WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 3 sierpnia 2013

Najwyższy Poziom w MSN - cz. 2/2 - Spóźniony Krytyczny Czwartek

Proszę Państwa, tym razem prace z najwyższego piętra w MSN, które wywarły na mnie do tego stopnia przygnębiające wrażenie, że mam serdecznie dość oglądania sztuki nowoczesnej w takim wydaniu i poszerzania horyzontów.
Jest tyle przyjemniejszych i pożyteczniejszych rodzajów spędzania czasu, niż obcowanie z pseudoartystycznymi i pseudointelektualnymi wygibasami.

UWAGA! Na końcu drastyczne zdjęcia! To nie jest żart!

Na początek - obiecane dawno jajca w pończochach. najpierw zdjęcia, potem komentarz.






Podobnie jak opisany wczoraj "Magazyn", to coś wygląda na parodię nowoczesnego eksponatu.
Nawet powiedziałabym, że gdybym - powiedzmy w nowej wersji 'Nie lubię poniedziałków" - zobaczyła tę "instalację" jako drwinę, powiedziałabym, że ktoś ma bardzo prymitywny dowcip i posługuje się zgranymi schematami.
Natomiast o ile gęba się śmieje podczas oglądania "instalacji" (dopisek "Praca w trakcie zakupu" niepokojąco pogłębia ten stan), o tyle przeczytanie komentarza zdumiewa.
Pozwolę sobie zamieścić całość.

"Praca Rzymianie to przykład charakterystycznego dla L. przewrotnego ujęcia schematów kobiecości i męskości i jednocześnie trawersacja słynnego motywu kobiet w kąpieli - jednego z najbardziej charakterystycznych tematów nowoczesnej historii sztuki.
Na pierwszym planie widzimy dwie odrapane, żeliwne wanny, otoczone niedbale rozrzuconymi odlewami ciężkich butów z klamrami, które przywodzą na myśl caligae, obuwie rzymskich legionistów i centurionów, pośpiesznie "porzucone" w nieładzie przed kąpielą lub orgią. Obok widoczne są dwie strzeliste formy skonstruowane z rozciągniętych na drucie rajstop. Pantofle i bezwstydnie opięte rajstopami kuliste formy podkreslają seksualność, a jednocześnie groteskowość dwóch kobiecych sylwetek, które zachowują bezpieczny dystans od "centurionów".
W tej bezceremonialnej komedii zmysłów L. pozostawia widzowi pole do interpretacji zainscenizowanej przez siebie sceny, przewrotnie nazywając swoją pracę neutralnym płciowo rzeczownikiem Romans, który może odnosić się zarówno do rzymian, jak i rzymianek. Praca przywodzi na myśl również łaźnie rzymskie, strefę jakości i luksusu, dwuznacznie skontrastowaną z nieokiełznaną i brutalistyczną estetykę ready - mades artystki."
Uwagi mam następujące :
- to, że jest wanna, nie powoduje u mnie skojarzeń z kąpielą kobiet. Szczególnie, jeśli wanna jest sucha, pusta i brudna
- buty z klamrami przywodzą na myśl raczej współczesne glanopodobne obuwie kobiece
- odlewy nie mają ambicji upodobnić się do prawdziwego obuwia, więc "pośpieszne porzucenie przed orgią lub kąpielą" to zwykłe bzdurzenie. Nie ma innych części ubrania, a przecież rozbieranie zaczyna się od butów.
- opięte rajstopami kuliste formy i pantofle owszem, są bezwstydne, ale z powodu niechlujnego wykonania
- rajstopy rozciągnięte za pomocą wieszaka z kulkami gipsowymi to za mało, żeby to nazwać kobiecymi sylwetkami, nawet symbolicznymi
- komedia zmysłów mogłaby mieć miejsce w duftarcie ew (gdybym sportretowała Someday J. Biebera), ale nie tutaj
- brudne wanny i  dziurawe rajstopy nie przywodzą mi w najmniejszym stopniu na myśl strefy nagości i luksusu
- nieokiełznania tu tyle, co trucizny w zapałce
- z zostawionego pola do interpretacji nie skorzystam, gdyż zostało ono zanieczyszczone dokumentnie przez anonimowego Krytyka.

Niedaleko natykamy się na silikonowe odlewy (Alina Szapocznikow).
Nawet miłe po poprzednim "dziele".



Powyższa nosi bezpretensjonalny tytuł Pierś Iluminowana.

Najwyższy czas wspomnieć rzeźbę "Orzeł i Chłopiec". Jeszcze zanim się ją zobaczy, słychać ciurkanie, że aż się można spodziewać, że ktoś bezcześci dzieło sztuki.
A to orzeł właśnie.


Wykonany brzydko (spójrzcie na łapy), patrzyłby, gdyby mógł na gipsowego fiutka chłopczyka stojącego naprzeciw.


Dłoni brak. Powinnam zapytać o powód kuratora (mam szansę jutro), bo wygląda na uszkodzenie podczas transportu.
Opisu brak.


A już myślałam, że ptaszków nie spotka się w MSN. Spotka. I to nie tylko gipsowe.
Ale też prawdziwe, na filmach.

Na jednym, za pomocą mowy gestu, facet prosi drugiego o rozebranie się całkowite. Po pocałunku.
Przeszkolenie aktorskie by się tu przydało.



Na drugim filmie nagus tłucze się z wyimaginowanym przeciwnikiem. Nazwa - Boks.


Film utrzymany w stylistyce rekonstrukcji policyjnych. Dołujący.
Albo jak z archiwum psychiatryka - co może być jednak zabiegiem uzasadnionym.

Na koniec - dwa eksponaty, odwołujące się do traumatycznych przeżyć.

Pierwsza - słynna, wygląda, jakby ktoś zabrał coś wiszącego na sznureczkach, że tylko one zostały.


Tymczasem niewinnie wyglądające nitki są szwami, wyjętymi z ran zaszytych po sekcji zwłok ofiar zamieszek w mieście Meksyk. nazwa - 127 ofiar.
Pomysł jakiś to jest.
Ale...wg mnie nad wizualnym wykorzystaniem owych szwów możnaby pokombinować.
No nie wiem.
Powiesić na nich bombki na choinkę.
Związać baleron.
Zrobić sznurek do balonika.
Albo zawieszki do pustych kartek.
Tysiące możliwości.

Liczę również na to, że kurator wyjaśni mi nurtującą kwestię - jeśli szwy zostały użyte do zeszycia ran nieboszczyków, to te rany się nie zrosną. Czyli po wyjęciu szwów otworzyły się znowu?

Następna instalacja, a właściwie chyba 3, na siłę powiązane, składa się z klatki, w której siedział na procesie Adolf Eichmann, odpowiedzialny za rozwiązanie "kwestii żydowskiej", obok roleczki, które za pomocą wajchy można uruchomić i wtedy przesunąć gazetę o ok. 2 metry i ściana z tych gazet. Na ścianie 3 nazwy miast - łączników.




Tyle, że akurat wszystkie gazety są z jednego nakładu GW (można ew. zasugerować, że to nie przypadek, jako że Michnik jest Żydem) natomiast na pierwszej stronie widnieje tytuł "Figa z makiem z przedszkolakiem" - wielkimi literami, i tutaj pan artysta dał pupy.

Na udokumentowanie ostatniego obiektu cieszyłam się jak dziecko - zapamiętałam go pobieżnie jako zapakowany w kartonowe pudło telewizor, wydający śmieszno - dziwne - elektroniczne dźwięki, jak ze studia eksperymentalnego, czasem przypominające bekanie.
Na ekranie coś się pokazywało i znikało, jakby zdjęcia pocięte w kółeczka.
Stanęłam sobie nad monitorem i wycelowałam obiektyw...




I zmartwiałam.
Uwierzcie mi, że nie byłam w stanie się ruszyć.
Nie chcę tutaj opisywać, na jak drastyczne zdjęcia i film trafiłam kiedyś w internecie, ale przez pół roku nie było nocy, żeby mnie to nie prześladowało. To było przeżycie o podobnej sile działania.
Te kropy są w ciągłym ruchu - dla osoby patrzącej widok jest znacznie bardziej dosłowny, na zdjęciach praktycznie niewiele widać. W stosunku do bezpośredniego przekazu, oczywiście.

Z MSN wyszłam chora, nawet nie miałam siły zaprotestować na dole  w "portierni".
Nie ma ŻADNEGO ostrzeżenia.
NIGDZIE.
Czy ktokolwiek bierze odpowiedzialność za mnie, za moje zdrowie? A co, jeśli przyszłabym z Guciem?
Nie zamierzam tego tak zostawić. Skoro ostrzega się w tv przed przekleństwami, scenami, "które niektórzy mogą uznać za drastyczne" to nie może być mowy o tym, żeby sam fakt bycia w muzeum oznaczało, że wszystko mogą z nami zrobić.

Nikt się nie poczuwa, na razie.
Badziewie pokazać, albo i nic nie pokazać, ale za to dużo napisać, wypiąć się na widza czterema literami i zaskoczyć makabrycznymi zdjęciami. Nie ma granic.
Galeria to "bezpieczna przestrzeń" - tak mówią zatrudnieni w niej mózgowcy.
Zresztą poczytajcie.

"Siła przekazu obrazów pełnych krwi i przemocy zależy od kontekstu, w jakim je oglądamy. przerażający materiał video, znaleziony przypadkowo przez użytkownika w wirtualnej, a zarazem intymnej przestrzeni strony internetowej szokuje bardziej, niż materiał wyrwany z oryginalnego kontekstu i umieszczony w formie instalacji w bezpiecznej przestrzeni galeryjnej. Ponadto i karton i materialność rzeźby video wskazują nie tylko na nowy obieg wizualny, ale i na obieg towarowy, w którym te obrazy przemocy trafiają do dystrybucji jako dzieła sztuki o wysokiej wartości pieniężnej."

Jakiś orzeł wymyślił sobie, że po zapakowaniu telewizora w karton "ekstremalne sceny przemocy, agresji i rozpadu ciała" będą słabiej działać? Na mnie podziałały wystarczająco.
NIE ŻYCZĘ SOBIE być zaskakiwana tego rodzaju filmami, zdjęciami itd.


Ciekawe, jaka jest, swoją drogą, wartość owej "instalacji"?
I brudnych wanien?

Powiem Wam coś - mam dość.
Po dziury w nosie.
Miarka się przebrała.

Jeśli Wojtek będzie mógł się zająć Gustawem, podejmę wysiłek i udam się na oprowadzanie do MSN (jest tylko w niedzielę o 14).
Dla dobra sprawy. Dla wewnętrznej uczciwości.


45 komentarzy:

  1. Dla mnie to chore, tak po prostu. Chore, zwyrodniałe i nieakceptowalne. I nie obchodzą mnie choćby i najwznioślejsze idee, które przyświecały autorom, niedobrze mi, po prostu...

    OdpowiedzUsuń
  2. A "odlewy" to nie aby Alina Szapocznikow? Bardzo w jej stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak, nie myliłem się ;)

      Usuń
    2. Tak, to jej prace.
      Co do wrażeń - rozumiesz mnie, że mam, być może chwilowo, dosyć "bezpiecznej przestrzeni".

      Usuń
  3. Ożeszmatkoświęta ! Teraz MSW dało czadu na całego . Nie mam siły nic powiedzieć , bo wszystko mi opadło .
    Jedyna rzecz jaką mogę dodać to komentarz do sznureczków : kupy się toto nie trzyma . Jeżeli ktoś jest ranny i się go zaszywa , robi się to pojedynczymi szwami , znaczy kawałek nici zawiązanej na supełek , obok następny , następny i tak dalej , póki całości rany się nie zszyje , więc nie ma ciągłego szwu ani długiej nici , bo długość nici z takiego pojedynczego szwu to ok.1 cm z czego większość przypada na wolne końce wystające nad skórą po zawiązaniu supełka , a na dodatek usuwa się je przecinając , więc tym bardziej .
    Natomiast przy sekcji owszem - są bardzo długie szwy , ale po sekcji i mają one na celu zaszycie jam ciała , żeby - brutalnie mówiąc - zawartość nie wyleciała przy ubieraniu zwłok , wkładaniu do trumny itd. I tych szwów się nie usuwa z w/w względów . Zatem gdyby artysta chciał je zdobyć , musiałby rozkopać grób , otworzyć trumnę , rozebrać zwłoki i dopiero wyciągać szwy . Inaczej jest to niemożliwe .

    Co do klatki Eichmanna - mocno wątpię w jej oryginalność - na zdjęciach z procesu wygląda jakby inaczej ww.wykop.pl/link/1408585/proces-adolfa-eichmanna/ widać ją dobrze od minuty 1.15 do 1.24 .Zresztą wątpię , żeby była tyle lat przechowywana z pietyzmem i na dodatek udostępniona jako fragment dzieła sztuki w obcym kraju . Też pachnie mi ściemą .

    Jeżeli idzie o obciętą głowę - brak mi słów . Po prostu brak mi słów . Jakim trzeba być człowiekiem , żeby uznać to za dzieło sztuki i wystawiać publicznie ?
    Siusiający orzeł o kaczych łapach przy tym to pikuś , śmiesznostka nie zasługująca na nic oprócz wzruszenia ramion .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Co do szwów i klatki - to są pytania, jakie zadam.

      Usuń
    2. Spytaj jeszcze o znaczenie orła z chłopczykiem , bo mimo wytężania mózgu nie mogę wymyślić nic co by pasowało do tego dzieua :P
      Chyba że idzie o to , że orzeł płacze na widok chłopca z utrąconą ręką , ale to jednak zbyt płytkie mi się wydaje ;P

      Usuń
    3. Autor dzieła nazwał je "Patriotyzm polski", gdyż podobno podniecamy się (vide - lekki wzwód) tylko rozpaczliwymi kartami naszej historii (vide - płaczący orzeł). Voila! :D A brak rąk, hmmm... może niemożność zaspokojenia tego podniecenia i doznania katharsis? ;)

      Usuń
    4. A przepraszam, dojrzałem, że brakuje tylko prawej dłoni. Więc chodzi zapewne o połowiczne rozładowanie napięcia, na bank ;)

      Usuń
    5. Patriotyzm polski - tegom się spodziewała po orle.
      A pytań nie zadałam...jeszcze

      Usuń
    6. O w mordę , TAKA interpretacja nie przyszłaby mi do głowy za nic , choćbym myślała cały rok bez przerwy...

      Usuń
    7. W końcu sam autor służył nam pomocą w zrozumieniu swego dzieła ;)

      Usuń
    8. W zrozumieniu to za duże słowo :P

      Usuń
  4. O żesz w mordkę jeża!
    nie wiem, co powiedzieć. I o tej pożal się bór instalacyi u samej góry, i o dzieuach, których, hm... wątpliwą autentyczność wytknęła Parabelka, że o makabrze w kartonie ledwie wspomnę. Co to ma, kurrrteczka, być???
    Też znam adresy do kilku miejsc w Sieci, gdzie pokazane są fotografie ofiar obozów zagłady, ofiar ataków gazowych na frontach pierwszej światowej, ludobójstw tu i ówdzie itd. Mam je może podlinkować na blogu, coby świadomość w narodzie podnieść, uwrażliwić na rasizm, nietolerancję czy cóś? A może od razu w poniedziałek walnąć zdjęciami umieszczonymi w notce, żeby zacząć tydzień mocnym akcentem? ;] Przepraszam za sarkazm ale chyba nie potrafię inaczej (a jednocześnie w miarę kulturalnie) wyrazić swojego stosunku do tego czegoś. A w ogóle: migające kropeczki?? Srsly? To jakiś makabryczny odpowiednik jednoklatkowych reklam coca-coli, wplecionych w kinowe hity? To jest tak wstrętna i nieudolna próba manipulacji odbiorcą tejże sztóki, ze aż brak słów. Nawet brudna wanna, gipsowe nózie i jajka w koszulkach (znaczy w rajstopach) do pięt temu czemuś nie dorastają.

    Za to chłopiec z orłem, co sika oczami, miał chyba być mitycznym Ganimedesem. Chyba... Ostatecznie trojańskiego księcia Zeus uwiódł pod postacią orła. Choć to baaardzo naciągane skojarzenie, bo z rzeźby nijak nie wynika. Ale ja się nie znam; widocznie dziś już nic z niczego wynikać nie musi.

    Gołe chłopy jak gołe chłopy. Ani to szokujące, ani oryginalne. Wielkich wartości artystycznych też jakoś nie przeczuwam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Wiedźmo, nie chodzi o to, żeby pokazać makabrę w necie, niespodziewanie - tak, poniedziałek rano na str. głównej na fb np.- tylko udowodnić, że galeria jest "przestrzenią bezpieczną", gdzie makabra, wyrwana z kontekstu, jest niestraszna.
      Nie udało się? nie szkodzi.
      Co do pozostałych "rzeźb" - o ile można dyskutować o przesłaniu, jeśli kogoś to zajmuje, o tyle wykonanie jest po prostu byle jakie. Albo twórca nie ma pojęcia o przyzwoitym warsztacie, albo następuje tzw. zlewka.

      Usuń
  5. I tu powtórzę: chłopiec i orzeł mi zalatuje rzeźbą Cernego przed praskim muzeum Kafki plagiat .... pffff - reszta po prostu potwierdza, że każdy przy pewnym poparciu może zostać "artystą" .... smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. "Chłopiec i orzeł" po raz pierwszy pokazany w 1988r.

      Usuń
  7. Ożeszku - faktycznie - sprawdziłam ..... Cerny jest z 2004 a "nasza" z 1988 - idę do szafy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie idź do szafy - bądź dumna , że naszą sztóke naśladują :D może orzeł przestanie płakać ;)

      Usuń
  8. Zemdliło mnie z obrzydzenia do tego sposobu traktowania mnie jako odbiorcy i człowieka. Tym bardziej, że jestem aktualnie świadkiem różnych dziwnych etycznie wątpliwych poczynań ludzi, którzy dysponują PUBLICZNYMI pieniędzmi.
    Wstyd mi za to co widzę.
    Justynko ponieważ masz większe rozeznanie, lub możliwość dopytania czy zaspokoisz moją ciekawość w kwestii ile muzeum płaci np. za taką instalację jajca w rajstopach? Czy obywatel ma prawo wiedzieć? Czy możesz zapytać o to kuratora?
    Czytam od wczoraj Modlitwę Czarnobylską Swietłany Aleksijewicz, książka pisana przez 20 lat...prawdziwi ludzie, prawdziwa wiara, prawdziwe dramaty i prawdziwa bieda....moje poczucie bezpieczeństwa dramatycznie spada w trakcie lektury. A gdy wracam do świata w którym dzieje się to co na obrazkach powyżej, gdy widzę jakie pieniądze są rozkradane to mam ochotę wypisać się z tego społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem, można spróbować spytać przewodnika albo pani ą w dyżurce, czy wie, skąd zasięgnąć takich informacji i czy jest możliwe ich uzyskanie. Sam twórca koszmarnego telewizora wspomina o "dziełach sztuki o wysokiej wartości pieniężnej"...

      Usuń
    2. Dowcipna nazwa"jajca w rajstopach" wymyślona przez Justynę ma się, jak widać, dobrze. Oczywistość, że jest to biust, znana jest tysiącu kobiet i nie tylko. Jak również to, że seksualność w jakimkolwiek ujęciu jest fe!

      Usuń
    3. Różne są odmiany seksualności. Zresztą tutaj występują przedmioty, które tyle mają wspólnego z seksualnością, co gwóźdź (a może i mniej).
      A te woreczki rajstopowe bardziej przypominają mi mosznę (zwężenie u góry), niż biust.
      L. zostawiła pole do interpretacji, czyż nie? Nie ma się co czepiać, oczywistość dot. rzekomego biustu nie występuje. Inaczej moja nazwa nie miałaby się tak dobrze.
      Będę wdzięczna za podpis.

      Usuń
    4. Ale biust składa się z dwóch części połączonych podstawą i jakby inaczej ułożonych w stosunku do pionu . Tutaj jajowe skojarzenie nasuwa się samo - dwa jajowate twory dyndające sobie swobodnie poniżej kroku rajstop . Biust wygląda mniej więcej tak jak górna lewa część podświetlanej konstrukcji na pierwszym zdjęciu prac pani Szapocznikow :P

      Usuń
    5. No właśnie, dobrze, że wyjaśniłaś, bo jak widać seksualność w sztuce nowoczesnej poszła całkiem inną drogą (może te gipsowe buty mylą krok), niż seksualność rzeczywista

      Usuń
    6. No wiesz , w sztuce nowoczesnej nic nie jest takie jak by się wydawało że być powinno i coś , co oznacza jakieś pojęcie w rzeczywistości , wcale tego nie musi oznaczać , a raczej chyba wręcz przeciwnie - nie powinno .
      A tych gipsowych butów ile było ? Bo na Twoich zdjęciach naliczyłam jeden , a skoro jeden , to nic dziwnego że krok mu się zmylił :P zwłaszcza jak mu w kroku zaczęły dyndać gipsowe jajca w pończochach (przepraszam , nie mogłam się powstrzymać P) ) . Nota bene nijak to na rzymski but bojowy nie wygląda jak słusznie zauważyłaś - to są długie creepersy jakie nosi Abby Shuto w serialu NCIS :)

      Usuń
    7. Butów tam jest więcej, chyba ze dwie pary.
      Nie przepraszaj, wszak mamy uświęconą możliwość interpretacji, a poza tym w ten sposób możemy odczarować to koszmarnie brzydkie coś.

      Usuń
    8. Aaaa , jak ze dwie pary to też im się mogło pomerdać , który od której pary i w którą stronę . No i w takim razie wystąpił rażący niedobór jajec , chociaż przy takim ich rozmiarze po jednym na parę by chyba wystarczyło - jedno , ale za to jakie ! :D
      Obawiam się , że tego czegoś nic nie odczaruje , zbyt paskudne . Ciekawi mnie za to , jak pantofle damskie zostały przytwierdzone do podłogi , że nie zachowały się jak rajstopowa katapulta ? Gwoździkami przybili ?
      A jeszcze - szukając jak można by w tym czymś odnaleźć symboliczną damską sylwetkę przyjrzałam się cieniowi , jaki to coś rzuca na ziemię w nadziei , że może tam ujrzę kształt kobiecy , ale niestety - ujrzałam tylko myszkę Miki na monstrualnie długich i cienkich nóżkach , trzymającą się pod boki :D

      Usuń
    9. Autorka, znana z bezpośredniego i bezpruderyjnego humoru, pozostawiła widzowi pole do interpretacji. Wasza jest doskonała. Ja widzę wyzywającą postać kobiety (stąd biust), a but legionisty obok miejsca do kąpieli przypomina mi, że Rzymianie, to rzecz pewna, lubowali się w orgiach.
      Ale to jest moja interpretacja.

      Usuń
    10. Czy to Ty, Wolandzie...?
      Anonimowy!
      A gdybyś nie przeczytał opisu, też skojarzyłbyś owo obuwie (jak najzupełniej współczesne) z rzymianami (pisownia oryginalna, wzięta z opisu)?
      Co z jarzeniówką? też ma się z czymś kojarzyć?
      Poza tym to są, zdaje się, dwie prace - Rzymianie i Romans. w opisie to jest zawikłane.
      Poczucie humoru autorki...czy jest widoczne w tej pracy? I brak pruderii?

      W sumie najfajniejsze jest to, że obok stoi ta czarna budka - i doskonale słychać dziwne odgłosy stukotrzasków, szelestów itd.

      Usuń
    11. Mój ryczący śmiech obudził żonę.:D

      Usuń
    12. Po prostu pomyślałem, że skoro Ty jesteś oszczędna w przytaczaniu czytelnikom informacji z opisów, to może Cie wyręczę. Zauważ, że kontakt ze sztuką współczesną, tudzież zainteresowanie nią, mam od niedawna, dzięki Twojemu blogowi. Jestem w tej materii kompletnym ignorantem, dlatego szukam kontaktów z kucharzami gdzie się da.
      A anonimowość, przez chwilę bardzo mi się podobała.

      Usuń
    13. O matko. To ilu wreszcie jest anonimowych?
      Woland wspominał o ukochanej, oczywiście, w dość rzadkich przypadkach, można żonę nazywać ukochaną. Strasznie wcześnie chodzącą spać.
      Te dopiski twoje bardzo przydatne.
      I znowu ta zupa.
      Po niej Cię poznam.

      Usuń
    14. Ukochana żona urządza sobie drzemki o różnych porach. Też mnie to nieraz dziwi.
      Czekaj...To jak żona, to już nie ukochana?

      Usuń
    15. Nie, nie, to było z przymrużeniem oka. Oczywiście, sama jestem zoną i bywam ukochaną ,,,przez większość czasu. Po prostu miłe zjawisko nazywania żony ukochaną nie zachodzi tak często. A szkoda. Spotkałam też przypadki, kiedy ukochane nazywało się żonami.
      Czemu nie?
      Drzemki o rożnych porach podobno służą zdrowiu. Ja niestety tak nie mam. Po drzemce zawsze jestem jak przetrącona...więc staram się ich nie urządzać.
      Mam znajomego, który nie śpi całą noc, tylko dwa razy wciągu doby. 13 - 17 i 4 - 8. I chwali sobie.

      Usuń
    16. Wolandzie , dlaczego but obok wanny kojarzy Ci się z orgią ? większości ludzi skojarzyłby się raczej z kąpielą , bo w tym celu się zdejmuje buty przed wejściem do wanny... A rzymskie orgie nie w wannach(łaźniach) się odbywały... I legioniści raczej w nich nie uczestniczyli , te rozkosze nie były przeznaczone dla wojska... Więc autorka nie wykazała się znajomością tematu . I bezpruderyjnego humoru też nie widzę - w ogóle żadnego humoru . Co jest śmiesznego w odlewie buta stojącym obok brudnej wanny ?

      Usuń
    17. No właśnie.
      Może jeśli Ktoś napisze, że humor tam jest, to znaczy, że jest?
      Uważam, że instalacja ma jednak potencjał - gdyby wykorzystać rajstopowe katapulty.
      Jednak Wojtek mówi, że nie mają one wystarczającej elastyczności (gdyby było inaczej, pierwszy by mi podpowiedział, z czego strzelać) i jedyne, co można zrobić, to podrzeć je w strzępy z pasją.

      Usuń
    18. Dlaczego z orgią? Rzeczywiście. Równie dobrze mogło mi się skojarzyć z pannami w kąpieli.
      Przypomniały mi się wcześniejsze słowa jednej z komentatorek, że interpretacja tych prac jest prosta , na poziomie graffiti.
      Jakże uboga jest moja wyobraźnia. Rozpaczliwie szukam i okazuje się, ze wszystko na nic.
      Tak. Wanny z łaźniami nie powinny się kojarzyć, a but legionisty ze starożytnym Rzymem. Ech, ty Wolandzie o małym rozumku!

      Usuń
    19. Tak. Zdecydowanie ta kompozycja nie jest śmieszna. Powaga pełną gębą. A w rozkraczonych niewieścich nogach, nachalnym biuście, czy obwisłym worku mosznowym bezpruderyjności ani śladu. Zawoalowanie i skromność aż bije!

      Usuń
    20. Mimo wszystko ten mały rozumek wystarcza, żeby obrócić kota ogonem.
      Śmieszność niekoniecznie dowodzi poczucia humoru.
      Czasami jest po prostu żałosna.

      Kojarzyć sobie możesz jak chcesz, tyle, ze akurat twoje skojarzenia są dokładnie skopiowane z opisu. Protestujesz przeciw samodzielności, kapitanie.

      Usuń
    21. Wolandzie , chyba nie przeczytałes uważnie mojego posta , bo pytałam dlaczego but przy wannie kojarzy się z orgią , a nie dlaczego wanna z łaźnią albo but z Rzymem .
      Co jest śmiesznego w naciągniętych na buty rajstopach i ciężarkach gipsowych w pończochach ? Nachalnym biustem ich nazwać nie można , bo biusty damskie wyglądają inaczej . Walcowate piersi wiszące w dół nie istnieją .
      Bezpruderyjność ? A gdzież dziś jakaś pruderia , przeciw której możnaby występować , skoro obok atakują obrazy męskich narządów au naturel i z gipsu , oraz silikonowa pierś pani Szapocznikow , przy których rajstopowa konstrukcja jest szczytem skromności , bo nie pokazuje dosłownie nic . Nawet te jajca gipsowe , szczerze mówiąc , kształtem bardziej przypominaja worki treningowe niż jakikolwiek fragment ludzkiej anatomii .

      Usuń
    22. A w ogóle to na piersiach kobiety noszą stanik , nie pończochy ; gdyby artystka umieściła tam stanik czymś wypchany , mogłoby się to z biustem skojarzyć , ale wypchane jajowatymi tworami rajstopy kojarzą się raczej z czymś innym :P

      Usuń
    23. Powiem Ci, że powiedziałaś wszystko, co bym mogła i chciała nt tych obskurnych przedmiotów.
      A nawet lepiej, niż ja.
      Dziękuję i mam nadzieję, że już nie będę więcej zjeżdżać w dół, jak to ma miejsce przy otwieraniu komentarzy i po raz kolejny narażać się na widok wstrętnych lub/i makabrycznych zdjęć.

      Usuń