WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 24 lutego 2014

Edyta i Mary - spotkanie drugie

I znowu dzień minął pod znakiem pracy na dwiema Panienkami.
Osiągnęłam jednak etap, kiedy trzeba się mocno pozmagać z każdym z obrazków - za sobą mam, można powiedzieć, prace podstawowe.

Wszystko, co teraz Państwo i Szanowne Zleceniodawczynie zobaczą - to podkreślam - ulegnie zmianie.

Koncepcja Mary opiera się na wielowarstwowości i odsłanianiu warstw z udziałem obróbki mechanicznej w postaci chińskiego zmywaka (strony ostrej).




Natomiast Edyta - traktowana była łagodnie, z założenia ma być bardziej "akwarelowa" - na zdjęciu oczywiście fragmenty




Przy Edycie używałam łagodnej strony zmywaczka.

Po południu obie wyglądały następująco (na zdjęciu z błyskiem) :


Powiem Wam, tak w tajemnicy, że bardzo wiele się dzieje w sferze zawodowej, oczywiście przy moim wielkim udziale - krótko mówiąc, latam, jak kot z pęcherzem (w praktyce). Albo maluję.

UWAGA będzie niecenzuralnie

Toteż kiedy tak się zdarzy, że siądę sobie przy telewizorze, zazwyczaj i tak jestem pochłonięta swoimi myślami i nie bardzo rejestruję, co się dzieje na ekranie - tym bardziej, jeśli lecą reklamy.

I właśnie wyrwał mnie z odrętwienia głos Wojtka :
"Ty, on powiedział PIZDA!"
Patrzę - końcówka spotu nt makaronu Lubella.
"Co? Co? Niemożliwe!" - zaprzeczyłam.
W. przewinął - widać tzw szczęśliwą rodzinę - powtarzaną wg pewnego schematu : ciapowaty tatuś, sprytna mamusia i dzieci/dziecko - wręcz cwane.

W tym filmiku facet odzywa się do żony (chodzi o to, że nie ugotował smacznie, bo nie użył Lubelli, matoł) :
"Elu, co ty mi za przepis dałaś?"
Wojtek spojrzał na mnie wyczekująco : "Słyszałaś?"
"No słyszałam - przecież powiedział ELU"
"Powiedział Elu, a co potem?"
Zbaraniałam : "Co ty mi za przepis dałaś"
"I co, nic nie zauważyłaś?"
"Nie..."
"No to ja to powiem - "Co ty mi za prze PIS DA łaś"

Sama bym nie wyłapała, nawet nie będąc roztargniona. Potem puszczaliśmy sobie Lubellę wiele razy, zrywając boki. Jak to nigdy nie wiadomo, kiedy będzie śmiesznie.

4 komentarze:

  1. Ta dziewczynka z tej reklamy Lubelli jest świetna, ta mimika! :D A słowo "pizda" lubię, ma taki ludyczno-frywolny wydźwięk ;)

    Trzymam kciuki za sprawy zawodowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesssu Justyno ostatnie zdanie tego posta trafia w sam sedes, ale przez Ciebie, przez Wojtka, przez Was nie mogę się skupić na obrazach !!! No nie da się! A nawet jeśli się da to anegdota wygrywa bardzo często, to nie fair ;) Dziś po raz pierwszy pożałowałam, że nie oglądam telewizji. :) hahahaaaa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma jak wytrawne ucho słuchacza :) ale te żółte chmurki są klasa :)

    OdpowiedzUsuń