WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 28 stycznia 2014

Uwaga! Zbiórka!

Wczoraj napisałam więcej na facebooku, dziś będę ostrożniejsza, gdyż "...nie jestem przesądna, to przynosi nieszczęście".
Krótko mówiąc - jest okazja.
Dla mojej twórczości.
Konkretnie duftartu.
Za granicą.

Oczywiście pojawiło się maleńkie "ale". 

ALE trzeba zainwestować.

W związku z tym zorganizowałam wyprzedaż - obrazów ze zwierzętami.

Cen tutaj podać nie chcę - choć to może błąd? Nie wiem. 
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany, poproszę o kontakt mailowy (jest na stronie neyman.pl - albo po prostu da znać w komentarzu). Wszystkie obrazy to akryl na dykcie. Ceny zachęcające. Serio.

No, to lecimy!


KARALUCH, 47 na 70 cm - pamiątka - epitafium dla nawała prusaków, jaka przeszła przez nasz dom parę lat temu. Nikt się nie przyznawał - aż wyszło szydło z worka, albo raczej "na budynek" wezwano niewątpliwie brakującą część załogi G - krępą niewiastę w koszuli w kontrastową kratę. Z czymś w rodzaju odkurzacza. Ona wykryła gniazdo - u sąsiada piętro niżej. Potraktowała wszystkie zabójczą dyszą. I prusaki - podtrute - uciekły.

Potem jakby mi kogoś brakowało...więc powstał obrazek






 FIGA, rozmiar 40 na 58

To była suczka - staruszka, którą beznadziejną miłością pokochał Maxio. Tylko szczerzyła swoje niekompletne uzębienie i prężyła liniejący grzbiet. Wyraźnie jednak zadowolona z zalotów.





PEJZAŻ Z KROWĄ, rozmiar 50 na 66 cm. 

Jakby tu powiedzieć...nic na jego temat sobie nie przypominam... Nawet nieciekawego




PEKIŃCZYK albo OFIARA PRYSZNICA, rozmiar 45 na 62

Tytuł z powodów technicznych - nad tym obrazem, który ma zresztą co najmniej dwa pod spodem, znęcałam się pod prysznicem wyjątkowo brutalnie za pomocą pumeksu.





KOT AUTOSTOPOWICZ, rozmiar 45 na 62

Malowany na plenerze w Sandomierzu, na stryszku prywatnej kwatery. Ściany miały kolor wściekle różowy. Nie amarantowy, tylko najbardziej chamski, plastikowy róż. A jednak powstał obraz kolorystycznie wyważony, żeby nie powiedzieć szlachetny.





PUDEL, rozmiar 45 na 63

Pamiętam, że machnęłam go niemal od ręki, nieświadomie używając farb fluorescencyjnych - oświetlony ultrafioletem daje niesamowity efekt.




MUCHA W ZUPIE, rozmiar 50 na 50 cm.

Czy mam coś pisać? Hit. Obraz kultowy. Zupa szczawiowa. Chryzantema. Obuwie typu "trupięgi".





ŚLIMAK W NASTURCJACH, rozmiar 45 na 63 cm.

Właściwie ślimaki tam są dwa - bo jeden skrył się pod ramą po oprawie. Obraz malowany podczas pierwszego kontaktu telefonicznego z Wojtkiem. W ogóle pierwszego kontaktu.





LEW (z marihuaną), rozmiar 56 na 80 cm.

To wcale nie miała być marycha, tylko dekoracyjne palmy. Jednak na wystawie wielu uparcie twierdziło, że to cannabis. A przecież bardziej intrygujące są muchy.





NIETOPERZ, rozmiar 40 na 58 cm.

Pewnie już kiedyś wspominałam - powstał po awanturze z Wojtkiem. Przed pogodzeniem się, które - jak zwykle - szybko nastąpiło. Bardzo szybko. I gwałtownie.



No. I już. Dwóch obrazów nie wystawiłam, bo pozbyć się ich nie mogę. TZN nie chcę.
Zapraszam!

4 komentarze:

  1. Mucha w zupie mnie zachwyca. Szczególnie te pół-skrzypce, po prostu idealna kompozycja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. To doskonały obraz. Powiem szczerze, że dziwię się, że jeszcze nie znalazł nabywcy.

      Usuń