobie, zależy to nie tylko od odbiorców, ale przede wszystkim od artysty. Nie wiem, czy malowanie dla wąskiej grupy odbiorców jest wyjściem. Nie będę też pisał oczywistych dyrdymałów dotyczących pracowitości, pasji, pokory, determinacji i wielu innych........
      Powiem Ci też, że często artysta jest "kupowany" za swoją osobowość.

      Usuń
  3. Rzekłabym , że napis na froncie jest clou całej sprawy - jest to szczera prawda . Wg mnie przyzwalanie na bylejakość i chłamizm w dziedzinie stanowiącej - między innymi - o duszy narodu , jest przyzwoleniem i drogowskazem do tego samego w pozostałych dziedzinach .

    Burłacy - podoba mi się . Ktoś się postarał przedstawić COŚ i zrobił to w interesujący sposób . Wprawdzie postacie burłaków nieodparcie przywodzą mi na myśl preparaty anatomiczne doprowadzone do etapu ścięgien , resztek mięśni i kości , ale ma to swoją wymowę , nie da sie ukryć .

    Bóbr Psychopata rewelacyjny - przede wszystkim nazwa , no i podziwiam ,że komuś się chciało z takim oddaniem tak starannie masakrować mebel - dla idei zapewne , chociaż nie widzę jej nijak . Ale jest zabawnie , więc niech będzie .

    Za to śmietnik poniżej sprawił , że ryknęłam śmiechem , niestety , kiedy doczytałam komentarz , cały dobry humor minął . Znowu ktoś uważa , że nagromadzenie wielu różnych rupieci w jednym miejscu tworzy z nich dzieło sztuki . Skoro tak , wszystkie wysypiska i śmietniki powinny być objęte patronatem ministerstwa kultury , a wszyscy wyrzucający śmieci i tzw.gabaryty powinni otrzymywać tantiemy z racji tworzenia sztuki nowoczesnej . Dorobić stosowny komentarz do altanki pod którą pan Zdzisio z panem Heniem rozpijają flaszkę i szukają złomu żaden problem .

    Zegar - czy pod spodem jest dziura w ścianie czy reflektorek ? Przyznam , że to najbardziej mnie w całej pracy intryguje ;P

    Gobelin - tutaj wyrażam pełen szacunek dla twórczyni , bo sama wiem , ile czasu i trudu trzeba w coś takiego włożyć . Fajne .

    O Sasnalu wiem niewiele - z tego co zdołałam się zorientować potrafi być świetnym portrecistą , ale poza tym chyba dąży do osiągnięcia efektu - niekoniecznie najlepszego - małym kosztem . Rzemiosło ma z całą pewnością doskonale opanowane i widać , że jest w nim "coś" , ale chyba za mało to "coś" , tę indywidualność z siebie wydobywa . Nie wiem , muszę pozgłębiać temat .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc Bóbr Psychopata to moja nazwa. Zamiast oryginalnego Regału.
      Poniżej zegara jest wylotowy otwór promieni z projektora.
      Co do gobelinu - nie wiem, czy nie był robiony maszynowo.
      Segregowanie śmieci to w świetle twoich słów zamach na sztukę współczesną. Natomiast ponieważ altanki pana Zdzisia nie ma w MSN, to nie jest dziełem sztuki. Może będzie - skoro lump jest?

      Usuń
    2. Wiem że Bóbr jest Twój , i dlatego że jest piękny od razu tej nazwy użyłam :)
      Aaa , a nie przyszło mi do głowy że to projektor może być :P
      Nawet jeżeli gobelin był maszynowo , to wcale nie jest łatwo taki gobelin zrobić i siedzieć przy nim i uważać bardzo trzeba .
      Mam nadzieję , że altanka się pojawi - bez niej instalację uważam za chybioną :P , zwłaszcza , że co dzień w drodze do pracy takie instalacje przy altankach bądź w nich mijam , może nie aż tak bogate , ale w wyrazie nader podobne :P W każdym razie początek w postaci lumpa jest , instalacja jest , altanki bardzo mi brak :D

      Usuń
    3. Zrobimy altankę?
      Coś mi mówi, że to już było - znaczy jako usankcjonowane dzieo sztóki.
      U mnie na śmietniku jest - pod napisem "Tu składujemy gabaryty" - tylko strasznie śmierdzi...w sumie mogłoby podlegać pod duftart...
      Ciężko tam wytrzymać, więc mogłoby uchodzić za baaardzo nowoczesne (odbiór mocno nieprzyjemny).

      Usuń
    4. I jeszcze na ścianach altanki umieścić notatnik warszawski i wtedy poprosim wszystkie najwyższe nagrody i stypendia oczywiście :DDD

      Usuń
    5. A pamiętasz to wielkie zdjęcie śmietnika? Też można wykorzystać, żeby pogłębić perspektywę.
      O stypendia trzeba prosić najpierw, coby pracę zrealizować.

      Usuń
    6. O taktaktak , pogłębimy , pogłębimy ! I jeszcze trzeba rów wykopać , żeby perspektywa była wielowymiarowa - chyba nawet lepiej będzie wiele rowów w różnych kierunkach prowadzących ! Stypendium dla realizacji projektu najpierw , ale potem kolejne dla rozwijania się wszechstronnie w celu realizacji projektów jeszcze głempszyh :D
      Chociaż wtedy koparę trzeba będzie nabyć :P

      Usuń
    7. I koniecznie kamerę, co by wszystko sfilmować! Kto napisze komentarz?
      Rowy mogą wykopać murzyni - jest niedaleko mnie akademik. Wówczas wydźwięk będzie globalny, przez co sztuka współczesna, którą przedstawimy, stanie się tradycyjnie narzędziem kulturowej kolonizacji, o.
      Goli m(M)urzyni najlepiej.

      Usuń
    8. Hihihi.. To ja Wam mogę opis zrobić, dobrze? I prośbę o dotację uargumentuję, że hej! ;D Jak dobrze pójdzie, to na ten film to jeszcze grant z PISF dostaniecie {kiedy popatrzeć, jaki bełkot czasem finansują, jest na to spora szansa :> ). Będzie kasa na koparę.

      Usuń
    9. Jeżeli ta część materiału, która została przez Justynę przyjęta obojętnie spowodowała taki rodzaj wizjonerskiej zabawy, to aż się boję, co przeczytam po wyemitowaniu części, która podziałała na nią szkodliwie.

      Usuń
    10. Ależ nie obawiaj się, tutaj można się śmiać - TAM będzie trudno

      Usuń
    11. A tak w ogóle to dopiero teraz udało mi się przebić rozumem przez komentarz do śmietnika i oto co przeczytałam :"Odsyła nas do pojęcia "sztuki globalnej"- zastępującego dotychczasową wizję uniwersalnej sztuki " czyli po ludzku mówiąc odsyła nas do pojęcia sztuki powszechnej zastępującego wizję sztuki powszechnej .Piękne , czyż nie ? masło maślane w czystej postaci . Natomiast jeżeli ktoś widział "Psa andaluzyjskiego" , wie , że różni się on znacznie od śmietnika .

      Usuń
  4. Prace przedstawione w tej części, obojętne dla przedstawiającej, ja przyjąłem dość przychylnie. O niektórych powiem, że mi się podobają. W przeciwieństwie do niektórych Czytelników skierowały moje myśli w różne obszary, nawet o zakresie filozoficznym.:)
    Chciałem co nieco napisać, ale mi się odechciało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, szkoda. Czyżby klimat dialogu tak destrukcyjnie działał? Nie pierwszy raz, kiedy piszesz - nie chce mi się. Zbyt niepoważnie dla Ciebie się zrobiło?
      Czytałeś Trzech Panów w Łódce i przygodę Herr Doppen Schkoppla? On też był bardzo delikatny.

      Usuń
    2. Kocham pracę. Godzinami mogę się przyglądać, jak inni pracują.:)

      Nie. To nie tak. Po prostu okazałbym się bardzo śmieszny ze swoimi opiniami Tu i teraz.

      Jednak nic nie zmieniło mojej klasyfikacji konsumentów zupy szczawiowej. Nadal są tacy, który nie lubią i nie jedzą; tacy, którzy jedzą ze wstrętem, by z upodobaniem obrabiać dupę kucharzowi i tacy, którzy próbują odnaleźć jej odżywcze właściwości nie gardząc rozmową z kucharzem oraz odnajdując przepisy na różne warianty tego dania.
      Oczywiście ci trzeci są świetnym materiałem do toczenia beki przez tych drugich.

      Usuń
    3. Mylisz się Wolandzie - ci , którzy jak piszesz "obrabiają dupę kucharzowi" , zupy z powodu jej paskudności nie są w stanie przełknąć i dlatego znęcają się nad kucharzem . Bo chcieliby coś zjeść , ale dostają surowe liście pływające w wywarze z brudnej ściery .

      Usuń
    4. Przy czym ów ścierowywar jest reklamowany jako mający co najmniej 5 gwiazdek w przewodnikach kulinarnych Michelina .

      Usuń
  5. Wiesz co, najbardziej obrabialiBY dupę kucharzowi ci, których ten częstowałby zupą nie to, ze nie w ich guście, tylko...np. z muchą (zdechłą) albo ugotowaną na zepsutym wywarze, ale tłumaczyłby, że zupa jest doskonała, a kto sądzi inaczej, się nie zna, a w ogóle skoro mucha robi na nim wrażenie, znaczy - zupa ma wielką wartość

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc proponuję zostaw już tę zupę, bo porównanie jest nieprawidłowe (nie ma sztuki zwarzonej i śmierdzącej, a zupa jest), a chichami się nie przejmuj, kapitanie, mój kapitanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza "praca" jest upamiętnieniem rozmowy dwóch artystów:
    - Widzisz rzeczy, których nie ma.
    - Za to Ty masz gorzej. Nie widzisz rzeczy, które są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że chodzi o ciemną budkę.
      Mnie się to podoba, a z rozmową - jeszcze fajniejsze. I co by zaszkodziło umieścić to w opisie?

      Usuń